O pomoc poprosił nas Mirosław Nadziejko, mieszkaniec kamienicy przy ulicy Kamiennej w Szczecinku.
- Od dawna walczyliśmy, aby zdemontowali znak przy wjeździe na nasze podwórko lub chociaż dopisali, że nie dotyczy on pojazdów lokatorów - mówi mężczyzna i prowadzi do feralnego znaku.
Faktycznie, zakaz ruchu z dopiskiem (nawet dwukrotnym), że nie dotyczy służb komunalnych i zaopatrzenia, zabrania wjazdu na tył kamienic na rogu ulic Kamiennej i Wyszyńskiego. - Zupełnie nie wiem, dlaczego akurat samochody zaopatrzenia mogą tu wjechać, a mieszkańcy to już nie - zastanawia się pan Mirosław i wyjaśnia, że wjazd w ogóle nie prowadzi do żadnego ze sklepów czy punktów usługowych, do których można byłoby cokolwiek dostarczać.
Boje lokatorów z zarządcą, czyli Zakładem Gospodarki Mieszkaniowej, trwają od dawna. W pewnym momencie wydawało się, że mieszkańcy dopięli swego. - Jakiś rok temu dostaliśmy pismo z ZGM, że znak będzie zdjęty - mówi M. Nadziejko. - Ale do dziś stoi tam gdzie stał. Więc albo niech go zdejmą, albo dopiszą, że my też możemy wjeżdżać swoimi samochodami.
O wyjaśnienie sprawy poprosiliśmy Elżbietę Obarę, szefową Zarządu Budynków i Nieruchomości szczecineckiego ZGM. Okazuje się, że historią sporów o feralny znak jest długa i zawiła.
- W czerwcu zeszłego po interwencji lokatorów dodaliśmy tabliczkę, że zakaz ruchu nie dotyczy pojazdów służb komunalnych - mówi Elżbieta Obara. - Miesiąc później znak został zniszczony i gdzieś zniknął, ale strażnicy miejscy go odzyskaliśmy i ustaliliśmy ponownie, mieliśmy też prośbę żeby dopisać, że nie zakaz nie obowiązuje też mieszkańców.
- Przyznam, że nie wiem, dlaczego do dziś taki dopisek się tam nie znalazł. - dodaje Elżbieta Obara - Będę to wyjaśniać w ZGM, bo może tam jest korespondencja na ten temat, podobnie jak wspomniana deklaracja, że znak w ogóle będzie usunięty, bo w naszych dokumentach śladu po takim piśmie nie ma. Zrobię to tylko, gdy prezes ZGM wróci z urlopu.
Kierowniczka ZBiN-u dodaje także, skąd przy znaku znalazł się dopisek o tym, że na podwórko mogą wjeżdżać samochody zaopatrzenia.
- Faktycznie nie ma tam żadnych sklepów, ale nie chodziło nam o tego rodzaju zaopatrzenie, ale o np. o umożliwienie dostarczenia lokatorom węgla lub ziemniaków - mówi E. Obara. - Były bowiem skargi jednego z lokatorów, że pojazdy z tym wjeżdżają na podwórko mimo zakazu, więc postanowiliśmy rzecz zalegalizować.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?