Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po tragedii w Cobh pozostały spekulacje i domysły. Rodzina została bez wsparcia

Inga Domurat [email protected]
Jak widać na tym satelitarnym zdjęciu, feralna przeprawa rzeczywiście nie jest wielka.
Jak widać na tym satelitarnym zdjęciu, feralna przeprawa rzeczywiście nie jest wielka. Fot. Google Earth
28-letni Krystian z Koszalina wpadł razem z autem do rzeki w irlandzkim Cobh. Samochód z niewiadomych przyczyn zsunął się z promu. Gdyby nie kolega Krystiana, który zadzwonił do jego rodziny w Koszalinie, bliscy w ogóle nie wiedzieliby o tragedii.

To jednak nie oznacza, że później którakolwiek polska instytucja im pomogła.

Po otrzymaniu informacji o wypadku od kolegi Krystiana i bezowocnych telefonach do polskiego konsulatu w Dublinie, rodzina dramatycznie czekała na jakiekolwiek wieści.

Spekulacje internautów

W poniedziałek, dzień po tragedii, jedna z telewizji na swoim internetowym portalu podała okoliczności wypadku, powołując się na rzekomego świadka. Napisała, że mężczyźni nagle postanowili zrezygnować z przeprawy, nie zauważyli, że prom odbił od brzegu i zamiast zjechać na ląd, runęli do wody.

Pod tą wiadomością momentalnie pojawiły się wpisy od internautów, którzy pisali, że dwaj koledzy pokłócili się o to, który ma płacić za przeprawę i dlatego chcieli zjechać z promu.

Inni, też rzekomi świadkowie, dodawali, że mężczyźni po prostu nie chcieli zapłacić i myśleli, że jak dodadzą gazu, to wydostaną się z promu, zanim ten ostatecznie dobije do brzegu. Pojawiły się też wpisy, które tym relacjom stanowczo przeczyły.

- Nie wierzę w te bzdury. Znam swojego brata, on by się tak nigdy nie zachował. Poza tym tyle razy korzystał z tej przeprawy, dlaczego nagle miałby uciekać od zapłaty? Na pewno też nie usiadł za kierownicą auta, bo nie miał prawa jazdy, a już i takie brednie wyczytałam w Internecie. Najgorsze jest to, że oficjalnie wciąż wiemy niewiele - mówiła nam siostra poszukiwanego. - Wiemy, że był wypadek, że akcja poszukiwawcza Krystiana trwa. Ale ani słowa o okolicznościach. Nie dzwonią do nas koledzy, którzy z nim wtedy byli. Nic, cisza.

My się tym nie zajmujemy

Rodzina nie może też liczyć na informacje od koszalińskiej policji.

- Otrzymaliśmy tylko notatkę z Interpolu z numerem telefonu do irlandzkiego posterunku policji, który prowadzi śledztwo w tej sprawie. I ten numer przekazaliśmy rodzinie - powiedziała Urszula Chylińska, rzecznik koszalińskiej policji.

- W ogóle sprawą się nie zajmujemy. Jakiekolwiek czynności, związane również z informowaniem rodziny o śledztwie, podjęlibyśmy, gdyby o to zwrócił się do nas za pośrednictwem Ministerstwa Spraw Zagranicznych polski urząd konsularny. Ale się nie zwrócił - tłumaczył Ryszard Gąsiorowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.

Poszukiwania wciąż trwają

Bliskim Krystiana pozostał więc jedynie kontakt z ambasadą w Dublinie.

- Pracownik konsulatu na bieżąco kontaktuje się z rodziną poszukiwanego. Tyle tylko, że my też niewiele wiemy. Przekazaliśmy wyłącznie sprawdzone informacje, że auto zsunęło się z promu. Okoliczności tego zdarzenia wciąż są przedmiotem śledztwa i wszelkie wiadomości, które się na ten temat pojawiły, to spekulacje - zapewnił w rozmowie z nami Tadeusz Szumowski, ambasador Polski w Dublinie.

- Informujemy też o wynikach akcji poszukiwawczej, która z udziałem śmigłowca i nurków potrwa, jeśli będzie taka potrzeba, jeszcze dziesięć - czternaście dni. Na razie tylko tyle możemy zrobić.

Dopiero, gdy te poszukiwania okażą się bezskuteczne - czyli nieodnaleziony zostanie żywy człowiek lub jego ciało, zgodnie z obowiązującymi w Irlandii przepisami, Polak zostanie uznany za zaginionego.

Natomiast procedura uznania zaginionego człowieka za nieżyjącego może potrwać nawet kilka lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!