Potop w Szczecinku: Dramat mieszkańców zamrożonej kamienicy [wideo]

To kolejna odsłona dramatu lokatorów i najemców lokali w gmachu dawnego Gryfu przy ulicy Wyszyńskiego w Szczecinku. W weekend lód rozsadził rury wodociągowe w nieogrzewanej części budynku. Woda zalała pierwsze piętro, gdzie mieszka jeszcze kilka rodzin i przeciekła przez stropy do sklepów na parterze i do piwnic. Zniszczenia są olbrzymie - zarwały się podwieszane sufity z płyt kartonowo gipsowych, które runęły sklepowe ubrania. Wszędzie stoi woda po kostki i walają się resztki płyt, część towaru na pewno nie da się uratować. Ogrom zniszczeń - wśród kapiącej wciąż z sufitu wody - próbowała ogarnąć płacząca najemczyni.

Nieszczęście bowiem wydarzyło się na piętrze. Tu w części pomieszczeń trwa rozgrzebany remont. Wszędzie jest pełno wody. - Sami zakręciliśmy główny zawór, aby już nie ciekło - mówi jeden z lokatorów i pokazuje "gołe" rury, które rozsadził lód. Wnętrza są bowiem nieogrzewane i w czasie ubiegłotygodniowych mrozów instalacje wodociągowe zamarzły. Teraz przyszło ocieplenie, lód nieco zwiększył objętość i dosłownie rozerwał rury na złączkach. - Przestał też korkować rury i mamy potop - dodaje, że podobny kataklizm, choć na mniejszą skalę, mieli już zeszłej zimy. - Wtedy jednak mieszkało tu więcej ludzi, którzy sami grzali swoje mieszkania i budynek był nieco cieplejszy, teraz część z nich stąd uciekła, jest zimniej i musiało do tego dojść.

- Wody nie mamy od tygodnia, teraz i nas zalało - mówi pani Anna, lokatorka z pierwszego piętra. Pokazuje zdewastowaną łazienkę, w której stała woda po kostki. Nie działa także instalacja kanalizacyjna - gdzieś najpewniej zablokowany jest odpływ nieczystości i fekalia dosłownie wybijają z ustępów, a nawet odpływów w wannach i brodzikach. Smród jest niesamowity. - Gdzie mamy się załatwiać, chyba do worka i wyrzucać przez okno - mówią wściekli mieszkańcy. Wciąż zmrożona woda stoi także na parterze, gdzie ma powstać pasaż handlowy. Fekalia zalały piwnicę. - Budynek jest solidny, ale ma ze sto lat i boimy się, że tego w końcu nie wytrzyma - jeden z naszych rozmówców obawia się, że nasiąknięte wodą mury i stropy mróz uszkodzi przy kolejnej fali mrozów. - Czy tu musi dojść do tragedii, aby ktoś nami się zainteresował.

Lokatorzy wezwali pogotowie wodociągowe, ale te niewiele mogło zrobić, bo za instalacje wewnętrzne odpowiada zarządca lub właściciel budynku. Nie udało się nam z nim skontaktować, choć widzieliśmy, jak przez telefon wydawał polecenia osobie opiekującej się budynkiem Gryfu.

Gehennę lokatorów z Wyszyńskiego opisujemy od 3 lat, czyli od chwili, gdy szczecinecki PSS Społem sprzedał swoją dawną "perłę w koronie". Wtedy to po raz pierwszy przez połowę pierwszego sezonu grzewczego - do chwili zamontowania nowego pieca w kotłowni - budynek był pozbawieny ogrzewania. Ciepła nie było też w ogóle w następnym sezonie, bo stary komin został rozebrany, kotłownia zlikwidowana, a instalacji wewnętrznej nie doprowadzono do wszystkich lokali. Nie można więc było podłączyć się do miejskiej sieci ciepłowniczej. Mróz rozsadzał już wtedy instalacje wodne, na dodatek mieszkali prawie na placu budowy, bo rozpoczęty remont nie zakończył się do dziś. Dogrzewali się więc piecykami elektrycznymi płacąc horrendalne rachunki za prąd.

Część zresztą uciekła wyprowadzając się, zostało 6 rodzin. Część z nich - co opisywaliśmy dosłownie 2 tygodnie temu - dogrzewa się m.in. piecykami typu koza i grzejnikami elektrycznymi, choć przed świętami udało się w końcu podłączyć budynek do miejskiej sieci ciepłowniczej. Ciepło nie dociera jednak do wszystkich lokatorów, a sama instalacja działa z problemami.