Wygrała karnet do aquaparku. Po wypadku walczy o odszkodowanie

Pani Maria karnet do koszalińskiego aquaparku dostała za udział w konkursie na nazwę. Bardzo się ucieszyła, bo pływać uwielbia. Niestety, to szczęście sprowadziło na nią wielkie... nieszczęście. 3 sierpnia, tuż po otwarciu aqaparku, upadła na śliskich kaflach przy basenie i złamała rękę tak poważnie, że potrzebowała dwóch operacji. Uszkodziła też nerw czaszkowy.

Od koszalińskiego aquaparku, a raczej jego ubezpieczyciela, Czytelniczka domaga się zadośćuczynienia - zwrotu kosztów leczenia oraz odszkodowania w kwocie 30 tysięcy złotych.

Spodziewała się, że to będzie proste, bo nie ma wątpliwości, że winne były zbyt śliskie kafle. - Nie tylko ja byłam ich ofiarą - mówi. - Takich przypadków było wiele. Niestety, miałam wyjątkowego pecha. W moim przypadku nie skończyło się na zwykłym stłuczeniu.

W pierwszym piśmie ubezpieczyciel stwierdził, że to był po prostu nieszczęśliwy wypadek i żadne odszkodowanie się nie należy. Czytelniczka, z pomocą prawnika, postanowiła walczyć dalej. Właśnie dostała pismo, że ubezpieczyciel - PZU- jeszcze nie dostał całej dokumentacji z Zarządu Obiektów Sportowych, wiec o następne 60 dni przedłużają czas na podjęcie decyzji - żali się nasza Czytelniczka. - Tymczasem czekają mnie kolejne wyjazdy do Szczecina do lekarzy, może następna operacja - mówi zrezygnowana.

Monika Tkaczyk, prezes ZOS, przyznaje, że obrażania Czytelniczki były poważne, przyznaje też, że po licznych skargach gości aquaparku wykonawca kaflami się zajął.

Więcej szczegółów w środowym papierowym wydaniu Głosu Koszalińskiego.

Popularne na gk24:

• Pożar lokali zastępczych przy ulicy Słowiańskiej. Jedna ofiara [nowe zdjęcia, wideo]
• 14-latek w stanie krytycznym. Prawdopodobnie zażył dopalacze
• Nagroda za... brak ITS w Koszalinie
• Studniówki 2016
• Koszmarna śmierć w Rogowie koło Białogardu

Gk24.pl