Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koszalin ze swoją Kolekcją Osiecką mógłby zaistnieć w polskiej sztuce [rozmowa]

Piotr Polechoński
Piotr Polechoński
Zdzisław Pacholski
Zdzisław Pacholski Radek Koleśnik
Kolekcja ta powstała podczas Plenerów Osieckich i tkwi zamknięta w Muzeum. Pora to zmienić - mówi Zdzisław Pacholski, artysta fotografik z Koszalina.

„Plenery Osieckie” czyli…?

Czyli Międzynarodowe Spotkania Artystów, Naukowców i Teoretyków Sztuki. Tak brzmiała oficjalna nazwa tego, co potocznie określa się mianem „Plenerów Osieckich”. W drugiej połowie XX wieku, w latach 1963 - 1981, w niewielkiej nadmorskiej wsi niedaleko Koszalina powstawały niekonwencjonalne realizacje artystyczne, w tym taki ich rodzaj jak happeningi i akcje performerów, czyli coś co teraz każdy kojarzy, a co wtedy było absolutną nowością wyprzedzającą swój czas. Bardzo szybko spotkania w Osiekach stały się znane w Polsce, bo właśnie tutaj można było zaprezentować najważniejsze nurty i wyznaczać nowe kierunki w ówczesnej sztuce współczesnej: sztuce wizualnej, muzyce, literaturze, poezji i fotografii.

I to wszystko w czasach głębokiego PRL-u?

To prawda i dziś jest rzeczą niepojętą, że twórcom Osiek udało się nakłonić ówczesne, peerelowskie władze do zaakceptowania takiego projektu. Ale tak się stało i cykliczne funkcjonowanie Plenerów Osieckich zostało dopiero przerwane przez wprowadzenie stanu wojennego. Pomimo to plenerowy dorobek prawie dwóch dekad stanowi zbiór zwany Kolekcją Osiecką i jest zdeponowany w Muzeum w Koszalinie. A jest to efekt prac takich twórców, naukowców i krytyków jak Jerzy Bereś, Tadeusz Kantor, Stanisław Fijałkowski, Andrzej Pawłowski, Zbigniew Dłubak i inni. I trudno jest pogodzić się z faktem, że takie dziedzictwo popada w zapomnienie, choć w europejskich kręgach sztuki nowoczesnej jest znane i kojarzone. I co ważne, w sposób kompletnie dla mnie niezrozumiały, marnuje się niezwykłą szansę na oryginalną promocję miasta. Każdą okazję na wyróżnienie się Koszalina na tle innych miast powinno się natychmiast wykorzystywać. Tymczasem dzieje się zupełnie odwrotnie: oryginalne prace znanych i uznanych twórców zamiast być prezentowane na koszalińskich galeriach są pochowane po muzelnych magazynach. To nie jest normalne, a przede wszystkim to nie jest dobre dla Koszalina.

I pan wraz z innych koszalińskimi artystami postanowiliście coś z tym zrobić?

Tak. Ja wraz z innymi nielicznymi już artystami z Koszalina, którzy pamiętają „Plenery Osieckie” staliśmy się mimowolnymi strażnikami ich dziedzictwa. I już od pewnego czasu staraliśmy się na różnych płaszczyznach poruszać temat Kolekcji Osieckiej i właściwego jej wykorzystania. Niestety, ten wątły głos okazał się nieskuteczny. W związku z tym postanowiliśmy działać inaczej i na oficjalnym gruncie przygotowaliśmy List Otwarty, który wczoraj podaliśmy do publicznej wiadomości. Jego tytuł to „Na ratunek Kolekcji Osieckiej” i kierujemy go zarówno do ludzi sztuki, kultury i nauki, jak i do władz samorządowych Koszalina - właściciela kolekcji - o włączenie jej w nurt sztuki polskiej.

I jak to najlepiej zrobić?

W 2017 roku przypada setna rocznica pierwszej znaczącej manifestacji polskiej awangardy. Z tej okazji Muzea Narodowe przygotowują cykl spotkań, wystaw i sympozjów uświetniających to wydarzenie. Przy odrobinie wysiłku Koszalin ze swoją Kolekcją Osiecką mógłby znaleźć się w głównym nurcie tego jubileuszu. A to byłby świetny punt wyjścia do tego, aby zrealizować to, o czym mówiło się jeszcze w latach 60.: stworzyć w Koszalinie Muzeum Sztuki Współczesnej. Bo od tamtej pory jedna rzecz się nie zmieniła: ciągle w Koszalinie mamy potencjał, aby to się udało.

Druga strona
Mówi Jerzy Buziałkowski, dyrektor Muzeum w Koszalinie

- Zupełnie nie rozumiem intencji twórców tego Listu Otwartego, bo opisują rzeczywistość, która nie istnieje. Bo nie jest tak, że cała Kolekcja Osiecka leży zdeponowana w naszych magazynach i nikt się nią nie interesuje. Część tego zbioru można zobaczyć na jednej z naszych stałych wystaw, a część faktycznie jest w magazynie, ale proszę mi pokazać muzeum, które całe swoje zbiory prezentuje na wystawach? Poza tym Kolekcja Osiecka nie jest „martwa”, cały czas „żyje” i funkcjonuje.Niedawno była prezentowana we Wrocławiu oraz w Zachęcie. W tym roku planujemy wydanie katalogu z pełną prezentacją dziedzictwa Plenerów Osieckich. Zapewniam, że nie trzeba niczego „uwalaniać”, bo niczego nie chowamy. To niepoważne zarzuty.

Na ratunek Kolekcji Osieckiej.

W drugiej połowie XX wieku, przez 18 lat (1963-1981) w Osiekach, w niewielkiej nadmor-skiej wsi, niedaleko Koszalina, powstawały niekonwencjonalne realizacje artystyczne, w tym hap-peningi i akcje performerów.

Mowa o "Plenerach Osieckich", których oficjalna nazwa brzmiała: Międzynarodowe Spo-tkania Artystów, Naukowców i Teoretyków Sztuki. Koncepcja - czy też projekt - Plenerów Osiec-kich pojawia się w 1962 roku, zainicjowana akcją "Krzywe Koło – Koszalin - Osieki". Jej rezultatem była wystawa sztuki abstrakcyjnej „Argumenty 62”, której gościny udzielił Jan Maciejowski, ówczesny dyrektor Bałtyckiego Teatru Dramatycznego w Koszalinie. W powojennej historii Koszalina podobnego zestawu malarstwa abstrakcyjnego jeszcze nie było. Po zakończeniu wystawy, już wiosną 1963 roku, miała miejsce uroczystość oficjalnego przekazania daru Krzywego Koła dla przyszłego Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Koszalinie. Darem było 11 obrazów z owej wystawy, a rok później kolekcja obrazów olejnych, została uzupełniona 29 pracami na papierze.

W owym czasie dojrzewał już program i założenia przyszłych plenerów, które po dwóch pierwszych, przekształciły się w spotkania cykliczne.

Dziś wiemy, że program spotkań dopuszczał udział artystów z zagranicy, a twórcy Osiek przewidywali patronowanie wielu dziedzinom twórczości: sztuce wizualnej, muzyce, literaturze, poezji i fotografii. Organizatorzy zakładali udział artystów charakteryzujących się przekraczaniem wąskich specjalności artystycznych i dystansem do tradycyjnej sztuki. To był jak na owe czasy bardzo nowatorski projekt. Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że dokładnie w tym samym czasie, w 1962 roku, rozkwitał nowy, międzynarodowy nurt w sztuce XX wieku nazwany "Fluxus". Między programami artystycznymi plenerów osieckich i Fluxusu zachodziło zdumiewające podobieństwo. Fluxus, podobnie jak Osieki, charakteryzował się niwelowaniem granic między tradycyjnie pojmowaną sztuką a prozą życia. Formy działania artystycznego były tylko częściowo zaplanowane, dopuszczały udział widzów. Były bardzo różnorodne: od rzeźby i malarstwa, happeningów, eksperymentalnej muzyki i poezji po performance, konceptualizm i mail art. Zarówno Osieki jak i Fluxus okazały się trafną refleksją i ważnym głosem w dialogu o sztuce współczesnej. Na tym jednak kończyły się podobieństwa. Twórcom Osiek przyszło działać w o wiele trudniejszych warunkach opresyjnego systemu.

Jest rzeczą niepojętą, że twórcom Osiek udało się nakłonić ówczesne władze PRL do przyjęcia koncepcji takiego projektu, a jeszcze większe zdumienie budzi trafność założeń artystycznych, które współgrały ze światowym nurtem sztuki. Należy sobie przy tym uzmysłowić, że lata 60. nie były epoką rozwiniętych więzi komunikacyjnych, a Polska znalazła się po wschodniej stronie żela-znej kurtyny. Awangardowa formuła Plenerów Osieckich została przerwana w 1981 stanem wojennym w Polsce, ale plenerowy dorobek prawie dwóch dekad stanowi zbiór, zwany Kolekcją Osiecką i jest złożony w Muzeum w Koszalinie. Przez osiemnaście lat osieckich spotkań przewinęli się wybitni twórcy, artyści, naukowcy, i krytycy a pośród nich min. Marian Bogusz, Jerzy Bereś, Andrzej Pawłowski, Henryk Stażewski, Tadeusz Kantor, Anka Ptaszkowska, Stefan Morawski, Jarosław Kozłowski, Włodzimierz Borowski, Stanisław Fijałkowski, Jerzy Ludwiński, Józef Robakowski, Zbigniew Dłubak, Erna Rosenstein i inni.

Owe awangardowe działania twórców, naukowców, artystów i krytyków sztuki, przeistacza-jąc się w znak tego, co już minęło, dziś zapisane w skąpych publikacjach, nie zawsze są znane prze-ciętnemu odbiorcy w Polsce. Z tej perspektywy warto zastanowić się, co z dorobku Plenerów Osieckich jest znane w Europie.

Dziś, na podstawie lektury książek, czasopism i badań europejskich ośrodków akademickich, można dojść do wniosku że aktywność artystyczna lat 60. i 70. XX wieku budzi większe zainteresowanie w świecie niż lokalnie. Badania i publikacje w Europie Zachodniej dostrzegają w sztuce polskiej nowe zjawiska i kreślą obraz "innej" Europy Centralnej drugiej połowy XX wieku, marginalizowanej wcześniej przez optykę zimnej wojny. Dopiero teraz niejako wyłania się wy-

obrażenie opozycji artystycznej, jako „strategii kameleona”. Podobnego zdania jest Wacław Havel, który przed 30 laty w „Anatomii powściągliwości” pisał: (...) pewien szczególny środkowoeuropejski sceptycyzm jest nieodłącznym składnikiem duchowego, kulturalnego i intelektualnego zjawiska, jakim jest Europa Środkowa. (...) Ten sceptycyzm ma niewiele wspólnego z, dajmy na to, angielskim. Jest na ogół dość dziwny, często tragiczny, a niekiedy nawet bohaterski.

Dzieje sztuki Europy Centralnej są przedmiotem zainteresowania historyków sztuki, a także historyków i socjologów, którzy koncentrują się na badaniu przyczyn upadku komunizmu1. Świetną ilustracją tej tendencji jest książka Klary Kemp-Welch „Antipolitics Art in Central Eurpean”, wyda-nej w Londynie w 2014 roku, opisującej również Plenery Osieckie. Z tych powodów Plenery jak i Kolekcję Osiecką, należy postrzegać w szerszym, europejskim kontekście. Kolekcję, będącą efektem pewnej aktywności intelektualnej, jako ważnego procesu transformacji społecznej i politycznej Europy Środkowo-Wschodniej, transformacji dokonywanej na gruncie sztuki współcze-snej. Z lektury zebranych materiałów wynika, że OSIEKI były częścią ważnych zjawisk w kulturze nie tylko w Polsce, ale i w Czechosłowacji i na Węgrzech. To wzmacnia przeświadczenie, że Ko-lekcja Osiecka, to nie jest skończony zbiór historyczny, lecz jak najbardziej współczesny i żywy, czekający na ponowne odczytanie w szerszej skali2. W latach 70. dorobek plenerów osieckich był eksponowany w Danii, Berlinie, w Szwecji, a Portugalii w muzeum sztuki współczesnej Museu de Serralves w Porto w 2002 (Guy Schraenen pokazał tam dokumentację pleneru LINIA z 1980 w swej autorskiej wystawie OUT OF PRINT).

Oznacza to, że kod przeszłości zawarty w Kolekcji Osieckiej, czeka na nowe odczytanie.

Nieliczni artyści z Koszalina, którzy pamiętają Plenery Osieckie, stali się mimowolnymi strażnikami ich dziedzictwa. Ale ten głos jest wątły i w zderzeniu z lokalnym establishmentem, nie-skuteczny.

Przez ostatnie kilkanaście lat kolekcja jest zaniedbywana i trywializowana, czego dyrekcja Muzeum w Koszalinie zdaje się nie dostrzegać3. Brak jest jakiegokolwiek planu na tę Kolekcję. W 2016 miasto obchodziło jubileusz 750 lat Koszalina, ale nie było to wystarczającym powodem, by z Kolekcji Osieckiej uczynić wizytówkę miasta. W połowie lat 70. XX wieku, wspomniany dar Krzywego Koła z 1963 roku, został przekazany do Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku. Na niczym spełzł również plan stworzenia w Koszalinie Muzeum Sztuki Współczesnej. Plenery i Ko-lekcja Osiecka to dziś część tożsamości miasta, lecz tej wartości jest okazywana niechęć, a czasami wrogość.

Degradacja pamięci doszła do tego momentu, że nawet pośród tzw. elit Koszalina krąży przekonanie, że Plenery były wygłupami „pieszczoszków” komunizmu. Choć w tamtych czasach artyści zmagali się z władzą, to mimo opresji politycznej, udało im się stworzyć dzieła, będące obiektem zainteresowania specjalistów w Europie. Zatem, odkodowanie i udostępnienie Kolekcji Osieckiej stwarza niebywałą okazję badawczą dla naukowców i krytyków sztuki w Polsce i na świecie, a miastu może przynieść, obok prestiżu, wymierne korzyści.

Po zmianie ustrojowej w 1989, jednym z ważniejszych opracowań Kolekcji była publikacja monografii Osiek (2008) „Awangarda w plenerze” pod redakcją Ryszarda Ziarkiewicza.

Ludzie sztuki z Koszalina zaniepokojeni przyszłością Kolekcji apelują do przedstawicieli sztuki, nauki, kultury i środowisk twórczych w kraju i za granicami, ale również do władz samorządowych Koszalina - właściciela kolekcji – o aktywne włączenie jej w nurt sztuki polskiej.

W 2017 przypada 100. rocznica pierwszej znaczącej manifestacji polskiej awangardy. Z tej okazji Muzea Narodowe w Polsce przygotowują szereg spotkań, wystaw i sympozjów uświetniających to wydarzenie. Honorowy patronat nad jubileuszem objęli prezydent Andrzej Duda i Polski Komitet UNESCO.

Przy odrobinie wysiłku Koszalin ze swoją Kolekcją mógłby znaleźć się w głównym nurcie tego jubileuszu. Reprezentacja Kolekcji Osieckiej w bieżącym spektrum kulturowym Europy jest znikoma. Pora to zmienić. Wydaje się, że dobrą okazją ku temu, byłaby realizacja testamentu Mariana Bogusza i stworzenie w Koszalinie Muzeum Sztuki Współczesnej, jako jeden z długofalowych projektów.

Koszalin 31.01.2017

1. Walentyna Orłowska, historyk Sztuki, kustosz DSW Muzeum w Koszalinie w latach 1976-2006

2. Elżbieta Kalinowska-Motkowicz, art. plast., pracownik naukowy Instytutu Wzornictwa PK

3. Juliusz Sienkiewicz, etnograf, były dyrektor Muzeum w Koszalinie

4. Zdzisław Pacholski, art. fot.

5. Andrzej Ciesielski, art. plast., Fundacja Moje Archiwum

6. Ryszard Motkowicz, fotograf, dokumentalista plenerów w Osiekach.

Zobacz także Wernisaż wystawy Rekwizyty Atrybuty w Koszalinie

Popularne na gk24:

Gk24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!