Z wyjątkiem pierwszej kwarty, tak emocjonującego meczu nie oglądaliśmy w Koszalinie od ubiegłorocznego spotkania z |Czarnymi Słupsk. Koszalinianie pod wodzą nowego trenera zaczęli z dużą determinacją, ale jednocześnie bardzo nerwowo. Przestrzeliwali spod samego kosza, a w obronie pozwalali gościom niemal na wszystko. W efekcie po 10 minutach na tablicy widniał wynik 24:16 dla Stelmetu.
We znaki koszalinianom szczególnie dawał się Walter Hodge. Był nie do zatrzymania zarówno pod koszem, jak i na obwodzie i w pierwszej odsłonie rzucił aż 14 oczek, a cały mecz skończył z dorobkiem 31 punktów.
W drugiej odsłonie w miejsce nie radzącego się z Portorykańczykiem Roberta Skibniewskiego, Zoran Sretenović desygnował do gry Seka Henry'ego. Jego agresywna obrona plus dynamiczne wejścia pod kosz Łukasza Wiśniewskiego (21 pkt), pozwoliły Akademikom zniwelować stratę do jednego punktu w połowie II kwarty.
Wtedy jednak w koszalińskiej maszynce po raz kolejny coś się zacięło, a grę gości zaczął ciągnąć Rob Jones (13 pkt.) i Stelmet po raz kolejny odskoczył na osiem oczek. Przerwa wzięta przez szkoleniowca AZS uporządkowała jednak po raz kolejny szyki drużyny, która z końcem kwarty ponownie zmniejszyła przewagę rywali do jednego punktu (37:36).
Mimo katastrofalnej skuteczności zza łuku (4/25) przez całą drugą połowę Akademicy utrzymywali się w grze. Głównie dzięki dynamicznym wejściom pod kosz, które często kończyły się akcjami 2+1, oraz dominacji na tablicach.
Dopiero w ostatniej kwarcie spotkania naszą przewagę w tym elemencie zniwelowali Oliver Stević (10 zb, 20 pkt.) oraz Rob Jones (7 zb.). Ten pierwszy był do tego nie do zatrzymania w ataku i albo kończył akcje spod samego kosza, albo raz po raz stawał na linii rzutów wolnych.
Akademicy też nie pozostawali dłużni i głównie dzięki grze Darrella Harrisa (double-double), Pawła Leończyka (6 pkt., 9 zb.) oraz przede wszystkim Łukasza Wiśniewskiego nie tylko utrzymywali się w grze, ale raz po raz wychodzili na dwupunktowe prowadzenie.
W efekcie koszalińscy kibice oglądali dogrywkę. Tu gra wyglądała podobnie i żadna z drużyn nie potrafiła zyskać przewagi. Dopiero na niespełna minutę do końca goście odskoczyli na 5 oczek. Faule taktyczne i rozpaczliwe rzuty za trzy punkty nie pozwoliły zawodnikom AZS ich dogonić i spotkanie skończyło się wynikiem 80:85 dla Stelmetu
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?