Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rowerem dookoła świata

Marzena Sutryk
Na trasie małżeństwa z Koszalina była m.in. Argentyna.
Na trasie małżeństwa z Koszalina była m.in. Argentyna. archiwum własne
Małżeństwo z Koszalina już od prawie dwóch lat jest na wyprawie rowerowej dookoła świata. Daria i Marcin Grzybowscy prowadzą swojego bloga, gdzie opisują wrażenia. Napisali też do nas.

Małżeństwo z Koszalina już od prawie dwóch lat jest na wyprawie rowerowej dookoła świata.Wiadomość, którą otrzymaliśmy od Państwa Darii i Marcina Grzybowskich:- Jesteśmy małżeństwem z Koszalina i podróżujemy rowerami dookoła świata - zaczyna swoją opowieść pani Daria. - Za sobą mamy 25.000 km, które prowadziły przez Azję, Australię i Amerykę Południową. I… jedziemy dalej. Ludzie zadają nam wiele pytań, ale głównie pada pytanie: dlaczego? Przecież macie dobrą pracę, mieszkanie, żyjcie sobie spokojnie - słyszą oboje.

Zawsze nas nosiło

- No właśnie, co nas tak naprawdę skłoniło do takiej decyzji, żeby zwolnić się z pracy, porzucić wygodę, fajne mieszkanko i ruszyć przed siebie? Nie dość, że rowerami, to jeszcze w takie biedne kraje, jak m.in. Laos, Kambodża, gdzie nie dość, że nie ma podstawowych warunków do życia dla europejczyka, to jeszcze klimat i nędza daje ostro w kość - mówi pani Daria. - - No cóż zawsze nas nosiło. Nie mogliśmy spokojnie siedzieć w domu przed telewizorem, spać wygodnie w łóżku, jeść niedzielne obiadki albo weekendy spędzać w markecie. Czytając masę książek podróżniczych, zawsze chcieliśmy to zrobić, to znaczy ruszyć przed siebie i sprawić, żeby nasze życie nie było szare, a miało wszystkie kolory tęczy.

Ona jest pielęgniarką

- Jako pielęgniarka, ostatnie miesiące przed wyprawą przepracowałam w szpitalu onkologicznym na oddziale chemioterapii - opowiada Daria Grzybowska. - Już na samą myśl większości was dreszcz przechodzi po plecach. Oddział niezbyt optymistyczny, pełen ludzkich tragedii i łez. Tam uświadomiłam sobie wiele rzeczy, skłaniało mnie to do refleksji i wielu przemyśleń. Jedną z nich była świadomość przemijania życia, tego, że z dnia na dzień życie zanika, a gdy pojawi się choroba, zanika jeszcze szybciej, aż nagle ustaje… O wiele za szybko... Więc stwierdziliśmy: rzucamy wszystko i jedziemy przed siebie!

Kilka słów o Marcinie

Kim jest Marcin Grzybowski? Na swoim blogu napisał krótko: „Ostatnie miejsce, gdzie mógłbym spędzać wolny czas, to mieszkanie :) Zawsze znajdzie się dobry pomysł, by się z niego wyrwać- a to kajaki, a to góry. Wystarczy 5 minut i gotów do drogi. Moją pasją oprócz podróży jest astronomia i fotografia.

Dlaczego rower?
Ten środek transportu daje nam wolność podróżowania i odrobinę wiatru we włosach. W ciągu dnia docieramy szybciej i dalej niż gdybyśmy poruszali się pieszo, ale wciąż podróżujemy na tyle wolno, żeby wszystkimi zmysłami świadomie chłonąć otaczający nas świat. Mamy możliwość zatrzymać w każdym miejscu, które wydaje nam się atrakcyjne i zostać tam tyle czasu, ile chcemy. Nie czeka autobus, kierowca nas nie pogania, nie blokujemy przejazdu stojąc autem na poboczu. Rower wydał nam się idealnym środkiem transportu. Oprócz tego wspaniała jest świadomość, że kilometry które przejeżdżamy pokonujemy silą naszych mięśni i naszej silnej woli, z którą wielokrotnie musimy walczyć. Wielokrotnie klęliśmy pod nosem, gdy widzieliśmy, z jaką lekkością podjeżdżają pod górkę samochody, a my przez cały dzień z jęzorem na wierzchu pokonywaliśmy tylko 35km w boliwijskich Andach. Albo, kiedy my marzliśmy i mokliśmy w Chilijskiej Patagonii, inni turyści grzali się w autobusach popijając ciepłe napije.Ale kiedy my rozkoszowaliśmy się szumem rzeki, leżąc pod namiotem i patrząc na przepiękne góry, inni turyści nie mieli nawet pojęcia, że takie piękne miejsca istnieją bo mignęły im tylko przed oczami.Obecnie jesteśmy w Peru skąd kierować się będziemy w stronę Ekwadoru, Kolumbii, Ameryki Środkowej aż do Kanady... A później? - zawiesza głos pani Daria. - Później prowadzić nas będzie los i koła roweru.

20 grudnia z Limy

„Do stolicy dotarliśmy szybciej niż się spodziewaliśmy - czytamy na blogu. - Chyba się faktycznie starzejemy, bo po górach jeździć nam się nie chciało, wybrzeżem leci Panamericana, która dla rowerzysty nie jest bezpiecznym miejscem, no chyba, że kogoś kręci wymijająca ciężarówka parę centymetrów od roweru, a do tego hałas, smród i jedna wielka pustynia dookoła.Po paru dniach właśnie w takich okolicznościach dojechaliśmy do stacji benzynowej tuż przed miejscem, w którym Panamericana zamienia się w autostradę ok. 200km przed Limą , zaopatrując się wcześniej w winko. Przy drodze stragan na straganie, gdzie kupić może wina domowej roboty w różnych przedziałach cenowych.

(...) Była już godzina 17, siedzieliśmy na stacji benzynowej gotują obiadek, sącząc winko i czekając, aż zajdzie słońce, żeby rozbić sobie namiot. Nagle pojechała pusta ciężarówka. Troszkę język się plątał, ale gadu, gadu i 3godzinki później byliśmy w stolicy. Kierowca jak sam stwierdził jedzie w niezbyt przyjazną dzielnicę i bezpieczniej dla nas będzie, jak wysiądziemy na obrzeżach miasta. Jest godzina 21, dokoła kręci się masa dziwnych typów, a my stoimy na środku chodnika patrząc na hostel, który jest po drugiej stronie autostrady. Wszystko pięknie ładnie, ale żeby się do niego dostać, trzeba wtargać ciężkie rowery po stromych schodach na mostek i nim przejść na drugą stronę. Spociliśmy się niemiłosiernie, ale udało się. 20zl/2os i byliśmy już w łóżkach. Jeszcze szklaneczka winka i spać. (...) Do centrum miasta mieliśmy parę kilometrów, jechaliśmy wybrzeżem, gdzie znajduje się najbogatsza dzielnica miasta. Baseny, błyszczące auta, kobiety z klasą, faceci pod krawacikiem. To tu mieszka cała elita Peru. (...)”

To ciekawe
Blog małżeństwa z Koszalina ma wielu fanów:
„Cześć, właśnie odkrylam Waszego bloga przez Social Media dla blogerów podróżniczych i już wiem, że będę tu zaglądać częściej. Za 4 miesiące razem z mężem planujemy roczna podróż do Ameryki Południowej i czuję , że Wasz blog będzie miejscem do inspiracji. Dzięki!”

Para podróżuje dzięki wsparciu różnych sponsorów: M. in.: „Tej firmy nie trzeba nikomu przestawiać, współpraca z CROSSO to sama przyjemność. Torby rowerowe i bagażniki to podstawa w wyprawie rowerowej, a na ich produktach można polegać bezgranicznie.”

Popularne na gk24:

Gk24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!