Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wieża znowu miejska

Rajmund Wełnic [email protected]
Po kilkunastu latach szczecinecka wieża ciśnień - podobnie, jak wcześniej zamek - wraca do miasta. Daje to szansę, że zabytek dotrwa do lepszych czasów. I będzie służył mieszkańcom.

Perypetie ze stuletnią wieżą wodociągową opisujemy od kilku tygodni, gdy jej właściciel Janusz Paszkiewicz rozpoczął przygotowania do rozbiórki zagrożonej konstrukcyjnie głowicy, czyli całej górnej części budowli. Prace rozbiórkowe właściwie już się rozpoczęły, zdemontowano na przykład stalowe instalacje wewnątrz wieży, a niedawna wizyta wojewódzkiej konserwator zabytków praktycznie zapaliła "zielone światło" dla zburzenia głowicy.

Jak informowaliśmy, niemal w ostatniej chwili interweniował burmistrz Szczecinka Jerzy Hardie-Douglas. Po krótkiej i rzeczowej rozmowie z właścicielem postanowiono, że wieża wraz ze skrawkiem terenu wokół zostanie aktem darowizny przekazana miastu. Będzie także zagwarantowana możliwość dojazdu do budowli.

- Teraz to nasz problem - mówi burmistrz. - Trzeba było wybrnąć jakoś z tego pata.
Ratusz będzie chciał zlecić jeszcze jedną ekspertyzę budowlaną przed podjęciem decyzji o rozebraniu głowicy wieży. Bo opinia biegłego powołanego przez konserwatora jest dość jednoznaczna - zbiornik na szczycie wraz otaczającą go ścianą, dachem i kopułą nadaje się do rozbiórki. Trzytonowa kopułka trzyma się na kilku zardzewiały kątownikach.

Jerzy Hardie-Douglas nie wyklucza więc, że rozbiórkę i tak trzeba będzie przeprowadzić. Ale zabezpieczony trzon wieży posłuży potem do odbudowy górnej części.

- Po wpisaniu obiektu do rejestru zabytków otwierają możliwości pozyskania pieniędzy na remont i odbudowę - mówi burmistrz. - Chcemy zadanie podzielić na etapy, ale teraz najważniejsze jest zabezpieczenie wieży.

W ratuszu na razie nie mają sprecyzowanych planów, co mogłoby powstać w przyszłości w wieży. Mówi się nieoficjalnie o pomyśle ulokowania na szczycie obserwatorium astronomicznego. Pisaliśmy niedawno o problemach z odtworzeniem obserwatorium Adama Giedrysa na dachu kamienicy przy ulicy Kościuszki. Zamontowano tam już nawet nową kopułę, ale od kilku lat stoi ona pusta, bo z wspólnotą mieszkaniową nie można uzgodnić m.in. drogi dojścia. Czy dawna wieża wodociągowa mogłaby stać się miejscem obserwacji gwiazd? Wygląda to kusząco, ale na pewno byłoby szalenie drogie. Poza tym obserwatoriów nie lokuje się w centrach miast rozświetlonych nocą, bo utrudnia to oglądania kosmosu.

- Jeszcze nie wiemy, co chcemy tam zrobić, będziemy się zastanawiać - przyznaje Jerzy Hardie-Douglas. I dodaje, że chodzi mu po głowie utworzenie punktu widokowego lub lokalu gastronomicznego.

Przypomnijmy, że niemal w identyczny sposób miasto ocaliło zamek nad jeziorem. Zabytek został kiedyś sprzedany prywatnemu inwestorowi, który przez ponad 10 lat niemal nic z nim nie zrobił. Zamek zamienił się w ruinę. W końcu Szczecinek odkupił budowlę, wystarał się o unijną dotację i teraz trwa tam remont. Za rok w zamku powstanie centrum kongresowe. Z wieżą ciśnień jest podobnie, z tą różnicą, że zabytek odzyskano za darmo. Nie znamy też jeszcze finału historii, oby szczęśliwej.

Radości z rozwiązania problemu nie tai za to Janusz Paszkiewicz. Pozbywając się wieży, pozbył się poważnego i kosztowanego kłopotu. Po wpisaniu wieży do rejestru zabytków znalazłby się w matni, bo nie mógłby zburzyć obiektu, a w wypadku np. zawalenia musiałby wieżę odbudować.

- Wtedy 80 osób z mojej firmy poszłoby na bruk - mówi Janusz Paszkiewicz, który prowadzi firmę budowlaną Dalbet.
Teraz nie musi się już tym martwić, nie poniesie także kosztów i ryzyka związanego z rozbiórką głowicy. I co gorsza - z jego punktu widzenia - bez propozycji miasta nadal byłby właścicielem wieży, w której sensowne gospodarczo wykorzystanie nie wierzył.

Janusz Paszkiewicz nie kryje, że bardziej zależy mu na sporej, bo liczącej 5,5 tysiąca metrów kw. działce. Nawet po odjęciu terenu wokół samej wieży pozostaje duża, atrakcyjna działka w samym centrum Szczecinka.

- Mam plan, jak ją zagospodarować z korzyścią dla miasta - mówi szef Dalbetu. - Szczegółów na razie nie chcę zdradzać.
Plany mogą mu pokrzyżować nieco poszukiwania pochówków, jakie wkrótce przeprowadzą wokół wieży specjaliści medycyny są-dowej (kiedyś miał tu być cmentarz). Ale i to nie zniechęca przedsiębiorcy.

- Gdy robiliśmy wykopy pod galerię Hosso znaleźliśmy 120 worków ludzkich kości, które pochowano potem na cmentarzu, więc nawet jeżeli coś się znajdzie wokół wieży, to także będzie ekshumowane i przeniesione - zapewnia właściciel Dalbetu.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!