Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wycieczka do spalarni. Firma pracująca nad budową zakładu utylizacji w Koszalinie zorganizowała mieszkańcom wyjazd

Marzena Sutryk [email protected]
Zakład w Ludwigslust działa od 2005 roku.
Zakład w Ludwigslust działa od 2005 roku. Fot. Anna Mętlewicz
Grupa mieszkańców Koszalina została niedawno zabrana na wycieczkę do spalarni odpadów w Niemczech. Wyjazd zorganizowała firma Socotec. Ta sama, która pracuje nad dokumentacją w sprawie budowy spalarni w Koszalinie.

Ludwigslust

Ludwigslust

Zakład Termicznego Przekształcania Odpadów w północnej części Niemiec. Instalacja przetwarza 50 tysięcy ton odpadów rocznie (dodajmy, że Koszalin zakłada budowę zakładu, który ma spalać rocznie ok. 100 tys. ton odpadów). Została uruchomiona w 2005 roku, z jedną linią technologiczną. Funkcjonuje jako elektrownia, ulokowana na peryferiach, w parku przemysłowym. Inwestor to RWE Umwelt Mecklenburg-Vorpommern. Operator to ALBA Umwelt Mecklenburg-Vorpommern GmbH. Rodzaj spalanych odpadów: odpady bytowe i komunalne z przemysłu i rzemiosła.

Wyjazd, podobnie jak wcześniej wyjazd dla koszalińskich dziennikarzy, został zorganizowany w ramach konsultacji społecznych. 25-osobowa grupa mieszkańców miała zobaczyć zakład Ludwigslust w północnej części Niemiec, który przetwarza 50 tysięcy ton odpadów rocznie. Doborem uczestników zajmował się Socotec. Jak nam powiedziano, wybrano tych, którzy byli najbardziej aktywni na spotkaniach w sprawie spalarni, która ma być budowana w Koszalinie, a także przedstawicieli komitetu protestacyjnego oraz członków rad osiedli.

Zakład za miastem

Mieszkańcy zostali zawiezieni do zakładu w Ludwigslust w północnych Niemczech. To spalarnia mniej więcej trzy razy mniejsza, którą wcześniej widzieli dziennikarze w Kilonii. I mniej więcej o połowę mniejsza od tej, która jest planowana w Koszalinie.

Wśród uczestników wyjazdu była m. in. radna miejska Anna Mętlewicz, która stoi na czele komitetu protestującego przeciwko budowie spalarni w Koszalinie. - Ten wyjazd utwierdził mnie w przekonaniu, że to inwestycja, która nie jest komfortowa pod względem ekologicznym, także dla zdrowia mieszkańców - opowiada radna. - Przedstawiciel zakładu, który nas oprowadzał, mówił, że wszelkie normy są zachowane. Ale jak zapytaliśmy, dlaczego zakład jest pięć kilometrów poza miastem, w środku lasu, to powiedział, że to z powodu protestów mieszkańców. W 2005 roku, gdy budowano zakład, był bardzo duży sprzeciw ludzi i ta firma - prywatna, bo to prywatna firma zajmuje się w Ludwigslust spalaniem odpadów - nie chciała wywoływać konfliktu i zdecydowała o lokalizacji poza miastem.

Mówią przeciwnicy

Według Anny Mętlewicz i Krzysztofa Sławińskiego miejsce, gdzie stanął zakład, jest idealne na taką inwestycję. - Bo z dala od zabudowy mieszkaniowej. Najbliższa jest oddalona w linii prostej o pięć kilometrów - mówią. Przez dwie godziny policzyli, że do zakładu przyjechało 20 ciężarówek. - A mówiono nam, że tyle to przyjeżdża na dobę - dodają.

Smród? - Czuliśmy, ze śmieci, które były tam przywożone. A dokładniej, gdy otwierano właz, gdzie je zrzucano - mówi Anna Mętlewicz. Odpady pozostałe po spaleniu? - Zostaje około trzy procent pyłu, który jest wywożony do pobliskich kopalni i tam jest składowany. Ludzie z wycieczki, jak to usłyszeli, to zaczęli wątpić, co my zrobimy z pyłami, popiołami, które u nas zostaną po spaleniu - mówi Anna Mętlewicz.

Dodajmy, że na miejscu, podobnie jak w spalarni w Kilonii, nie ma sortowania śmieci; one trafiają do spalenia już posortowane przez mieszkańców.

- Wśród nas oczywiście byli i tacy, którym ta spalarnia się podobała, ale jestem przekonana, że te osoby zostały odpowiednio nastawione przez władze miasta - podsumowała radna.

Projekt obywatelski

Tymczasem komitet protestacyjny, któremu przewodniczy Anna Mętlewicz, już przygotował obywatelski projekt uchwały, w którym wyraża sprzeciw w sprawie planów budowy spalarni odpadów w Koszalinie. - Nie chcemy takiego obiektu w granicach administracyjnych miasta - mówi radna. - Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej ma 70 hektarów w Kościernicy - niech tam buduje spalarnię. Ten zakład w Niemczech, który widzieliśmy, produkuje tylko energię elektryczną. My też moglibyśmy robić podobnie. Po co nam produkcja energii cieplnej, skoro MEC tym się zajmuje? Gdybyśmy zrezygnowali z produkcji ciepła, wtedy nie byłoby problemu kosztów z racji doprowadzenia rur do Koszalina.
Założenie jest takie, by projekt obywatelski wprowadzić na obrady sesji Rady Miejskiej. Do tego wystarczy tysiąc podpisów mieszkańców. Komitet do tej pory zebrał 2,5 tysiąca.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera