Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jamno: Maszt telefonii komórkowej budzi kontrowersje

Marian Dziadul [email protected]
archiwum/stock.xchng
Koszaliński starosta dał wiarę inwestorowi, że wieża telefoniczna w Jamnie będzie nieszkodliwa dla ludzi i chronionego tam ptactwa i wydał zgodę na jej budowę. Zrobił to w wielkim pośpiechu, bez konsultacji społecznych i tuż przed tym, gdy Jamno stało się częścią Koszalina. Mieszkańcy protestują.

Wadliwe decyzje

Wadliwe decyzje

Do Zachodniopomorskiego Urzędu Wojewódzkiego w roku ubiegłym wpłynęło 27 odwołań od decyzji starostw o wydaniu pozwoleń na budowanie masztów telefonii komórkowej. Wojewoda zakwestionował 11 takich decyzji i cofnął je do ponownego rozpatrzenia.

- Ponad 120 osób podpisało się pod protestem, który najpierw wysłaliśmy do Urzędu Gminy w Będzinie, a potem do starostwa. Ale to nie pomogło - mówi zbulwersowany Roman Sikora, który wieżę będzie miał prawie pod nosem. - Prosiliśmy, żeby wstrzymać się z decyzjami do 1 stycznia. Ale starostwo bardzo się spieszyło i zlekceważyło nasz apel. A my tego masztu tutaj nie chcemy - podkreśla.

Dlaczego dzień 1 stycznia 2010 roku był datą tak ważną? Bo wraz z początkiem tego roku dwie wsie wchodzące w skład gminy Będzino - Jamno i Łabusz - stały się częścią Koszalina. Tymczasem koszalińskie starostwo powiatowe w ostatnim możliwym terminie, czyli 31 grudnia 2009 roku, wydało decyzję zezwalającą na budowę 41-metrowej wieży telefonii komórkowej w Jamnie (od 1 stycznia taką decyzję mogą już podjąć tylko władze miasta).

Przestraszeni mieszkańcy argumentują, że znajdujące się blisko wieży ich działki stracą na wartości. Boją się też tego, że w przyszłości mogą mieć kłopoty z pobudowaniem na nich domów, a wieża będzie fatalnie wpływać na ich zdrowie. Przypominają również, że w pobliżu znajduje się siedlisko ściśle chronionego orła bielika.

Argumenty mieszkańców starostwo przekazało inwestorowi. Ten jednak zapewnił, że obiekt będzie nieszkodliwy dla zdrowia, gdyż natężenie fal występuje wysoko. Uspokajał, że taka wieża wręcz zwiększy wartość działek, gdyż z tego miejsca łatwiej będzie można się dodzwonić. Roman Szewczyk, starosta koszaliński, od razu dał wiarę kontrargumentom inwestora. Uznał też, że nie jest potrzebny raport oddziaływania na środowisko i wydał zgodę na postawienie masztu.

- To był gorączkowy czas przekazywania Jamna w granice Koszalina i urzędy nie chciały pozostawiać niezałatwionych spraw - tłumaczy pośpiech Jerzy Banasiak, rzecznik prasowy starostwa. - Chciałbym dodać, że w decyzji środowiskowej, wydanej przez gminę Będzino, nie ma mowy o tym, aby wieża była szkodliwa dla kogokolwiek. Nie grozi ona ani ludziom, ani zwierzętom - podkreśla.

- Ta decyzja starosty dotarła do nas dopiero 18 stycznia - mówi Roman Sikora, który nie może pojąć tej opieszałości. - My odwołaliśmy się do wojewody, ale nie wiemy, czy już nie jest za późno - dodaje zmartwiony.
Od decyzji koszalińskiego starostwa, o wydaniu pozwolenia na realizację inwestycji, mieszkańcy Jamna - za pośrednictwem starostwa - odwołali się do wojewody. - Odwołanie do nas jeszcze nie dotarło - przekazała nam Agnieszka Muchla, rzeczniczka prasowa zachodniopomorskiego wojewody.

Jak ustaliliśmy, na zmianę decyzji starosty przez wojewodę nie jest za późno i z chwilą, gdy odwołanie trafi do urzędu wojewódzkiego zostanie przeanalizowane przez prawników. I jeżeli ci uznają, że zgoda na maszt została wydana niezgodnie z prawem, to wówczas cała procedura jej wydania ruszy od początku.

Z naszych informacji wynika, że pisemnego odwołania mieszkańców Jamna starostwo nie przekazało wojewodzie, ale do Urzędu Miejskiego w Koszalinie. - Rzeczywiście, na razie jest ono u nas - przyznał Grzegorz Śliżewski, z biura prasowego koszalińskiego ratusza. - W najkrótszym możliwym terminie przekażemy je wojewodzie - zapewnił.

Protest w Jamnie przeciwko budowie wieży telefonicznej nie jest czymś wyjątkowym w regionie. Kilka lat temu przeciwko stawianiu masztu w Grzmiącej bezskutecznie protestowało kilkuset jej mieszkańców. Głośna była długotrwała walka Marii Pietrasiewicz, mieszkanki wsi Dobrowo Kolonia (gm. Tychowo), przeciwko planom budowy wieży w centrum tej niewielkiej wsi. Sprawa oparła się o Główny Inspektorat Ochrony Środowiska i Ministerstwo Środowiska. Ostatecznie rozpatrywał ją sąd w Warszawie. Ta ostatnia instytucja w ubiegłym roku uznała rację mieszkanki Dobrowa. - Sąd wykazał braki w raporcie oddziaływania masztu na środowisko - opowiada.

Były też protesty przeciwko zakładaniu anteny telefonicznej na wieży kościoła w Barwicach. Taka antena jest także na koszalińskiej katedrze, co nie wszystkim wiernym się podoba.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!