Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strażacka Orkiestra Dęta Morka z Ustronia Morskiego świętuje 10 - lecie istnienia

ima
W ciągu 10 lat, przez Morke przewinęło się ok. 70 osób. zaczynali w 12 –tkę. Dziś orkiestrę tworzy 35 muzyków.
W ciągu 10 lat, przez Morke przewinęło się ok. 70 osób. zaczynali w 12 –tkę. Dziś orkiestrę tworzy 35 muzyków. Archiwum GOK
W niedzielę, po mszy świętej w ustrońskim kościele parafialnym da jubileuszowy koncert.

- Zaczęło się jak to zwykle bywa, od rozmowy - wspomina Jan Sokolnicki, instruktor do spraw muzyki w Gminnym Ośrodku Kultury w Ustroniu Morskim. - Podczas spotkania z ówczesną dyrektorką GOK, Beatą Mieczkowską - Miśtak rozmawialiśmy o jakiejś formie muzycznej aktywności, która mogłaby być atrakcyjna dla mieszkańców naszej gminy. Beata sugerowała chór. Ja jako muzyk, nie bardzo się do tego zapaliłem. Zaproponowałem orkiestrę dętą. Beata przyklasnęła. Jak to z nią bywało, z miejsca zaczęła działać. Stanisław Zieliński, wtedy wójt, przyznał, że zawsze marzył o takiej gminnej orkiestrze, ksiądz proboszcz Jerzy Lubiński też się ucieszył i radni byli nam życzliwi.

Szef gminnej OSP, Stefan Jagioełowicz rzucił hasło, że przecież to mogłaby być orkiestra strażacka. Będą mundury, będzie efektownie! - Nie było trudno o pomysł na orkiestrę. Gorzej było z jego realizacją - przyznaje Jan Sokolnicki. - Szczerze mówiąc przestraszyłem się, że nie podołam. Nie mieliśmy żadnej bazy, nie było instrumentów. Co tam zresztą instrumentów! Przede wszystkim ludzi chętnych do grania w orkiestrze nie było! - wspomina ze śmiechem.

Bo wizja gry w orkiestrze niekoniecznie przypadła do gustu uczniom gminnych szkół, czy młodym mieszkańcom gminy. - Nie było tradycji - rozkłada ręce Jan Sokolnicki. - Mogłem tylko zazdrościć kapelmistrzom małopolskich, czy śląskich orkiestr, w których grają całe rodziny, a tradycja przechodzi z pokolenia na pokolenie. Z chętnymi do gry było kiepsko i wśród dorosłych, a mnie marzyło się, żeby tworząc orkiestrę mobilizować mieszkańców, ludzi stąd, żeby zechcieli się w ten sposób muzycznie edukować.

Traf chciał, że w Kołobrzegu swojego miejsca szukali wtedy muzycy z dawnej wojskowej orkiestry. Zaczęli już grywać podczas uroczystości kościelnych w bazylice. Jan Sokolnicki, muzyk saksofonista, grywał z nimi. Złożył propozycję, "chodźcie do nas". Muzycy powiedzieli "zgoda" i próby w ustrońskim GOK nabrały tempa. Najpierw grali na własnych instrumentach, bo budżet na orkiestrę pokrywał raptem koszty ich dojazdów. Potem używanymi instrumentami wspomógł prałat Józef Słomski, któremu marzyła się kiedyś orkiestra parafialna grająca w bazylice. Kolejne instrumenty w liczbie aż 30, ale w bardzo różnym stanie, trafiły do Morki z Agencji Mienia Wojskowego w Szczecinie. - Żeby je dostać, pisaliśmy specjalną prośba do Ministerstwa Obrony Narodowej - uśmiecha się na wspomnienie Jan Sokolnicki. Debiutem był wigilijny koncert w ustrońskiej remizie. Słuchacze byli zachwyceni. Potem pasterka w Ustroniu Morskim, dalej koncert na WOŚP.

Skąd nazwa Morka? Od nazwy własnej warsztatów artystycznych, które jak i nazwę, nieco wcześniej wymyśliła Beata Mieczkowska - Miśtak. Zresztą orkiestra świetnie się wkomponowała w coroczną organizację warsztatów, nazwa Morka pasowała więc idealnie. Z czasem z budżetowych pieniędzy można było pozwolić sobie na jeden nowy instrument rocznie.
Powoli, powoli, orkiestra zaczęła przyciągać uwagę także młodych mieszkańców gminy Ustronie Morskie. Jan Sokolnicki wziął na siebie sekcję instrumentów dętych drewnianych. Blaszanymi zajął się występujący do dziś w roli instruktora, Piotr Góralski z pierwszego, 12 - osobowego wtedy składu orkiestry.

Jak liczy Jan Sokolnicki, od czasu tamtej 12-tki sprzed 10 lat, przez Morkę przewinęło się ok. 70 osób. Dziś tworzy ją 35 osób. Ze starego składu zostały raptem 3 osoby: Piotr Góralski, Roman Bednarski i Jan Sokolnicki. Reszta to już morkowi wychowankowie. W amatorskiej orkiestrze trwa rotacja: - Co jakiś czas ktoś odchodzi bo wyjeżdża, np. dostaje się na studia, zmienia plany życiowe itd. - tłumaczy Jan Sokolnicki.
W Morce powoli zaczynają dominować panie. - Są świetne - słyszymy. - I bardzo solidne.
Rozpiętość wieku w orkiestrze jest imponująca: od 10 - letniej dziewczynki grającej na lirze, po ponad 60-latka. Repertuar dosłownie do tańca i do różańca: od marszowego, kościelnego po rozrywkowy. - A jak trzeba zagramy i na pogrzebie - słyszymy.

Morka ma za sobą liczne sukcesy, na konkursach i przeglądach. Ma na koncie m.in. reprezentowanie województwa na ogólnopolskim przeglądzie orkiestr strażackich w Połczynie Zdroju. Po pierwszym etapie wyłoniono 62 najlepsze orkiestry wśród kilkuset w całej Polsce. Morka zajęła miejsce 42. - Ale ja szczerze mówiąc nie jestem zwolennikiem rywalizacji konkursowej w muzyce - mówi Jan Sokolnicki. - Dla mnie miarą sukcesu jest zaangażowanie ludzi, którzy tu są z nami od lat, coraz chętniej się do nas garną. W tej chwili grają już u nas rodziny: rodzice i dzieci. Zaczynamy naszą pokoleniową tradycję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!