Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żołnierz w Auschwitz. Zdjęcia, których świat nie widział [zdjęcia, wideo]

Piotr Polechoński
Archiwum Leszka Dolińskiego
Zima, mróz, śnieg. Nadzy więźniowie padają obok Stanisława Iwanowskiego i umierają, ale on cały czas stoi. Przeżył. - Dziadek to był twardy zawodnik, przedwojenny oficer. Dwa lata w Oświęcimiu go nie złamały - mówi Leszek Doliński z Koszalina, były reprezentant kraju w koszykówce. W poniedziałek mija 69. rocznica wyzwolenia obozu zagłady. Po raz pierwszy publikujemy dwa nieznane zdjęcia z piekła na ziemi zrobione z ukrycia przez samych więźniów. - Dziadek uratował je z obozu. - Tata mógł uciec, gdy przyszli, ale nie chciał. Bał się, że wtedy zamiast niego zabiorą nas. Mnie, brata i mamę. Gdy sąsiadka ostrzegła, że Niemcy do nas idą, spokojnie usiadł na łóżku i zapalił papierosa. Była piąta rano - opowiada Grażyna Dolińska, mama Leszka Dolińskiego. - Miałam wtedy już siedem lat, tak więc dużo pamiętam. Ci niemieccy oficerowie byli bardzo grzeczni. Gdy weszli do domu przywitali się z nami i zasalutowali przed ojcem. Wiedzieli, że jest żołnierzem. Potem czekali aż się ubierze, uspokajali moją płaczącą mamę i nawet pozwoli ojcu wrócić się z samochodu do domu, bo zapomniał chustek. Tatę miałam zobaczyć dopiero po wojnie - wspomina pani Grażyna. To był rok 1942, Komorowo pod Warszawą. Niemcy przyszli po 40-letniego Stanisława Iwanowskiego, żołnierza podziemnej Armii Krajowej. Pewnie wiedzieli też, że był oficerem w przedwojennej Szkole Podchorążych Piechoty, a w czasie walk w 1939 roku zniszczył im kilka czołgów, za co dostał krzyż Virtutii Militari (ale zawierucha wojenna nie pozwoliła mu go odebrać). Wcześniej, jeszcze przed wojną, do Komorowa trafił po tym, gdy raz z innymi żołnierzami ze Szkoły Podchorążych opowiedział się przeciw Piłsudskiemu w czasie majowego zamachu w 1926 roku. Wtedy to jego podchorążówka, która wówczas mieściła się jeszcze w Warszawie, została przeniesiona poza stolicę. Pierwsze miesiące po zatrzymaniu Stanisław Iwanowski spędził na Pawiaku, potem trafił do obozu w Oświęcimiu. - Te dwa zdjęcia z obozu robią wrażenie - dodaje Leszek Doliński. Opowiada, że za to abyśmy je teraz mogli oglądać, wielu ludzi ryzykowało życie, a może byli tacy, którzy je oddali. - Wiem tyle, że dziadek najprawdopodobniej wywiózł z obozu w Oświęcimiu film ze zdjęciami, a może cały aparat. Sądzę, że dostał je od kogoś z którejś z grup konspiracyjnych działających wśród więźniów, w obozie. Pewnie chcieli pokazać, czy zachować dla przyszłych pokoleń wiedzę o tym, w jakim piekle byli - mówi. Do tej pory nikt tych zdjęć publicznie nie pokazywał, oprócz rodziny mało kto je widział. - A teraz razem z mamą zdecydowaliśmy o tym, by je pokazać światu. Pewnie dziadek by chciał, aby tak się stało. Do tych dwóch zdjęć dołączyliśmy też inne, z rodzinnego archiwum rodziny Dolińskich.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!