Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielki dramat babci Pelagii z Koszalina [wideo]

Joanna Krężelewska [email protected]
Pani Pelagia ufnie otworzyła drzwi. Zaczęła rozmowę. – Samotna jestem – powiedziała. Udało nam się ustalić, że bez problemu znajdzie się dla niej miejsce w domu opieki prowadzonym przez koszalińskie starostwo. Wcześniej jednak musi w tej sprawie wpłynąć wniosek od prawnego opiekuna.
Pani Pelagia ufnie otworzyła drzwi. Zaczęła rozmowę. – Samotna jestem – powiedziała. Udało nam się ustalić, że bez problemu znajdzie się dla niej miejsce w domu opieki prowadzonym przez koszalińskie starostwo. Wcześniej jednak musi w tej sprawie wpłynąć wniosek od prawnego opiekuna.
Ubezwłasnowolniona 80-latka, ofiara fałszywego wnuczka, 22 godziny na dobę jest bez opieki. 21-latek, który potwornie ją skrzywdził, siedzi na ławie oskarżonych. Ona została sama.

79-letnia Pelagia C. mieszka w Koszalinie. W styczniu wprowadził się do niej 21-letni Sylwester B. Wmówił staruszce, że jest jej wnuczkiem. Uwierzyła. Na nią zaciągnął kredyt, namówi na podpisywanie umów z telefonią komórkową, wreszcie zaprowadził staruszkę do lombardu. Tam pożyczyła pieniądze pod zastaw mieszkania, a kilka dni później sprzedała je za 30 tys. złotych. 27 czerwca Sąd Okręgowy w Koszalinie orzekł o całkowitym ubezwłasnowolnieniu staruszki. Jej sąsiedzi zobaczyli w "Głosie" relacje z rozprawy fałszywego wnuczka i zaalarmowali nas o sytuacji pani Pelagii.

- Powinna być w zakładzie opieki, bo może być niebezpieczna dla siebie i innych. Co myśmy tu przeżyli... Coś strasznego. Obcy ludzie chodzili po korytarzu, elementy takie. Na klatce sikali - mówi Mirosława Borsuk. - Pani Pelagia wymaga opieki innych osób, ma całkowite zaniki pamięci, a mieszka sama. Proponowałyśmy, żeby MOPS obiady jej wykupił. Ciepłą zupę żeby jej chociaż przynieśli. A tak je zimne, suche jedzenie, czasem chińskie zupki. Ostatnio byłyśmy u niej z sąsiadkami. Kazałam jej zdjąć poprutą, brudną spódnicę. Inną jej dałam - relacjonuje Dorota Urban.

U 79-latki potrzebne było odrobaczenie mieszkania. Przez bezdomnych, których do siebie wpuszczała, zalęgły się wszy. Trzeba było wyrzucić ubrania i część mebli. Pracownice MOPS przyniosły odzież. Ale staruszka wciąż nie ma pralki ani lodówki. Sama sobie nie ugotuje, bo nie ma na czym.

- Puka do mnie. Pyta, czy u mnie gaz jest. Bo u niej nie. Tłumaczy sama sobie, że pewnie to remont jakiś czy awaria. A ma zakręcony. Jak wylecimy w powietrze, to dopiero będzie wielkie halo na całą Polskę - mówi Stefania Sikora. I zaczyna płakać. - Nigdy nie chodziła taka brudna i zaniedbana jak teraz. Ponad 30 lat ją znam. Rodzina ręce umyła. Siostrzeniec mówi, że pracy nie zostawi i nie przyjedzie. Jak jemu była potrzebna - tak mu powiedziałam - to pamiętał o niej.

Danuta Wierzejewska zaznacza, że już od 2011 roku sąsiedzi alarmowali, kogo tylko mogli. - Wysyłaliśmy pisma do spółdzielni, MOPS-u, na policję, potem do prezydenta. Pani Pelagia, spragniona towarzystwa, otwierała drzwi wszystkim. Boimy się, bo znów pojawili się tu obcy. Sprawdziliśmy. Zapukaliśmy do pani Pelagii. Otworzyła. Uśmiechnięta, drobna staruszka, zaczęła rozmowę. Nie ma dzieci, jest samotna. Nie rozumie, co jej grozi. Do mieszkania nie weszliśmy. My wiedzieliśmy, że nie wolno.

Na klatce schodowej spotkaliśmy świadków Jehowy. Przyznali, że regularnie przychodzą do 79-latki. O tym, że jest ubezwłasnowolniona nie wiedzieli. Nigdy też nie spotkali ani opiekunki z MOPS-u, ani opiekuna prawnego pani Pelagii.

Opiekunka z MOPS-u Agnieszka Drabik wczoraj rano przywiozła 79-latce zakupy - mleko, pieczywo, jogurty. Zrobiła jej kanapki. - Dbam, żeby moja podopieczna była czysta, żeby miała co zjeść. Jestem tak półtorej godziny dziennie. To nieprawda, że ona głoduje. Ona chowa wszystko, więc najpierw muszę przeszukać dom, gdzie jest jedzenie. Dlatego nie robię dużych zakupów. Ale głodna nie jest. I brudna też nie. Piorę ubrania ręcznie - powiedziała. Opiekuna prawnego ubezwłasnowolnionej nigdy nie widziała. Podobnie sąsiądki 79-latki.

- Usługi opiekuńcze od 15 października prowadzimy codziennie, wcześniej były to wizyty dwa razy w tygodniu - informuje Jolanta Hetmańczyk - Król, rzeczniczka Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Koszalinie. - Pani Pelagia je posiłek w obecności naszego pracownika, jest zadbana, czysta, ma zakupy. Przed wyjściem pracownik ze względów bezpieczeństwa zakręca jej dopływ gazu. Niestety, zauważyliśmy, że ktoś zakręca 79-latce wodę. Ma zostawiony tylko garnek z wodą.

Sąsiedzi zarzekają się, że nikt z nich wody pani Pelagii nie zakręca. I proszą o pomoc, bo ogromną tragedię przeżywa nie tylko ona, ale i oni, bojąc się o jutro, o swoje bezpieczeństwo. - A widok, jak Pelagia wychodzi przed blok, zbiera i zjada zepsute jabłka, jest straszny. Ona musi być pod stałą opieką! Jej siostra jest sama w podeszłym wieku i schorowana i jej nie jest w stanie przygarnąć - usłyszeliśmy. Dotarliśmy do opiekunki prawnej pani Pelagii. Jest nią prawniczka z Białogardu.

Czy złoży w imieniu staruszki wniosek o miejsce w ośrodku pomocy? Czy i kiedy była ostatni raz u 79-latki? W rozmowie telefonicznej oświadczyła, że nie udzieli żadnych informacji na temat podopiecznej "ze względu na jej dobro". By spotkać się osobiście, choć była akurat w Koszalinie, również nie miała czasu.

W jej imieniu głos zabrał Sławomir Przykucki, rzecznik Sądu Okręgowego w Koszalinie. - Opiekunem prawnym zazwyczaj zostaje ktoś bliski danej osoby, członek rodziny. W tym przypadku nie było kogoś takiego, dlatego na wniosek MOPS wskazał, a Sąd Rejonowy wyznaczył panią radcę prawną z Białogardu, która już ma takich podopiecznych - wyjaśnił. Czy opiekunka, wyznaczona 17 września, odwiedza 79-latkę?

- Była u niej raz, czy dwa, ale opiekun prawny nie ma obowiązku karmić, myć czy sprzątać u podopiecznego. Ma w jego imieniu podejmować decyzje. Pierwszą był wniosek o zwiększenie liczby godzin opieki socjalnej pracownika MOPS-u - tłumaczy sędzia Przykucki. Czy w imieniu pani Pelagii radca prawny złoży wniosek o umieszczenie w domu pomocy? - Tak. Czy taka osoba powinna mieć całodobową pomoc? Odpowiedź jest twierdząca. Pozostaje pytanie, czy będzie miejsce w ośrodku... - zakończył Sławomir Przykucki.

My o to zapytaliśmy od razu, bo przecież aż od czerwca staruszka jest ubezwłasnowolniona. I udało się! Wczoraj Jerzy Banasiak, rzecznik starostwa powiatowego w Koszalinie, które to prowadzi domy opieki, po wysłuchaniu historii 79-latki zapewnił: - Miejsce dla niej na pewno się znajdzie.

Będziemy czekać na wniosek od opiekunki prawnej. Jeśli tylko on wpłynie, zrobimy wszystko, by otoczyć jak najlepszą opieką koszaliniankę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo