Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Emocje i łzy na rozprawie w Koszalinie

Radosław Brzostek
- Spółdzielnia podliczyła nas za remont drogi. To śmieszne, bo oni wyremontowali przecież drogę miejską, a nie spółdzielczą. Ja za ich pomyłki nie mam zamiaru płacić - mówi Kazimierz Prus.
- Spółdzielnia podliczyła nas za remont drogi. To śmieszne, bo oni wyremontowali przecież drogę miejską, a nie spółdzielczą. Ja za ich pomyłki nie mam zamiaru płacić - mówi Kazimierz Prus. Radosław Brzostek
Spółdzielcy: - Nie będziemy płacić za roboty, których nikt tu nie przeprowadzał. Radca prawny spółdzielni: - Prace były wykonywane, są przecież na to dokumenty

W czwartek zakończył się proces, jaki rodzinie państwa Prusów z Koszalina wytoczyła spółdzielnia mieszkaniowa "Na Skarpie". Wyrok będzie wprawdzie ogłoszony dopiero 23 grudnia, jednak emocjonujące wystąpienia obu stron zapewne na długo zapamiętają sędziowie Sądu Okręgowego. To była sprawa odwoławcza od wyroku pierwszej instacji. Wtedy powództwo spółdzielni oddalono.

Przypomnijmy, w 2007 roku Kazimierz Prus został, wraz z żoną, właścicielem garażu przy ul. Bosmańskiej. Podpisał akt notarialny i od tamtej pory wszelkie podatki, również za użytkowanie wieczyste gruntu pod garażem, opłaca w kasie Urzędu Miasta. Ale spółdzielnia nalicza mu tzw. opłaty eksploatacyjne. Bo garaż jest w ciągu kilkudziesięciu innych, którymi spółdzielnia zarządza. I właśnie o te opłaty poszło - około 30 zł miesięcznie.

Gdyby więc Prusowie przegrali, musieliby zapłacić łącznie około 1.000 złotych. Chodzi jednak o zasadę. - Jako odrębnych właścicieli nikt nie ma prawa zmusić nas do dodatkowych opłat na naszej własności - komentuje Prus, który jako jedyny z blisko 500 poszedł "na udry" ze spółdzielnią.

W czwartek mecenas Alicja Raginia-Leszczyńska, reprezentująca "Na Skarpie", długo tłumaczyła zawiłości ustalania stawek eksploatacyjnych. Sędzia Czesław Podgórny dwa razy przerywał jej wypowiedź i prosił o "syntetyczne przedstawienie sprawy". Mecenas, lekko zdenerwowana, powiedziała wreszcie, że gdyby była trochę bogatsza, to zapłaciłaby za Prusów, bo koszty postępowania są dużo wyższe niż kwota sporu. Sędzia pokiwał głową i udzielił głosu Prusowi.

- Ja już zdrowotnie nie wytrzymuję, żona jest przed operacją. Nie chcemy już, wysoki sądzie, być nękani. Proszę zakończyć tę sprawę - apelował. Żona Kazimierza Prusa wzruszyła się. - Ten garaż to nasza własność i nikt nie będzie nakazywał nam, bez naszej zgody, płacić za cokolwiek. A tym bardziej, że tych prac tam się nie wykonuje.

Nerwów było jeszcze sporo. Sędzia Podgórny: - Sprawa jest zawiła, budzi ogromne emocje, więc ogłoszenie wyroku nastąpi nie dziś, ale 23 grudnia.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!