Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Interwencja: Koziołek szuka domu

Joanna Krężelewska [email protected]
sxc.hu
- Wszystko trwało ponad dwie godziny. Tyle cierpiący koziołek, którego znaleźliśmy na działce, czekał na pomoc - zaalarmowała nas Barbara z Koszalina.

Gdzie dzwonić?

Gdzie dzwonić?

Jeśli znajdziesz dzikie zwierzę, które potrzebuje pomocy, zaalarmuje o tym Straż Miejską. Strażnicy przekażą informację odpowiednim służbom i będą pilotować interwencję. Dzwonić można od godz. 7 do 22 pod nr 986 lub 94 346 09 67. - Po godz. 22 można o takim przypadku zawiadomić policję - podpowiada Piotr Simiński, komendant Straży Miejskiej w Koszalinie.

Pani Barbara (nazwisko do wiadomości redakcji) w poniedziałkowe popołudnie wybrała się z mężem na działkę. - Usłyszeliśmy hałas, skowyt. Na pograniczu dwóch działek, uwięziony, zaplątany w metalowe druty, leżał koziołek - wspomina Czytelniczka.

- Nie wiedziałam, kto może nam pomóc z uratowaniem zwierzęcia. Zaczęłam od telefonu na policję, ale dyżurny zbył mnie. Do Straży Miejskiej dzwoniłam kilka razy, ponaglając, bo sarna bardzo cierpiała. Dopiero po godz. 21 na miejsce przyjechał wóz ze schroniska dla bezdomnych zwierząt.

Według relacji koszalinianki pracownik schroniska do interwencji nie był przygotowany. - Koziołek miał uszkodzone nogi, nie mógł się na nich utrzymać, a ten pan je związał. Nie miał koca, żeby przykryć zwierzę. Zapytał, dlaczego sami nie zabraliśmy sarny. Czym? Rowerem? - zapytałam.

Piotr Simiński, komendant Straży Miejskiej w Koszalinie wyjaśnia, że funkcjonariusze nie mieli wpływu na czas reakcji pracowników schroniska. - Pierwszy telefon od zgłaszającej odebraliśmy po godzinie 19. Dyżurny przyjął zgłoszenie i przekazał do Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, które administruje koszalińskim schroniskiem - tłumaczy. - Po kolejnych telefonach od zdenerwowanej kobiety ponaglał pracownika schroniska, przekazał mu też numer kontaktowy do tej pani.

Dlaczego interwencja trwała tak długo? - Trwała około godziny, a to dlatego, że musieliśmy zwierzęciu przygotować miejsce w schronisku. To oznaczało przeniesienie psów i wyznaczenie stanowiska, w którym dzikie zwierzę mogło się poczuć bezpiecznie - odpowiada Arkadiusz Pluciński, kierownik koszalińskiego schroniska.

- Opóźnienia to efekt niezrozumienia. Koszalinianka nie powiedziała bowiem precyzyjnie, gdzie znajduje się działka. Nasz pracownik krążył przy drodze na Jamno, a chodziło o działkę przy ul. Batalionów Chłopskich. Pracownik krążył, krążył, wreszcie dostał konkretny adres i wtedy dojechał.

Co do samego transportu Arkadiusz Pluciński zapewnia, że samochody schroniska są przystosowane do przewozu zwierząt. - A związanie nóg to racjonalna, profesjonalna i prawidłowa decyzja, żeby kozioł nie szamotał się i nie zrobił sobie większej krzywdy w czasie transportu - wyjaśnia.

We wtorek koziołek przeszedł serię badań. Na prześwietleniu weterynarz rozpoznał złamanie kości miednicy. Bolesna kontuzja uniemożliwia zwierzęciu chodzenie. Arkadiusz Pluciński szuka dla zwierzęcia tymczasowego domu. Jak podkreślił weterynarz, dzikie zwierzęta w takich przypadkach bardzo często dostają zawału serca. 80 proc. z nich nie przeżywa, niezależnie od stanu fizycznego.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!