Więcej informacji
Więcej informacji
Bliższe informacje o diabdogach i szkoleniu można znaleźć na stronach internetowych www.diabdogs.com; www.dogandroll.com; www.stoffwechselpraxis.de. W piątek (3 sierpnia) organizatorzy DiabWeek zapraszają o godzinie 16 na interaktywną prelekcję na temat cukrzycy, życia z cukrzycą i roli sportu w terapii (aula w Zespołu Szkół nr 2 w Szczecinku, ul. 1 Maja).
Prezentacja psów, które wykrywają niedocukrzenie u diabetyków to hit DiabWeek, czyli szczecineckiej konferencji poświęconej walce z cukrzycą, którą wymyśliła i zorganizowała dr Wiesława Ciszewska, lekarka rodzinna. - Mam nadzieję, że DiabWeeken na stałe zagości w Szczecinku, bo warto uczyć lekarzy i pacjentów, jak radzić sobie z cywilizacyjną chorobą XXI wieku - mówi.
- Zainspirowały mnie prace profesora Tadeusza Jezierskiego nad wykorzystaniem psów przy wykrywaniu nowotworów - mówi dr Jolanta Wittek-Pakuło, internista i diabetolog. Cukrzyk dziś ma kilka sposobów badania poziomu cukru - popularne kłucie i badanie kropli krwi w gulukometrze, ciągły monitoring przy pomocy sensorów sprzężonych często z pompą insulinową, czy wreszcie własne odczucia pacjenta.
Każdy z nich ma swoje ograniczenia, plusy i minusy, bywa zawodny, a dla chorego wiedza o poziomie cukru jest często kwestią życia i śmieci. - Nasz organizm i mózg napędza glukoza, która dostarcza nam energii, a gdy jej brakuje stajemy, jak maszyna bez paliwa - mówi dr J. Wittek-Pakuło. Zwykle pacjent już po 15-20 minutach spadku poziomu cukru poniżej wartości krytycznej (hipoglikemia) może stracić przytomność. A nawet umrzeć.
Okazuje się, że psi nos może być pomocny dla cukrzyka. - Psy mają spontaniczną umiejętność wykrywania zmian zachowania swojego właściciela, są dobrymi obserwatorami i szybciej niż my zauważają, że dzieje się z nami coś niedobrego - twierdzi lekarka. Dodaje, że być może czworonogi wykrywają także zmianę zapachu potu i oddechu, gdy pojawia się niedocukrzenie. Starają się wtedy bronić swego pana. Umiejętną tresurą wzmacnianym systemem nagród można psa nauczyć informowania chorego o zagrożeniu, czy też nieść mu pomoc.
Jak to wygląda w praktyce? Psiak trąca nosem lub łapą, gdy widzi i czuje, że za chwilę jego właściciel może zasłabnąć. - Jeżeli nie ma reakcji, pacjent nie mierzy sobie poziomu cukru, nie idzie coś zjeść, aby podnieść jego poziom, to biegnie i przynosi paczuszkę ratunkową z płynną glukozą - mówi dr J. Wittek-Pakuło. Gdy dalej nic się nie dzieje, uruchamia alarm.
Teoretycznie można wyszkolić każdego psa, ale lepiej, aby miał dobry węch. Dobrze też, aby nie był za mały ani zbyt duży, bo przy ratowaniu nieprzytomnego pana może mu zrobić krzywdę. - Ja mam Tarę, przeszkoloną suczkę posokowca - mówi pani doktor demonstrując psiaka w akcji. Suczka trąca ją nosem w udo, a po chwili biegnie po paczuszkę. O ile wytresować można większość psów, o tyle nie każdy diabetyk będzie mógł skorzystać z pomocy diabdoga. Trzeba chorować na cukrzycę typu 1. Diabdogi w Polsce można policzyć na palcach obu rąk. W Niemczech, gdzie Jolanta Wittek-Pakuło prowadzi praktykę, jest ich góra 60. Ale nowa metoda zaczyna robić furorę.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?