- Jutro może być gorąco — mówił we wtorek Paweł Toporek, rolnik spod Bań, który stoi na czele grupy rolników protestujących przez szczecińską siedzibą KOWR. - Spotykamy się z ministrem Robertem Telusem na kolejne rozmowy w naszej sprawie. Będziemy domagali się konkretów i wszystkiego na piśmie — podkreśla.
Protestujący przed KOWR w Szczecinie rolnicy domagają się oddania pod przetarg ziemi dzierżawionej przez francuską spółką PRP Babinek. Okazuje się, że spółka od ponad 30 lat uprawia ponad 700 hektarów ziemi dzierżawionej od Skarbu Państwa na terenie gminy Banie. KOWR przedłużył wygasającą umowę dzierżawy o kolejne 19 lat z wyłączeniem ponad 200 hektarów na potrzeby lokalnych rolników. Tymczasem ziemi pod uprawy domagają się okoliczni rolnicy, a im KOWR nie przedłuża dzierżaw na ziemię na tak długo. Minister Telus podczas spotkania w Szczecinie przyznał rację rolnikom i zapowiedział nawet kontrolę spornej umowy zawartej w KOWR z najemcą francuskim z firmy PRP Babinek, a także dodatkowej jej kontroli przeprowadzonej przez Najwyższą Izbę Kontroli.
- Tymczasem wiemy, że jest tylko projekt zarządzenia, które miało zmieniać zasady przyznawania nam ziemi w dzierżawę — mówi Paweł Toporek. - I do tego nie na takich zasadach jak się umawialiśmy z ministrem. Nic nie zostało opublikowane. To my będziemy pod KOWR protestować do tego momentu, dopóki nie zobaczymy czarno na białym, że zarządzenie o możliwości dzierżawy polskiej ziemi na takich samych warunkach jak spółki zagraniczne będą mieli polscy rolnicy.
- Jutrzejsze spotkanie w Barzkowicach będzie typowo robocze — zdradza Stanisław Barna, przedstawiciel protestujących rolników spod Urzędu Wojewódzkiego w Szczecinie. - Będzie przebiegać przy drzwiach zamkniętych. Mamy rozmawiać o wszystkich tych sprawach, o których z przedstawicielami ministerstwa rozmawiali nasi przedstawiciele w zespołach roboczych — wyjaśnia.
Dodaje przy tym, że rolnicy strajkujący na szczecińskich Wałach Chrobrego są zdeterminowani i oczekują konkretów przy rozwiązywaniu ich postulatów. A ich najważniejszym celem to wstrzymanie niekontrolowanego napływu zboża z Ukrainy, który spowodował, że ceny na produkty rolne w Polsce w skupach wyraźnie są poniżej kosztów produkcji.
- A na te koszty wpływ mają np. ceny nawozów, ceny paliwa — mówią rolnicy i wyjaśniają, że właśnie między innymi o nawozach czy paliwie rolniczym przedstawiciele strajkujących rozmawiali z przedstawicielami ministerstwa podczas pracy w zespołach roboczych. - A jutro w Barzkowicach będziemy to wszystko podsumowywać.
Od razu też zastrzegają, że oni także nie zamierzają przerwać protestu, bo też chcą zobaczyć konkrety.
- Zresztą my ministrowi rolnictwa przedstawiliśmy 11 naszych postulatów — mówi Stanisław Barna.
Z kolei wczoraj minister rolnictwa Robert Telus w rozmowie z „Super Expressem” stwierdził, że trzeba wytransportować z Polski ok. 4 mln ton pszenicy i rozładować ją w ciągu trzech miesięcy. Podkreślił, że mu się to uda. I dodał, że przede wszystkim zależy mu na tym, żeby ściągnąć (zboże), które zalega w magazynach polskich rolników.
A dopytywany, czy obiecuje, że sprawa ukraińskiego zboża do żniw zostanie załatwiona, odpowiedział, że „daje za to głowę".
Strefa Biznesu: Takie plany mają pracodawcy. Co czeka rynek pracy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?