Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezydent Koszalina Mirosław Mikietyński w sprawie Smoleńska

Marzena Sutryk [email protected]
Mirosław Mikietyński.
Mirosław Mikietyński. zdjęcie archiwalne
W środę w regionie, podobnie, jak w całym kraju, upamiętniono trzecią rocznicę katastrofy smoleńskiej. Były chwile zadumy i czas na wspomnienia. Podczas uroczystości w Koszalinie list w imieniu męża odczytała żona Mirosława Mikietyńskiego, byłego prezydenta Koszalina. Zamieszczamy go dzisiaj w całości.

Uroczystości w Koszalinie, choć organizowane przez PiS, zostały dodatkowo podzielone pomiędzy działaczy dwóch różnych kół tej partii, które od niedawna działają obok siebie (wcześniej było w Koszalinie jedno koło), a tym samym w pewnym sensie się zwalczają.

Kto chciał, to mógł przyjść na wystawę specjalnie przygotowaną w CK 105 w Koszalinie na okoliczność upamiętnienia postaci Lecha Kaczyńskiego. Na ekspozycji zostały zgromadzone zdjęcia prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego z jego ostatniej wizyty w Koszalinie w 2009 roku. - Pokazujemy go tutaj takiego, jakim był: kochał ludzi i zwierzęta, był dowcipny i serdeczny - mówiła Anna Mętlewicz, szefowa koła nr 2. - Małżeństwo państwa Kaczyńskich było nierozłączne, nie można było ich rozdzielać. Stąd też nasz pomysł, by w ten dzień rozdawać mieszkańcom tulipany Marii Kaczyńskiej (chodzi o gatunek kwiatów nazwany jej imieniem - dop. red.), nigdzie w kraju chyba tego nie ma.

Na wystawie pojawiła się grupa działaczy PiS, sympatycy Gazety Polskiej, ale też była senator Gabriela Cwojdzińska, przewodnicząca Solidarności Danuta Czernielewska, ale też Urszula Mikietyńska, koszalińska radna PO, która pojawiła się na spotkaniu w imieniu męża - byłego prezydenta Koszalina Mirosława Mikietyńskiego, który od kilku lat zmaga się z chorobą. W jego imieniu przeczytała też list, który wywołał gromkie brawa. - Przygotowanie tego listu trwało kilka godzin, bo mąż wypowiada się korzystając z komputera, korzysta przy tym z pracy źrenicy oka... - mówiła Urszula Mikietyńska (poniżej całość listu - dop. red.).

LIST BYŁEGO PREZYDENTA KOSZALINA MIROSŁAWA MIKIETYŃSKIEGO:

"Dziękując za zaproszenie pragnę usprawiedliwić, moją nieobecność. Każde moje wyjście z domu to spore przedsięwzięcie logistyczne i tym razem ta logistyka niestety zawiodła! Przy tej okazji dementuję: nie wyjechałem do Nigerii.

Są dwa główne powody, dla których chciałem się z Wami spotkać w tym szczególnym dla Polski dniu. Po pierwsze z ogromnego szacunku, jaki żywię do prezydenta Lecha Kaczyńskiego, którego uważam za pierwszego męża stanu wolnej Rzeczpospolitej, jak i szacunku dla pozostałych ofiar tragedii, z których wielu miałem zaszczyt poznać osobiście. Przy tej okazji pragnę rodzinom, bliskim ofiar tragedii smoleńskiej przekazać wyrazy współczucia. Drugi powód jest wyrazem obywatelskiego niepokoju i tak proszę traktować poniższe słowa: jako osobiste opinie świadomego obywatela o unikatowym doświadczeniu życiowym, wnikliwego obserwatora życia publicznego, którego jedyną troską jest dobro Polski i Polaków i który nie jest zwolennikiem żadnej partii, ani żadnej opcji politycznej.

Tragedia smoleńska była dla mnie osobistym wstrząsem. Jak miliony Polaków płakałem z rozpaczy, bezsilności, w poczuciu jakiegoś poniżenia. Miałem świadomość, że państwo, które nie potrafi zapewnić bezpieczeństwa swojemu prezydentowi i elitom władzy, musi być ciężko chore. Używając metafory lekarskiej: Polska wymaga wnikliwej diagnozy i skutecznego leczenia. Rolę diagnozy winna pełnić prawda o tragedii uzyskana rzetelnym dochodzeniem prokuratorskim, pracą różnych komisji, pozyskanie wszystkich możliwych danych, jawnych i niejawnych, krajowych i zagranicznych. Naiwnie wierzyłem, że po tak dużym wstrząsie prawda o Smoleńsku stanie się nowym spoiwem narodowym, jednak zamiast dochodzić prawdy, uruchomiono wielką machinę manipulacji.

Przekazanie śledztwa w ręce Rosjan, nie poparte żadnymi dowodami, obarczanie winą polskich pilotów i świętej pamięci Lecha Kaczyńskiego, nienależyte zbadanie miejsca katastrofy, raport Komisji Badania Wypadków Lotniczych, który nie daje odpowiedzi na najważniejsze pytania, dotyczą katastrofy prezydenckiego tupolewa. Wreszcie może społecznie najgroźniejsza manipulacja, czyli zakwestionowanie prawa do samodzielnego myślenia, stawiania pytań, szukania odpowiedzi. Swoisty przemysł pogardy, zgodnie z którym należy etykietować i stygmatyzować każdego, który nie godzi się na obowiązującą w prorządowych mediach wizję rzeczywistości. Co więcej, należy podkreślić, że osoby odpowiedzialne za ten stan rzeczy, nie tylko nie poniosły jakiejkolwiek odpowiedzialności, ale nadal sprawują najważniejsze funkcje w państwie.

Nie powinno nas to jednak zniechęcać w walce o wyjaśnienie tej wstrząsającej katastrofy. Bitwa o prawdę smoleńską, to bowiem bitwa o zaufanie obywateli do własnego państwa. To zaufanie jest kluczem do harmonijnego rozwoju naszej ojczyzny. Jest to też bitwa i prestiż międzynarodowy. Albo pokażemy, że najtrudniejsze problemy potrafimy suwerennie rozwiązywać, albo, jak w naszej historii bywało, będą to za nas robić inni."

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!