Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Koszalina boją się planów urzędników z ratusza

Piotr Polechoński [email protected]
- Tu jest dobre kilka metrów, w sam raz, aby zbudować nową drogę bez niszczenia ogrodzeń i naszych schodów - mówi Eryka Walczok, pierwsza z prawej (drogę mierzy Jan Mikitiuk).
- Tu jest dobre kilka metrów, w sam raz, aby zbudować nową drogę bez niszczenia ogrodzeń i naszych schodów - mówi Eryka Walczok, pierwsza z prawej (drogę mierzy Jan Mikitiuk). Fot. Radek Koleśnik
Władze miasta chcą na siłę uszczęśliwić mieszkańców "szeregowców" z ulicy Leśnej i wybudować drogę, której oni nie chcą.

- A kto by chciał, gdy taka droga ma przebiegać tuż pod naszymi drzwiami, a jej budowa oznacza dla nas demontaż ogrodzeń i burzenie schodów - pytają oburzeni.

Chodzi o zabudowę szeregową, która liczy kilkanaście domów. Przed piętnastu laty wybudowała ją nieistniejąca już spółdzielnia, a potem domy na własność wykupili sami mieszkańcy. Ulica przy nich biegnąca to dziś szereg płyt betonowych. Teraz porządną drogę w tym miejscu chce wybudować miasto. Kłopot w tym, że ma ona... przebiegać tuż przy drzwiach wejściowych!

Przecież to jakiś absurd!
- Dostaliśmy z ratusza pismo w tej sprawie - mówi Eryka Walczok, jedna z mieszkanek. - I co piszą urzędnicy? Że musimy do marca usunąć ogrodzenia, zniszczyć wszelką zieleń, którą przez lata pielęgnowaliśmy i co najgorsze wyburzyć schodki prowadzące do domów. Przecież to jakiś absurd!

Ona i jej sąsiedzi zdają sobie sprawę, że część zagrodzonego przez nich terenu leży na pasie drogowym, należącym do miasta. Podkreślają jednak, że zdecydowana większość z obecnych lokatorów domów nie budowała tylko wprowadziła się do nich później i przez lata nie miała pojęcia, że ogrodzenia i schody nie leżą na ich terenie. Zaś te kilka osób, które mieszkają tu od początku, opowiadają, że z chwilą, gdy się tu wprowadzili pytali urzędników z Urzędu Miejskiego, ile metrów od ścian budynków mogą zagospodarować.

- Wtedy usłyszeliśmy, że taką granicą jest linia skrzynek energetycznych, stojących przy każdym domku. I proszę popatrzeć: nigdzie ta linia nie została przekroczona - wskazuje Włodzimierz Wojnarowski. - Byliśmy wtedy przekonani, że skoro miasto dogadało się z Zakładem Energetycznym, w których miejscach mają być skrzynki, to nic się nie stanie, jeżeli te kilka metrów pomiędzy skrzynkami a naszymi domami zagospodarujemy. Zwłaszcza że w ratuszu dali nam wówczas, czyli 15 lat temu, na to zielone światło.

Zapewnia też, że dziś każdy z mieszkańców gotowy jest te ogrodzone tereny wykupić. - Niech tylko nie każą nam niszczyć efektów naszej wieloletniej pracy! - denerwuje się koszalinianin.

Z domów prosto na jezdnię
Dla mieszkańców ta cała sytuacja jest tym bardziej absurdalna, że poza ogrodzeniami jest bardzo dużo miejsca i według nich bez żadnego problemu można tu wybudować drogę bez niszczenia czegokolwiek. - Linia drzew jest daleko i spokojne pomiędzy nimi a naszym ogrodzeniami zmieści się nowa jezdnia i chodnik dla pieszych. Kłopot w tym, że nikt z urzędników tutaj jak na razie osobiście się nie pofatygował - narzeka Eryka Walczok.

Mieszkańcy nie mogą zrozumieć, dlaczego władze miasta chcą zrobić coś, co niby ma im służyć, a w rzeczywistości zniszczy pracę ich rąk i narazi na niebezpieczeństwo. - Bo to będzie wyglądało tak, że od razu z domu będziemy wychodzić na jezdnię - ostrzegają. Kilka dni temu wysłali też do ratusza pismo, w którym protestują przeciwko takim planom i w którym apelują do urzędników, aby wspólnie z nimi spróbowali przygotować taki plan budowy drogi, która faktycznie będzie odpowiadała potrzebom osób, które przy niej mieszkają.

Ratusz: przeanalizujemy i poinformujemy
Co na to miejskie władze? Wczoraj Robert Grabowski, rzecznik prasowy prezydenta Koszalina, wypowiadał się na ten temat dosyć oszczędnie. - Faktycznie, jest gotowy projekt przebudowy ulicy Leśnej i rzeczywiście dostaliśmy w tej sprawie pismo od mieszkańców - potwierdza. Dodaje, że w najbliższych dniach treść listu i argumenty koszalinian zostaną przeanalizowane przez poszczególne wydziały. - Sprawa jest jednak bardzo skomplikowana, bo te ogrodzenia zajmują część pasa drogowego. I żeby wyjść naprzeciw prośbom mieszkańców być może, że trzeba będzie zmienić plan zagospodarowania przestrzennego, a to oznacza bardzo długą procedurę i odwleczenie inwestycji o kilka lat. Ale coś więcej będę mógł powiedzieć za kilka dni, gdy zapoznamy się z gotową analizą - zapowiada.
- Ale my takiej drogi, którą się nam teraz proponuje, to nie chcemy. To kpina nie droga. Już wolimy się dalej męczyć na tych płytach - komentują mieszkańcy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!