Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wygrana lokatorów ze spółdzielnią "Na skarpie" w Koszalinie

Jakub Roszkowski
Kazimierz Prus: - Każą nam się wypisać ze spółdzielni, wtedy nie będziemy musieli płacić. To śmieszne.
Kazimierz Prus: - Każą nam się wypisać ze spółdzielni, wtedy nie będziemy musieli płacić. To śmieszne. Radosław Brzostek
Wyrok w sprawie o zapłatę, którą wytoczyła rodzinie Prusów Koszalińska Spółdzielnia Mieszkaniowa "Na Skarpie", to jednak prawdopodobnie pyrrusowe zwycięstwo spółdzielców.

Sędzia Marta Knotz oddaliła wczoraj powództwo spółdzielni, która domagała się, by spółdzielcy, choć już odrębni właściciele nieruchomości, mieli uiszczać wspólne opłaty eksploatacyjne. Sędzia zaznaczyła jednak natychmiast, że gdyby pełnomocnik powódki w odpowiednim terminie złożyła dokumenty, które przedłożyła sądowi dopiero wczoraj, orzeczenie byłoby inne. - Jednak zgodnie z formalnym postępowaniem cywilnym te dokumenty zostały złożone już po wyznaczonym terminie i nie były brane pod uwagę. Dlatego tylko powództwo zostaje oddalone - podkreśliła sędzia Knotz. Mecenas Alicja Raginia - Leszczyńska, pełnomocnik spółdzielni, zaraz więc po odczytaniu wyroku zapowiedziała nam, że odwoła się od niego do wyższej instancji. Już jednak teraz może być niemal pewna, że wygra, bo sędzia Knotz zauważyła, iż przepisy mówią jasno: członkowie spółdzielni, nawet jeśli mają wyodrębnioną własność, muszą ponosić koszty eksploatacyjne. Spółdzielnia musi jedynie je udokumentować.

A poszło o tak naprawdę niewielkie kwoty, niecałe 30 zł miesięcznie. Pytanie było jasne: Czy trzeba uiszczać spółdzielcze opłaty eksploatacyjne, jeśli jest się już odrębnym właścicielem, w tym przypadku garażu? Spółdzielnia "Na Skarpie" uznała, że tak i pozwała do sądu rodzinę Prusów, którzy byli odmiennego zdania. - Jeśli my jesteśmy właścicielami, to spółdzielnia powinna nas przede wszystkim zapytać i podpisać z nami umowę na sprzątanie czy zarządzanie obiektami. A później jeszcze przedstawić za to fakturę. A my możemy się na to zgodzić albo nie zgodzić - mówi Kazimierz Prus. - Przecież to jest moja i mojej żony własność. Co spółdzielni do tego? - pytał.

Wczorajsza rozprawa trwała blisko dwie godziny i zakończyła się ogłoszeniem wyroku, choć żadna ze stron tego się nie spodziewała. Wyrok - oddalający powództwo spółdzielni - nie jest prawomocny. Sędzia Knotz, podkreślając, że zgodnie z przepisami Prusowie muszą, po udowodnieniu przez spółdzielnię poniesionych kosztów, te koszty eksploatacyjne uiszczać, zauważyła jednak, że gdyby Kazimierz Prus zrezygnował z członkostwa w spółdzielni, wtedy płacić by nie musiał.

Przypomnijmy, to już trzecia sprawa rodziny Prusów ze spółdzielnią "Na Skarpie". Poprzednie dwie dotyczyły opłat za lata 2007 - 2008 i 2009 - 2010. Ta trzecia dotyczyła lat 2011 - 2013. Po pierwszej okazało się, że Prusowie płacić nie będą musieli, ta druga jest jeszcze rozpatrywana. Na razie nie ma wyznaczonego kolejnego terminu. Trzecia właśnie się skończyła.

Historia sprawy

W 2007 roku Kazimierz Prus został, wraz z żoną, właścicielem garażu przy ul. Bosmańskiej. Podpisał akt notarialny i od tamtej pory wszelkie podatki, również za użytkowanie wieczyste gruntu pod garażem, opłaca w kasie Urzędu Miasta. Ale spółdzielnia "Na skarpie" nalicza mu tzw. opłaty eksploatacyjne. Bo garaż jest w ciągu kilkudziesięciu innych, którymi spółdzielnia zarządza. I o te opłaty poszło. Prusowie uważają, że spółdzielnia nie ma prawa się od nich, odrębnych już właścicieli, domagać tych opłat. A przynajmniej nie w takiej wysokości, w jakiej się domaga.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!