- Złotym medalem podczas mistrzostw Europy w wadze do 70 kg osiągnąłeś największy sukces w historii klubu. Jak się z tym czujesz?
- Jestem bardzo zadowolony, nie ma co ukrywać. Mam nadzieję, że to nie jest moje ostatnie słowo. Liczę na jeszcze lepsze wyniki w przyszłości, nie tylko moje, ale także pozostałych naszych zawodników z Białogardu.
- Mimo rangi mistrzostw Europy, swoją kategorię wagową wręcz zdominowałeś.
- To tylko wrażenie. Zawsze, czy to podczas mistrzostw Europy, czy świata, przyjeżdżają najlepsi zapaśnicy w danym momencie. Konkurencja jest duża, podobnie jak poziom sportowy. Ale wierzyłem w siebie, wiedziałem, że jestem mocny, czułem to. Dałem z siebie wszystko i wygrałem. Tylko i aż tyle (śmiech).
- Któraś walka była dla ciebie wyjątkowa trudna?
- Powiedziałbym, że wszystkie były wymagające, ale jednak się z tego wycofam. Najważniejszy i najtrudniejszy był pierwszy pojedynek eliminacyjny, z Rosjaninem Zaurbkiem Sidakovem. W pewnym momencie punktowo się zrównaliśmy (4:4). Chcąc awansować do dalszej fazy turnieju trzeba być skoncentrowanym cały czas, nie można sobie pozwolić na najmniejszy błąd. Także psychologicznie była to ciężka walka, ale po niej mogłem odetchnąć i nabrać jeszcze większej pewności.
- Czy tak wysoka forma nie przyszła za wcześnie? Ważniejsze tegoroczne imprezy dopiero przed tobą.
- Nie, bo czuję, że mogę być jeszcze lepszy. Teraz koncentrujemy się tylko i wyłącznie na kwalifikacjach olimpijskich do Rio de Janeiro. Za cztery tygodnie w Serbii odbędzie się turniej po to zorganizowany. Co do mistrzostw Europy, to bardziej patrzyliśmy na nie, jak na turniej przygotowawczy. Wiadomo, walczyło się jak najlepiej, o jak najlepsze miejsce, ale gdyby tego złota nie było, to nie robiłbym tragedii. Ten sukces jest jednak świetnym dodatkiem, nagrodą za ciężką pracę i motywacją, by jeszcze nad sobą pracować. Ale na kwalifikacje forma musi być jeszcze lepsza.
- Coraz lepiej mówisz po polsku. Mimo że pochodzisz z Dagestanu, przywiązujesz się do biało-czerwonych barw?
- Jestem tutaj już trzy lata. Wszyscy wokół mówią po polsku, więc ta nauka przychodzi łatwiej. Przecież zawsze można kogoś spytać, jeśli się czegoś nie rozumie. Internet też pomaga w nauce.
- Znasz polski hymn?
- Jeszcze nie, ale chcę nauczyć się do igrzysk. A kiedy go będę śpiewał, będzie oznaczało, że zdobyłem złoty medal. To moje marzenie i najważniejszy cel, zresztą chyba jak dla każdego sportowca. Teraz skupiam się na przygotowaniach. Cały plan ustawiają trenerzy, a ja się do tego dostosowuję i staram się nie zaprzątać sobie głowy niczym innym. To miłe, że organizowane są takie spotkania i docenia się nasze sukcesy, ale trzeba szybko o tym zapomnieć, bo przed nami ciężka praca.
- W nauce i osiąganiu takich wyników w sporcie pomaga wewnętrzna rywalizacja z klubowymi kolegami?
- Na pewno, bo to świetni zawodnicy. Gdyby nie różne okoliczności, wszyscy mogliby walczyć o medale mistrzostw Europy. Krzysiek Bieńkowski miał bardzo ciężkie losowanie. Zbyszkowi Baranowskiemu przytrafiła się kontuzja, a Tomasz Ogonowski dopiero debiutował na tak dużej imprezie w kategorii seniorów. Patrząc na to, jak wszyscy trenują i się rozwijają, na kolejnych mistrzostwach Europy powinno być już więcej medali dla Białogardu.
Popularne na gk24:
- Nie wszystkie trzylatki znajdą miejsce w przedszkolach w Koszalinie
- Stanisław Gawłowski na kserokopiach IPN. ABW wyjaśnia: to zawiadomienie, to był nasz obowiązek
- Śledztwo w sprawie korupcji. Oskarżony archeolog z Koszalina
- Pięć rodzin z Bukowa straciło dach nad głową w pożarze [wideo]
- Rok 1952. Krwawy romans pod Człuchowem: zabił żonę i kochankę
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?