Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kontrowersje: Sąd walczy o metry dla ludzi

Radosław Koleśnik
Punkt informacji sądowej w koszalińskim Sądzie Rejonowym to tak naprawdę klitka.
Punkt informacji sądowej w koszalińskim Sądzie Rejonowym to tak naprawdę klitka. Radosław Koleśnik
Ścisk w gabinetach, ludzie przyjmowani w spartańskich warunkach, płaczące dzieci na korytarzu - to codzienne sceny z Sądu Rejonowego w Koszalinie.

W takich warunkach się u nas pracuje - mówi Wanda Stolarz- Kiczkowiak, dyrektor Sądu Rejonowego w Koszalinie, która oprowadziła nas
wczoraj po gabinetach, w których ważą się często ludzkie losy. - Pilnie potrzebujemy dodatkowych metrów kwadratowych, abyśmy mogli przyjmować mieszkańców w godnych warunkach.

Każdego dnia przewijają się tu dziesiątki, a nawet setki osób. Ktoś, kto nie zagląda do sądu, nie zdaje sobie z tego sprawy. Obsługujemy Koszalin, powiat koszaliński, a dodatkowo także Sławno. Mieszkańcy zasługują, by byli przyjmowani w godziwych warunkach, a nie żeby musieli korzystać z akt na stojąco, mając do dyspozycji skrawek biurka pracownika sądu, który akurat pracuje i też musi się skupić.

Na co dzień koszaliński sąd działa w kilku miejscach - przy ul. Andersa 17, Andersa 34 (część budynku dawnego Urzędu Wojewódzkiego), a także przy ul. Grottgera. Jak do tej pory nie udało się zorganizować tego tak, aby instytucja funkcjonowała w jednym budynku. - Mamy 15 wydziałów, pracuje tu 300 osób, 58 sędziów - mówi prezes Sądu Rejonowego sędzia Grzegorz Rudy. - Dla porównania średnio w regionie
inne sądy to 15 - 20 sędziów. To pokazuje, jaka jest skala naszego działania. I żeby było jasne - dodatkowy metraż jest nam potrzebny nie po to, aby poprawić komfort pracy pracowników sądu, ale dla interesantów.

Nam chodzi o ludzi. Trzeba stworzyć biuro obsługi interesanta z prawdziwego zdarzenia, bo dziś to prowizorka. Człowiek musi się błąkać po korytarzach, gubi się chodząc z piętra na piętro. Chcemy to w końcu uporządkować.

Jeszcze kilka dni temu wydawać by się mogło, że prezes Sądu Rejonowego może być spokojny o kolejne pomieszczenia do zagospodarowania. Tak się złożyło, że wkrótce ma się zwolnić skrzydło budynku dawnego Urzędu Wojewódzkiego, gdzie obecnie jest delegatura IPN. Ta przenosi się do kilku gabinetów i zostawia do zagospodarowania około 600 m kw. - Skoro sąd jest w tym samym budynku, to za naturalne uznaliśmy, że otrzymamy te pomieszczenia. Zwłaszcza, że wcześniej były remontowane z funduszy Ministerstwa Sprawiedliwości. Do tego mieliśmy już podpisane wstępne porozumienie z IPN - mówi dyrektor Sądu Wanda Stolarz-Kiczkowiak, która kolejny miesiąc prowadzi formalności z tym związane. - I nagle od dyrektora delegatury Urzędu Wojewódzkiego dowiadujemy się, że wojewoda zdecydował inaczej, że to nie nam przekaże skrzydło budynku, a Wojewódzkiemu Inspektoratowi Ochrony Roślin i Nasion. A przecież ta instytucja ma już ok. tysiąc metrów do wykorzystania przy ul. Partyzantów - tam są od lat. Co kieruje wojewodą i skąd takie przymiarki? Nikt nam tego nie wyjaśnił. I co teraz? Gdzie mamy się podziać? Naszym problemem jest też ciasnota w archiwum: dokumentów przybywa, na to też potrzeba nam metrów. Akta są dosłownie wszędzie, leżą poukładane w stosy sięgające sufitów. W następnych latach zabraknie miejsca na księgi wieczyste.

Jakie jest stanowisko wojewody zachodniopomorskiego Marcina Zydorowicza? Otrzymaliśmy wczoraj jego oświadczenie: - Jako zwierzchnik administracji zespolonej na terenie województwa, najważniejszą kwestią jest dla mnie zapewnienie sprawnej działalności wszystkich administracji - oświadcza wojewoda. - W tym celu, po wielu miesiącach działań i przygotowań udaje nam się m.in. umieścić rozproszone do tej pory administracje zespolone w Szczecinie w jednym budynku ZUW na Wałach Chrobrego (m.in. kuratorium, konserwatora zabytków, inspekcję farmaceutyczną).

Dzięki temu mieszkańcy naszego województwa mogą załatwiać wiele spraw w jednym miejscu, a koszt funkcjonowania administracji zostaje zmniejszony. Budynki zajmowane do tej pory przez inspekcje przekazywane są m.in. miastu Szczecin lub uczelniom wyższym (np. budynek po konserwatorze zabytków trafi do Akademii Sztuki).

Jakie jest stanowisko wojewody zachodniopomorskiego Marcina Zydorowicza w tej sprawie?

Otrzymaliśmy wczoraj jego oświadczenie: - Jako zwierzchnik administracji zespolonej na terenie województwa, najważniejszą kwestią jest dla mnie zapewnienie sprawnej działalności wszystkich administracji - oświadcza wojewoda. - W tym celu, po wielu miesiącach działań i przygotowań udaje nam się m.in. umieścić rozproszone do tej pory administracje zespolone w Szczecinie w jednym budynku ZUW na Wałach Chrobrego (m.in. kuratorium, konserwatora zabytków, inspekcje farmaceutyczną). Dzięki temu mieszkańcy naszego województwa mogą załatwiać wiele spraw w jednym miejscu, a koszt funkcjonowania administracji zostaje zmniejszony. Budynki zajmowane do tej pory przez inspekcje przekazywane są m.in. miastu lub uczelniom wyższym (np. budynek po konserwatorze zabytków trafi do Akademii Sztuki). Podobna idea konsolidacji oraz zmniejszenia kosztów przyświeca działaniom w Koszalinie. Jeśli po analizie finansowej oraz szczegółowemu rozpatrzeniu potrzeb WIORiN okaże się, że pomieszczenia po IPN ułatwią pracę inspekcji oraz zmniejszą koszty jej działania, wówczas przekażę pomieszczenia do WIORiN. Decyzja dotycząca pomieszczeń zostanie podjęta do końca miesiąca.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!