Kina Kryterium i Alternatywa na czas Festiwalu "Młodzi i Film" zostały ogłoszone strefą bez krawatów. To dlatego, by festiwal nie stał się "nadętą" imprezą, a pozostał świętem młodego kina.
Widzowie od poniedziałku oglądają konkursowe debiuty filmowe, a po seansach biorą udział w dyskusjach "Szczerość za szczerość", które są punktem charakterystycznym koszalińskiego przeglądu. Nie inaczej było wczoraj.
Po projekcji filmu "Leśne doły" w Galerii Bałtyckiej z widzami spotkali się twórcy obrazu: reżyser Sławomir Kulikowski, twórca kilku filmów krótkometrażowych, dokumentu oraz magazynu telewizyjnego, współscenarzysta Sławomir Kazimierczak oraz popularni aktorzy - Grzegorz Stelmaszewski i Marek Frąckowiak. Panel dyskusyjny poprowadził Max Cegielski. - W Polsce sama próba nakręcenia thrillera to wielka odwaga - rozpoczął Cegielski. - Dominuje u nas kino moralnego niepokoju, komedie romantyczne i filmy rozliczające historię.
Widzowie zauważyli w filmie niedoróbki. Z nich reżysera tłumaczył... aktor. - Choć nie, zagrałem w filmie dużej roli będę go bronić - powiedział Marek Frąckowiak. - Film został zrobiony za takie pieniądze, że wielu zawodowców nawet by się nie pochyliło, żeby je podnieść. Owszem, są dziury, widać szwy na tej fastrygowanej marynarce, ale to wina budżetu.
Budżet na thriller "Leśne doły" był bardzo niski. Film powstał za około 100 tys. złotych. - Piętnastu scen ze scenariusza nie udało nam się zrealizować - wyjaśnił Sławomir Kazimierczak, kiedy widzowie dopytywali o niezrozumiałą dla nich, momentami dziurawą fabułę.
- Jesteśmy przyzwyczajeni do bajkowego opowiadania, a Sławek robi montaż komiksowy. Przez to opowieść jest dziwna i tym bardziej zajmująca. Przynajmniej dla mnie, bo to widz ma zawsze rację - dodał Marek Frąckowiak.
Widzowie zauważyli też sceny, które ich zdaniem były nierzeczywiste. - Bo kto zostawia włączone wycieraczki w samochodzie i z niego wysiada? - dopytywał jeden z dyskutantów. - Ja też jestem widzem i moim zdaniem to był właściwy zabieg - odparł Frąckowiak. - Pokazuje bowiem chaos emocjonalny głównej bohaterki.
Padały też pytania o oczekiwania reżysera względem przyszłości filmu. - Chciałbym, żeby wkład finansowy się zwrócił, żeby obraz został sprzedany dystrybutorowi, do telewizji, żeby ukazał się na dvd - wyliczał Sławomir Kulikowski.
Widzowie dowiedzieli się też, ilu w Polsce jest "czynnych" widzów. - Średnia widownia filmu to 200 tysięcy osób - zdradził Frąckowiak. - Absolutna radość jest wtedy, kiedy do kin przyjdzie 1,5 mln widzów. Jeśli realizuje się filmy po 5 milionów złotych, a z jednego biletu zwraca się powiedzmy 10 złotych, policzcie sobie, ile osób musi pójść do kina, by koszty się zwróciły - zauważył.
Dziś kolejne dyskusje z twórcami i gwiazdami ekranu. Oprócz debiutów filmowych będzie można zobaczyć film Agnieszki Holland "Aktorzy prowincjonalni" i pozakonkursowy pokaz animacji "Jeż Jerzy". Wieczorem pierwsza z muzycznych atrakcji tegorocznego festiwalu - w amfiteatrze wystąpi Abradab.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?