Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Demolka w Darłowie była demonstracją siły. Jest wyrok

Rafał Nagórski
Półtora roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata za wjazd ciężkim sprzętem na prywatną posesję i wymuszenie płatności. Zapadł pierwszy i nieprawomocny jeszcze wyrok w sprawie skonfliktowanych przedsiębiorców.
Półtora roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata za wjazd ciężkim sprzętem na prywatną posesję i wymuszenie płatności. Zapadł pierwszy i nieprawomocny jeszcze wyrok w sprawie skonfliktowanych przedsiębiorców. archiwum
Półtora roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata za wjazd ciężkim sprzętem na prywatną posesję i wymuszenie płatności. Zapadł pierwszy i nieprawomocny jeszcze wyrok w sprawie skonfliktowanych przedsiębiorców.

- Jestem usatysfakcjonowany - mówi Janusz Szymański, znany w regionie przedsiębiorca, właściciel hotelu Lidia w Darłowie trzymając w ręku odpis wyroku Sądu Rejonowego w Koszalinie i przypominając zdarzenia z 4 lipca 2011 roku. - Na moje podwórko wjechały wówczas cztery koparki, sześć ciężarówek, wysiadło z nich kilkanaście osób - pracownicy i szef firmy, którą wynająłem wcześniej do utwardzenia terenu wokół domu. Ciężki sprzęt za chwilę zaczął pracować jednocześnie w trzech miejscach. Rozwalał świeżo położone kostki i pakował je na przyczepy. Właściciel koparek powiedział mi wprost, że zdewastuje moją posesję, jeśli nie zapłacę mu - bagatela - 96 tysięcy 400 złotych, które jego zdaniem byłem mu winny. Prawda natomiast jest taka, że to ten pan był mi winien pieniądze. On zamiast iść do sądu, przyjechał najzwyczajniej w świecie mnie zastraszyć.

Demolka w Darłowie na oczach policjantów

Sprawę opisywaliśmy na łamach "Głosu". Ostatecznie Janusz Szymański zapłacił owe 96 400 złotych, bo jak twierdził czuł się zastraszony i bał się o zdrowie swoje i najbliższych. Właściciel firmy budowlanej mówił nam wówczas, że przyjechał do reklamacji. Podobnie mówił przed sądem.
Sąd nie dał jednak wiary jego wyjaśnieniom, a w uzasadnieniu wyroku stwierdził, że "zachowania oskarżonego w żadnym wypadku nie można uznać za wykonywanie prac reklamacyjnych, o czym świadczy ilość użytego sprzętu - 20 pracowników, sześć samochodów i cztery koparki i całkowita dysproporcja w stosunku do ilości sprzętu użytego przy układaniu polbruku - czterech pracowników, jeden samochód, jedna koparka". W ocenie sądu była to demonstracja siły dokonana w celu wymuszenia na pokrzywdzonym zapłacenia żądanej sumy pieniędzy.

Co ważne sąd nie rozstrzygał kwestii rozliczeń finansowych między przedsiębiorcami (zawarli oni umowę ustną i wzajemnie oskarżali się, że są sobie winni pieniądze za utwardzenie podwórka). Właściciel firmy budowlanej został skazany łącznie na rok i sześć miesięcy więzienia w zawieszeniu na 3 lata za wdarcie się na prywatną posesję i za groźbę i niszczenie mienia celem zwrotu wierzytelności.

Sąd zobowiązał też oskarżonego do naprawienia szkody - czyli zapłacenia Januszowi Szymańskiemu ponad 45 tysięcy złotych za zniszczony polbruk.

Skazany przedsiębiorca powiedział nam, że będzie się odwoływał od wyroku.

- Spodziewaliśmy się, że druga strona będzie składała apelację, ale my złożymy ją również - zapowiada Krzysztof Kaszubski, adwokat Janusza Szymańskiego. - My będziemy domagać się, by skazany zwrócił również wymuszone wówczas 96 400 złotych, bo jeśli to nie nastąpi, to można stwierdzić, że wyrok sądu to swego rodzaju premiowanie wymuszeń. Jeśli skazany uznawał, że ktoś jest mu winien pieniądze, to mógł skierować sprawę do sądu, a zamiast tego zrobił najazd na prywatną posesję - zakończył Krzysztof Kaszubski.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!