Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces w Koszalinie. Wstrząsający opis śmierci

Joanna Krężelewska [email protected]
Za bestialskie zabójstwo na tle rabunkowym Artur Paszyński, Damian Zapalski i Patryk Hawryluk (od lewej)mogą usłyszeć wyrok od 12 lat, 25 lat więzienia lub dożywocie. Zapalski i Hawryluk częściowo przyznają siędo winy, Paszyński się nie przyznaje.
Za bestialskie zabójstwo na tle rabunkowym Artur Paszyński, Damian Zapalski i Patryk Hawryluk (od lewej)mogą usłyszeć wyrok od 12 lat, 25 lat więzienia lub dożywocie. Zapalski i Hawryluk częściowo przyznają siędo winy, Paszyński się nie przyznaje. Joanna Krężelewska
74-letnia Krystyna G. konała przez kilkanaście minut. Dusiła się własną krwią. Za brutalny mord staruszki odpowiada trzech młodych mężczyzn. Kolejna odsłona procesu ukazała przerażający przebieg zdarzeń.

Od października ubiegłego roku przed Sądem Okręgowym w Koszalinie toczy się proces trzech młodych mieszkańców Chwalimek koło Barwic. Artur Paszyński, Damian Zapalski i Patryk Hawryluk mają niewiele ponad 20 lat (przewodniczący składu orzekającego zdecydował o ujawnieniu danych i wizerunku oskarżonych). Za kratami mogą spędzić resztę życia.

Są oskarżeni o dokonanie przerażającej zbrodni. Była noc z 15 na 16 lipca 2011 roku. Grupa młodzieży zebrała się na przystanku PKS w Chwalimkach. Było piwo, wódka, świadkowie twierdzą, że również marihuana. To po tym "spotkaniu towarzyskim" trzej koledzy mieli pójść do domu 74-letniej Krystyny G. Kobieta kilka tygodni wcześniej została wdową. Najprawdopodobniej uznali, że znajdą w jej domu odziedziczone po mężu pieniądze. Pod osłoną nocy zakradli się na posesję.

Z zeznań Patryka Hawryluka wynika, co działo się dalej: - Damian stał za barierką. Uderzył ją cegłą w tył głowy. Przysiadła. Wtedy ja podbiegłem i uderzyłem ją w tył głowy pustakiem. Przykucnęła. Damian i Artur wzięli ją pod ramiona i uderzyli jej głową mocno w ścianę domu. Pani jeszcze żyła.

Potem, jak uderzyli, już nie. Z opinii biegłego lekarza medycyny sądowej maluje się dużo bardziej drastyczny obraz zdarzeń. Przyczyna śmierci nie była jedna.

- To zarówno wstrząs urazowo - krwotoczny i rozległe, ciężkie obrażenia wielonarządowe, szczególnie obrażenia czaszkowo - mózgowe i klatki piersiowej. Doszło też do duszenia. Ofiara zachłystywała się własną krwią - tłumaczył.

Obrażenia głowy, szyi, brzucha, klatki piersiowej, narządów rodnych, stłuczenie serca, płuc, złamane żebra, stłuczenia dłoni, przedramion, barku, otarcia na nogach - 74-latka była bita, kopana, deptana. Jej gehenna trwała kilkanaście minut. - Do obrażeń doszło za życia ofiary czy po jej śmierci? - dopytywał mecenas Jacek Lesiński, bowiem oskarżeni zeznali, że wykopali dla ofiary zbyt płytki dół i skakali po ciele. - Wszystkie ciężkie obrażenia bez wątpienia powstały, kiedy ofiara żyła. Świadczą o tym wylewy krwotoczne - odpowiedział biegły.

Po zabójstwie oskarżeni mieli splądrować dom. Z domu ofiary, choć wszystkie rzeczy z szafek były wyrzucone, nic nie zginęło. Na wierzchu w pudełku leżały 4 tys. w gotówce i trochę złota. Tego sprawcy nie zauważyli. Ich jedynym łupem padł wart kilkaset złotych fiat 126 p. I trochę produktów spożywczych.

Jeden z oskarżonych późną nocą miał zawieźć jedzenie, zabrane z lodówki 74-latki, swojej dziewczynie. Jak wynika z aktu oskarżenia, następnego ranka Artur Paszyński, Damian Zapalski i Patryk Hawryluk wrócili do mieszkania 74-latki. Do bagażnika "malucha" młodzieńcy mieli wrzucić ciało swojej ofiary.

Zapalski i Hawryluk są oskarżeni o to, że zawieźli je do lasu - kilkaset metrów od domu Krystyny G. i zakopali w niewielkim dole. Dół był zbyt płytki na ciało, dlatego oskarżeni mieli po nim skakać, by je wystarczająco ukryć. Po wszystkim oskarżeni mieli porzucić auto w pobliskich Jeziorkach i wrócić do domów. Jeden pojechał na weekend nad morze.

Zaniepokojony syn Krystyny G., po tym, jak nie mógł skontaktować się z matką, poprosił sąsiadkę, by zajrzała do staruszki. Sąsiadka zobaczyła krew na ścianie domu, splądrowane mieszkanie. Natychmiast zawiadomiła policję. Jako pierwszy na miejsce przybył dzielnicowy wsi Chwalimki. Ślady krwi na elewacji na zewnątrz domu, na ścianach w kuchni i korytarzu, na drzwiach do piwnicy i podłodze świadczyły, że stało się coś strasznego. - W pościeli w otwartej wersalce znaleźliśmy przerażonego psa. Sprawdziłem, że poszukiwanej nie ma w żadnym z pomieszczeń i wezwałem grupę dochodzeniową - relacjonował policjant.

Przed domem ofiary znalazł fragment jej protezy, co może dowodzić, że była uderzona głową o ścianę. - Dla mnie to był dowód, że doszło do tragedii - przyznał dzielnicowy. Przed południem do Chwalimek przyjechał policjant z psem tropiącym.

- Do końca życia będę pamiętał ten dzień - przyznał przed sądem. - Pies natychmiast złapał trop. Doprowadził mnie kilkaset metrów od domu, do zagajnika na środku pola. Zobaczyłem ślady małego auta i plamy krwi na trawie - opisał. W tym miejscu w płytkim dole policjanci znaleźli zwłoki 74- latki. Na kolejnej rozprawie zeznawać będzie biegły z zakresu genetyki. Wypowie się m.in. na temat prawdopodobnego gwałtu i oceni też ślady krwi na ścianach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!