Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces w sprawie afery melioracyjnej. Kulisy współpracy podejrzanych przedsiębiorców

Mariusz Parkitny
Mariusz Parkitny
Jacek O. nadal jest przedsiębiorcą, ale firmę ma zarejestrowaną w Niemczech
Jacek O. nadal jest przedsiębiorcą, ale firmę ma zarejestrowaną w Niemczech Mariusz Parkitny
- Dla mnie Bogdan K. to łobuz, bandyta. Przez niego upadła moja firma - mówił przedostatni świadek, odsłaniając kulisy współpracy przedsiębiorców oskarżonych w tzw. aferze melioracyjnej.

Sprawa, która toczy się od ponad trzech lat przed Sądem Okręgowym w Szczecinie, jest głośna, głównie ze względu na nazwisko Stanisława Gawłowskiego, dziś senatora, polityka PO, ówczesnego wiceministra środowiska, któremu prokuratura zarzuca m.in. przyjęcie ok. 700 tys. zł łapówek. Polityk nie przyznaje się do winy.

Ale proces odsłonił też kulisy współpracy przedsiębiorców, którzy mieli wygrywać przetargi na prace melioracyjne. Zdaniem prokuratury wiele z przetargów było ustawionych, bo pozwalał na to oskarżony Tomasz K., były szef zachodniopomorskiego urzędu melioracji.

Na ostatniej rozprawie sąd przesłuchał 65-letniego przedsiębiorcę Jacka O. To już przedostatni świadek w procesie.

Jego firma była podwykonawcą na jednej z inwestycji. Prace do wykonania warte były 21 mln zł. Przetarg wygrał przedsiębiorca Bogdan K. z Kołobrzegu, bliski znajomy Stanisława Gawłowskiego.

- Ja za podwykonawstwo miałem dostać 1,7 mln zł, a dostałem tylko 700 tys. zł. W pewnym momencie Bogdan K. powiedział, że zastąpi mnie inny wykonawca. Musiałem zapłacić za fakturę, którą oni wystawili dla firmy za prace, które ja wykonałem. To był dla mnie szok. Powiedziałem, że pójdę z tym do sądu. Bogdan K. mówił wtedy, że mogę sobie iść, ale on zna pana Gawłowskiego i inne osoby, i że tej sprawy na pewno nie wygram i nie dostanę nic - mówił Jacek O.

Twierdzi, że przez Bogdana K. popadł w długi i nie stać go było, aby oddać sprawę do sądu.

Przyznaje, że podpisał z Bogdanem K. dokument, na podstawie którego zrezygnował z miliona złotych.

- Nie miałem innego wyjścia. Byłem przymuszony, a musiałem zapłacić pracownikom. Nie wiem, jak K. wygrał ten przetarg, bo nie miał sprzętu na takie poważne prace melioracyjne i kto mu dał referencje - zastanawiał się Jacek O., który w innym śledztwie ma zarzut za sfałszowanie dokumentu.

Opowiadał też, co się działo, gdy na plac budowy przyjeżdżał Tomasz K., ówczesny dyrektor zachodniopomorskiej melioracji.

- Darł się wniebogłosy, przeklinał, krzyczał, że wszystkich powyrzuca - wspominał świadek.

Bogdan K. zaprzecza zeznaniom świadka. Twierdzi, że Jackowi O. nie należało się nawet te 700 tys. zł.

- To ja miałem najnowocześniejszy sprzęt do prac melioracyjnych - zapewnia. I broni Stanisława Gawłowskiego. Znają się od ponad 20 lat.

- To ja od niego pożyczałem pieniądze, a nie on ode mnie. Dla mnie jest jak starszy brat - mówił podczas przesłuchania.

Według prokuratury Bogdan K. przekazał Gawłowskiemu 100 tys. zł, apartament w Chorwacji, prał brudne pieniądze i obiecywał łapówę Tomaszowi K.

Co podczas procesu mówił Bogdan K.:

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Proces w sprawie afery melioracyjnej. Kulisy współpracy podejrzanych przedsiębiorców - Głos Szczeciński