Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kradli dzieci, aby je zniemczyć. W Połczynie-Zdroju odsłonięto pomnik ofiar germanizacji w czasie II wojny światowej [ZDJĘCIA]

Rajmund Wełnic
Rajmund Wełnic
Wideo
od 16 lat
Przejmująca uroczystość w połczyńskim parku zdrojowym wyciskała łzy wszystkim zgromadzonym. Po bez mała 80 latach upamiętniono ofiary germanizacji dzieci odebranych polskim rodzicom.

Piątkowe przedpołudnie, 8 września. Z nieba leje się jeszcze letni żar, który łagodzi cień potężnych drzew w połczyńskim parku zdrojowym. Na kamiennym cokole stoi smutna dziewczynka, w ręku trzymając misia i staje na palcach na kuferku patrząc gdzieś w dal. Wypatruje rodziców, którzy zdążyli się już rozmyć w dziecięcej pamięci...

Tak opowieść o losie ukradzionego przez Niemców dziecka, pani Barbary Paciorkiewicz, przekuła w spiż pochodząca z Połczyna-Zdroju rzeźbiarka Michalina Wianecka.

- Z takim kuferkiem wróciłam do domu – wspominała ze łzami w oczach pani Barbara, którą w czasie wojny naziści uznali za „czystą rasowo” i nadającą się do germanizacji. Przez obóz dziecięcy w Łodzi – jak około 200 tysięcy polskich dzieci – trafiła do rodziny w III Rzeszy, aby stać się Niemką.

Jej mamie cudem udało się po wojnie odzyskać córkę, ale wiele dzieci zostało w niemieckich rodzinach i nigdy nie dowiedziało się o swoich polskich korzeniach. Garstka ocalonych – także tych, którzy zostali już w Niemczech – wzięła udział w uroczystości odsłonięcia pomnika w połczyńskim parku zdrojowym. I to oni odsłonili pomnik.

Nie bez powodu wybrano to miejsce i to miasto - do wojny Bad Polzin. To tu SS stworzyło jeden z ośrodków Lebensborn (niem. źródło życia), w którym dobrane pod kątem genetycznym kobiety i mężczyźni mieli płodzić kolejne pokolenia Aryjczyków z rasy „panów”. Tu dzieci były chowane w duchu nazizmu, tu także przygotowywano dzieci odebrane polskim i ukraińskim rodzinom do germanizacji i adopcji przez rodziny w Niemczech.

Przez dekady o tym się nie mówiło, także w Połczynie, gdzie w dzisiejszym sanatorium Borkowo działała placówka Lebensbornu. O tragedii dzieci i ich rodzin przypominała tylko mała kapliczka przy jednej z alejek w parku, która upamiętniała ofiary niemczenia.

– Siedem lat temu powstała grupa społeczna, w skład której weszli nauczyciele naszego miasta: Jerzy Ludwicki, Stefan Myca, Bożena Łukomska, Zofia Smolarek oraz lekarz Marek Makowski, który zaprosił do współpracy rektora Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie prof. Andrzeja Ciechanowicza i prof. Andrzeja Ossowskiego – wspominała Bożena Łukomska, przedstawicielka zespołu organizacyjnego.

Nawiązano kontakt z Instytutem Pamięci Narodowej w Warszawie, a także oddziałami w Szczecinie i Koszalinie. Do współpracy włączył się prokurator IPN Krzysztof Bukowski. Przy wsparciu samorządu Połczyna i Ministerstwa Kultury ufundowano tablicę i pomnik, który właśnie odsłonięto w Połczynie.

– Właściwie powinien tu stać kanclerz Niemiec i jako kanclerz Niemiec przeprosić za to, że ukradziono 200 tysięcy dzieci – mówił łamiącym się głosem Christofer Schwarz, niemiecki nauczyciel, który dokumentuje historię Lebensbornu.

- Bardzo mnie boli, że nie ma tu żadnego przedstawiciela niemieckiego rządu.

W uroczystościach wziął za to udział Henryk Kołodziej, konsul honorowy Ukrainy i chór Stawros z Ukrainy. Nie bez powodu.

- Dziś Rosjanie robią dokładnie to samo, co Niemcy 80 lat temu, czyli wykradają tysiące ukraińskich dzieci, aby je zrusyfikować – ubolewał.

- Naród zwycięzców II wojny światowej przekształcił się w morderców, złodziei, zabójców i gwałcicieli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera