5 lutego, po wieczornej mszy, na przystanku autobusowym przy Rynku Staromiejskim w Koszalinie, emerytka czekała na autobus, który jedzie w kierunku dworca. O godz. 18.50 przyjechała „szóstka”. - Wsiadłam do autobusu i od razu poszłam do kierowcy, by kupić bilet - mówi nasza Czytelniczka (imię i nazwisko do wiadomości redakcji). - Miałam przy sobie odliczone pieniądze. Jedną monetę jednozłotową, jedną o nominale 20 groszy, dwie 10-groszówki i jedną 5-groszową. Dałam pieniądze kierowcy, a ten zgarnął je, wrzucił do kasetki i powiedział, że brakuje 10 groszy. Byłam zaskoczona. Z pełnym przekonaniem oznajmiłam mu, że dostał ode mnie całą kwotę. I wtedy usłyszałam, że jak nie dam 10 groszy, to nie dostanę biletu. Dlaczego miałam kierowcy dać dla świętego spokoju te 10 groszy, skoro dostał ode mnie 1,45 zł na bilet? - zadaje pytanie nasza Czytelniczka. - Nie dałam, a wtedy kierowca rzucił na podłogę monetę 1-złotową i kazał mi wysiąść.
Pasażerka upomniała się o resztę i spytała, jak twierdzi, kierowcę, dlaczego ten jej nie wydał. - Byłam zdenerwowana, nigdy wcześniej nie spotkało mnie coś takiego - opowiada. - Czułam się upokorzona. Ze względu na moje chore nogi chciałam podjechać ten jeden przystanek. Chciałam kupić bilet, dałam pieniądze, a potem złotówki musiałam szukać na podłodze i wysiąść. Straszne. Kierowca na mnie krzyczał, ja na niego, bo nie oddał mi tych drobniejszych monet. Kiedy wysiadłam z autobusu, to się popłakałam z tych nerwów.
Nasza rozmówczyni mówi, że to było straszne przeżycie. - Zostałam na tym samym przystanku. Musiałam czekać na kolejny autobus. Nogi bolały bardzo. Nie doszłabym do domu - kończy swoją wersję zdarzeń.
O tym zdarzeniu poinformowaliśmy Miejski Zakład Komunikacji w Koszalinie. Opisaliśmy wersję Czytelniczki, prosząc o wyjaśnienie tej sytuacji. Bo przecież o wiele prościej dla kierowcy było przeliczyć pieniądze przy pasażerce, jeszcze przed zgarnięciem ich do kasetki z innymi monetami. Może wtedy dałoby się uniknąć tej bardzo przykrej i krępującej sytuacji dla pasażerki, ale i oskarżeń kierowanych w stronę kierowcy.
Oto odpowiedź, którą otrzymaliśmy od Anny Makochonik, rzecznik MZK w Koszalinie: „Sprawę wyjaśniliśmy z kierowcą autobusu. Przebieg sytuacji, wedle jego relacji, wyglądał inaczej, niż w wersji opisanej przez Pasażerkę. Rzeczywiście, powstał problem z niedopłatą przy zakupie biletu, jednak kierowca twierdzi, że starał się go wyjaśnić - bezskutecznie. Nie kazał Pasażerce wysiąść z autobusu, zrezygnowała ona z dalszej jazdy sama. Niestety, akurat ten autobus nie jest wyposażony w system monitoringu, zatem nie możemy odtworzyć zdarzenia. Zapraszamy za to Pasażerkę w wybranym terminie do siedziby MZK w Koszalinie na konfrontację z kierowcą, podczas której będziemy mogli sprawę zweryfikować. Jednocześnie zaznaczam, że w żadnym wypadku kierowca nie chciał Pasażerki urazić, a jeśli tak mimo wszystko się stało - przepraszamy.”
Przekazaliśmy naszej Czytelniczce informacje o tym, że MZK proponuje jej konfrontację z kierowcą. Teraz od niej zależy, czy zdecyduje się na takie spotkanie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?