Przez dwa dni w szczecineckich szkołach średnich pobierano próbki krwi od młodych ludzi, którzy chcą w przyszłości zostać dawcami szpiku dla chorych na białaczkę. Wśród nich była Olimpia Dobrowolska, drobna 18-latka z Zespołu Szkół nr 6, czyli "rolnika".
- Czekałam na tę 18-tkę, bo zawsze chciałam komuś pomóc - mówi. - Chciałam zostać honorową dawczynią krwi, ale okazało się, że za mało ważę, muszę mieć przynajmniej 50 kilogramów. Na szczęście takich przeszkód, aby zarejestrować się jako dawca szpiku kostnego, nie ma. Dziś to tylko ukłucie w ramię i pobranie odrobiny krwi, ale mam świadomość, że kiedyś mogę odebrać telefon z prośbą od oddanie szpiku. Jestem na to gotowa.
Razem z nią na tę ważną deklarację zdobyło się ponad 200 uczniów szkół średnich w Szczecinku i Białym Borze. - Wcześniej rozmawiamy z młodymi ludźmi, tłumacząc im istotę choroby - mówi prezes Fundacji przeciwko Leukemii Henryk Siegert ze Szczecinka, który ostatnie kilkanaście lat poświecił przekonywaniu młodych ludzi, aby zostali dawcami. Udało mu się to 2.705 razy, teraz do banku danych dopisanych zostaną kolejne dwie setki nazwisk. - Z tego już 52 osoby zostały dawcami, a kolejne 4 są przygotowywane do zabiegu - mówi szef Fundacji, który sam stracił syna Pawła, którego białaczka zabrała zanim udało się znaleźć niespokrewnionego dawcę szpiku.
Ale szpik może ratować życie nie tylko chorym na białaczkę. - Wykorzystuje się go też do wspomagania leczenia chirurgicznego nowotworów - mówi doktor Leszek Kauc z firmy Medigen, która wykonuje badania krwi. W ostatnich latach - głównie za sprawą fundacji DKMS - liczba zarejestrowanych danych polskich dawców szpiku przekroczyła 400 tysięcy. To sporo, ale wciąż za mało, aby znaleźć dawcę dla każdego chorego. Dość powiedzieć, że w Niemczech prawie każdy, kto zakwalifikuje się do przeszczepu, szpik dostaje. W Polsce co roku na leukemię zapada około 10 tysięcy osób, z czego około 30 procentom można podać szpik. - A rocznie wykonuje się u nas około 800 przeszczepów każdego rodzaju: autologicznych (chory dostaje własny szpik oczyszczony z komórek rakowych - red.), od członków rodziny i osób niespokrewnionych - mówi dr Leszek Kauc. Szczecinek i okolice, zapewne z powodu wymieszania ludności z różnych stron Polski, do jakiej doszło tu po wojnie, są rezerwuarem dawców, bo dość łatwo trafić wśród nich na osobę o odpowiednim zestawie antygenów. - Średnio na 250 zarejestrowanych jedna osoba zostaje dawcą, w Szczecinku ten wskaźnik wynosi aż 57 do 1 - mówi Henryk Siegert. - Są wśród nich osoby, które już kilka razy ratowały ludzkie życie.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?