Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakaz podzielił dzielnicę

JOANNA BOROŃ-BEDNARZ [email protected]
Na razie kierowcy się pilnują i przynajmniej w ciągu dnia nie parkują w miejscach, w którychod niedawna obowiązuje zakaz zatrzymywania się i postoju.
Na razie kierowcy się pilnują i przynajmniej w ciągu dnia nie parkują w miejscach, w którychod niedawna obowiązuje zakaz zatrzymywania się i postoju.
- Gdzie mamy parkować? - pytają zdesperowani mieszkańcy bloków przy ul. Franciszkańskiej.

Za to mieszkańcy domów jednorodzinnych się cieszą, bo w końcu pojawiły się znaki zakazu postoju, na które od dawna czekali. Sytuacja jest patowa - nie da się zrobić nic, by wilk był syty i owca cała.

Znaku drogowego nie ustawia się ot tak sobie. Najpierw potrzebny jest wniosek - w tym wypadku pod wnioskiem podpisali się m.in. mieszkańcy ulic Kutrowej, Krańcowej, Kapitańskiej. W ich imieniu występował radny Tomasz Czuczak. -
Wniosek mówił o zakazie postoju, zakazie ruchu samochodów ciężarowych, oraz ustawieniu tzw. spowalniaczy ruchu na ulicy Krańcowej - wyjaśnia radny.

Wniosek trafił do Zarządu Dróg Miejskich. Ten zlecił przygotowanie projektu nowej
organizacji ruchu oraz zwrócił się o opinię m.in. do policji, straży, zachodniopomorskiego Ośrodka Ruchu Drogowego. Dwa pierwsze wnioski zostały
zaaprobowane. Zakaz zatrzymywania się i postoju obowiązuje już od sklepu "Sano"
do kościoła.

Zakaz ruchu samochodów ciężarowych powinien się pojawić na dniach. Na spowalniacze zgody nie ma, ponieważ ul. Krańcową mają jeździć miejskie autobusy. - Zakazy są potrzebne, bo Franciszkańska jest wąska, a przez zastawione
samochody trudno nią przejechać - dodaje radny.

Krzysztof Sieląg, naczelnik sekcji ruchu drogowego, która pozytywnie zaopiniowała ustawienie znaków, akcent stawia raczej na kwestie bezpieczeństwa. - Na tej ulicy, szczególnie w niedziele, jest bardzo dużo pieszych - tłumaczy. - Wychodzą
na jezdnię zza zaparkowanych samochodów czasem prosto pod koła jadących aut.
Szczęście, że jeszcze tam się nie wydarzyła żadna tragedia. Rozumiem tych kierowców, którzy mają problem z parkowaniem, ale dla mnie bezpieczeństwo
pieszych jest ważniejsze od ich wygody.

Trudno jednak nie pochylić się nad kierowcami, którzy teraz mają poważny problem
z postawieniem auta. Gdy stawiano bloki, nikt nie przewidział, że za kilkanaście, czy kilkadziesiąt lat prawie każdy będzie miał samochód. O miejsce parkingowe trzeba więc dziś walczyć.

Marta Włodarzewska jest właśnie jedną z tych osób, które nie mają gdzie postawić samochodu. - Obok naszego bloku jest parking na zaledwie pięć aut - denerwuje się. - I co mamy teraz robić? Jej zdaniem miasto przed postawieniem znaku zakazu
powinno się było zastanowić nad parkingami. Znak - jej zdaniem - niczego nie załatwi, bo ludzie będą parkować "na zakazie". Tomasz Czuczak uważa, że jest sposób, by ten problem rozwiązać - koło kościoła miasto ma trochę terenu, który był zarezerwowany pod obwodnicę miejską. Trasa jednak w tym miejscu nie
ma szans powstać. Na tym terenie można zrobić parking z prawdziwego zdarzenia. Korzystać mogliby z niego wierni, którzy przyjeżdżają w niedziele do kościoła, oraz mieszkańcy bloków. Swój pomysł zamierza przedstawić innym radnym, by
ci wpisali go do przyszłorocznego budżetu miasta.

Naczelnik Sieląg uważa, że to dobra myśl, bo podobnie jak nasza Czytelniczka nie wierzy, by kierowcy bardzo się przejęli znakami zakazu. I jeszcze podpowiada:
- Niech mieszkańcy apelują do miasta, by zrobiło zatoczki na ulicy. Jest na nie
miejsce! Marta Włodarzewska, której opowiedzieliśmy o pomyśle budowy parkingu i pomysłach naczelnika, chce zmobilizować sąsiadów, by razem mogli wywierać
presję na ratusz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!