Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czyn społeczny i żal do miasta. Sami posprzątali single tracka w Koszalinie

Piotr Polechoński
Piotr Polechoński
Tak wyglądało oznaczenie na single tracku na początku lutego. Miłośnicy trasy sami postanowili ją posprzątać
Tak wyglądało oznaczenie na single tracku na początku lutego. Miłośnicy trasy sami postanowili ją posprzątać Góra na tak, dla Singletrack
Skrzyknęli się i posprzątali sami. O co chodzi? O zaawansowaną rowerową trasę , która zamiast być wizytówką Koszalina jest dla miasta nie dającym się rozwiązać problemem.

Akcja sprzątania i uporządkowania trasy została zainicjowana na stronie internetowej „Góra na tak, dla Singletrack”. Gromadzi ona pomysłodawców budowy takiej trasy i miłośników tego rodzaju fizycznej aktywności. Jakiś czas temu pojawił się tutaj apel o to, aby ci wszyscy, którym dobro single tracka leży na sercu skrzyknęli się, zebrali konkretnego dnia i uporządkowali trasę w takim stopniu w jakim dadzą radę (m.in chodziło o usunięciu konarów, gałęzi i zniszczonego oznakowania).

- „Jego losy od samego początku, od projektu przez wykonanie, kuriozalne naprawy gwarancyjne za pieniądze, aż po dzisiejszy jego stan, są burzliwe i zawiłe. Jest to jednak jedyny tego typu obiekt w regionie i nadal potrafi cieszyć swoimi fragmentami podczas jazdy” - można było przeczytać w ogłoszeniu. Nie zabrakło też słów krytyki wobec władz Koszalina, które - zdaniem autorów apelu - nigdy nie uporały się z tym, aby single track był właściwie zbudowany, bo od samego początku jego wykonanie budziło wiele wątpliwości i uwag. - „Warto więc odbudowę obiektu zacząć od tej naszej wstępnej kosmetyki, zanim rozpoczniemy rozmowy z ratuszem o dalszych planach jego renowacji” - podkreślają autorzy projektu.

- Przyszło kilkanaście osób, wspólnie uporządkowaliśmy spory fragment trasy - mówi Jacek Gaługaz, jeden ze współautorów pomysłu, aby single track został sfinansowany w ramach Koszalińskiego Budżetu Obywatelskiego. - W tej całej akcji głównie chodziło o dwie kwestie. Pierwsza to takie uprzątnięcie, aby można było tędy jeździć nawet zimą. Druga to zwrócenie uwagi władzom miasta, że problem związany z tym miejscem wcale nie został rozwiązany. Że jak ratusz nie wie, jak właściwie zadbać o single tracka, to sami musimy pokazać, że jak się chce, to można. I to pokazaliśmy. I niewykluczone, że pokażemy znowu, bo myślimy o kolejnym takim sprzątaniu. Przy okazji sprawdziliśmy stan techniczny trasy i w kilku miejscach, tych najbardziej wymagających, pozostawia on bardzo dużo do życzenia. I ta sytuacja nie zmienia się od lat - podkreśla Gaługaz.

Single track powstał pięć lat temu na terenie Góry Chełmskiej (w ramach Budżetu Obywatelskiego). Jej wykonawcą została firma PIB Magro, której finansowa oferta (762 tys. zł) została ostatecznie zaakceptowana. Niestety dość szybko, o czym wielokrotnie pisaliśmy w „Głosie”, stan techniczny trasy mocno się pogorszył. Główny wykonawca w ramach gwarancji miał naprawić te usterki. Naprawy gwarancyjne zdaniem użytkowników niewiele jednak dały i stan trasy ciągle pozostawiał wiele do życzenia. Na forach internetowych miłośnicy rowerowej trasy nie zostawiali na władzach miasta i wykonawcy suchej nitki. Ratusz obarczali winą za zły wybór w trakcie przetargu, bo firma Magro nie miała doświadczenia w tego rodzaju inwestycjach, a urzędnicy zrezygnowali z firmy z południa Polski, która takie doświadczenie miała. Wykonawcę krytykowali za brak wiedzy i doświadczenia w budowie tras rowerowych single track.Władze miasta w końcu zdecydowały, że cała trasa zostanie gruntownie wyremontowana. Jednak licznych jej użytkowników najpierw zdziwiło to, że remont nie ruszył w ramach gwarancji (miasto firmie Magro zapłaciło za niego kolejnych 118 tys. zł), a potem rozczarował ich finalny efekt kilkutygodniowych prac. Według nich prace te na niewiele się zdały i stan trasy nadal jest daleki od przyjętych standardów. I w tej ocenie pozostają do dzisiaj.

Jak dziś ratusz komentuje społeczną akcję sprzątania single tracka? - To bardzo cenna inicjatywa i postaramy się ją wesprzeć - mówi Robert Grabowski, rzecznik prasowy prezydenta Koszalina. - Będziemy chcieli usiąść do stołu z miłośnikami tej trasy i porozmawiać, czy możemy wspólnie pracować nad tym, aby single track był w lepszej kondycji niż jest teraz. Chętnie włączymy się do kolejnego porządkowania i pomożemy w jego trakcie, bo niestety wandale dali o sobie znać i część oznaczenia została zniszczona. A co do technicznej strony trasy i tego, jak duży remont będzie konieczny to będziemy mogli się wypowiedzieć dopiero po jej przeglądzie, który niedługo zostanie przeprowadzony - zapowiada.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera