Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trema mnie mobilizuje

Rozmawiała Alina Konieczna
Konstanty Andrzej Kulka podczas próby przez koncertem w Filharmonii Koszalińskiej
Konstanty Andrzej Kulka podczas próby przez koncertem w Filharmonii Koszalińskiej Radek Koleśnik
Rozmowa z wirtuozem skrzypiec Konstantym Andrzejem Kulką

Konstanty Andrzej Kulka jest uznawany za jednego z największych polskich skrzypków. Naukę gry na skrzypcach rozpoczął w wieku 8 lat. Drogę do kariery otworzyła mu I nagroda na Międzynadorowym Konkursie Radiowym w Monachium, w roku 1966. Koncertował na obu półkulach, występował z renomowanymi orkiestrami, uczestniczył w sławnych festiwalach. Nagrywa muzykę , także współczesną , jest świetnym interpretatorem Koncertu Pendereckiego

- Przyjechał pan do Koszalina, aby wystąpić w koncercie symfonicznym, z orkiestrą Filharmonii Koszalińskiej. Który raz zagrał pan przez koszalińską publicznością?
- Doprawdy, nie wiem. Nie jestem w stanie tego policzyć. Może gdyby pogrzebać w archiwach filharmonii, udałoby się to ustalić. Odpowiem w ten sposób, do Koszalina przyjeżdżam "od zawsze"
- Lubi pan to miasto?
- Jest to jedno z tych miast, które lubię najbardziej. Tu zawsze jestem mile przyjmowany. Dla kogoś, kto występuje publicznie, to ogromnie ważne.
- No właśnie, jak to jest z tym życiem artysty? Czy jest usłane różami, czy może raczej kolcami?
- Po trochu - tym i tym. Czasem wcale nie jest tak różowo. Artysta też może mieć gorsze samopoczucie, tymczasem publiczność przychodzi na koncert i ma prawo domagać się występu na najwyższym poziomie. Dlatego stale trzeba pamiętać o mobilizacji. Ważne jest też, żeby - bez względu na niedyspozycję - nie zejść poniżej pewnego poziomu.
- Woli pan występować na żywo, czy nagrywać w studiu?
- Na pewno występ na żywo wiąże się z większymi emocjami. Przychodzi publiczność, która nas ocenia, liczy się atmosfera. Wydaje się, że muzyka wykonywana na żywo ma większą wartość dla melomanów. Ludzie często oceniają ją lepiej nie względu na technikę gry, ale coś magicznego, co daje się wyczuć wtedy, gdy muzyk gra tu i teraz, dla wspaniałej publiczności.
- Ma pan za sobą wiele lat wspaniałej kariery. Czy towarzyszy panu trema przed występem?
- Naturalnie, trema jest zawsze. Działa mobilizująco, jest potrzebna.
- Czy artysta z tak długim stażem musi dużo ćwiczyć?
- Nigdy nie byłem tytanem pracy, jednak zawsze pamiętam o przykazaniu, że bez pracy nie ma kołaczy. Na szczęście ćwiczenie nie zabiera mi bardzo dużo czasu, szybko dochodzę do formy.
- Oczywiście, wie pan, że mamy w Koszalinie wielkie skrzypcowe talenty, wśród nich Agatę Szymczewską, laureatkę ostatniego konkursu im. Henryka Wieniawskiego. Był pan przewodniczącym jury...
- Znam Agatę, to wielki talent.
- A jakie są pańskie plany artystyczne?
- Koncerty w kraju. Jako juror pojadę do Japonii.
- A kiedy wróci pan do Koszalina?
- Gdy zostanę zaproszony, zawsze chętnie przyjadę. **

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!