Jak już pisaliśmy, według Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku Jacek B., w zamian za zlecenia archeologiczne, przekazał słupskim urzędnikom ponad 73 tys. zł “prowizji”. Mężczyzna przyznał się i zawnioskował o dobrowolne poddanie karze - dwóch lat w zawieszeniu oraz 20 tys. zł.
Zlecenia objęte zarzutami 42-latek wykonywał wyłącznie prywatnie i na terenie Słupska. Na co dzień jednak kierował Działem Archeologii w koszalińskim muzeum. Jeszcze miesiąc temu dyrektor placówki nie widział podstaw do wyciągania konsekwencji dyscyplinarnych wobec pracownika. Dziś B. nie jest już kierownikiem. - Chociaż zarzuty dotyczą jego prywatnych zleceń i nie mają nic wspólnego z działalnością muzeum, wspólnie uznaliśmy, że dla dobrego imienia placówki najlepiej będzie, gdy Jacek B. przestanie pełnić tę funkcję - tłumaczy dyrektor Jerzy Buziałkowski, zapewniając, że B. nie bedzie podejmował ani uczestniczył w finansowych decyzjach muzeum. Zostaje w nim jednak jako szeregowy pracownik. Przynajmniej na razie. - Dopóki sprawa nie zakończy się prawomocnym wyrokiem, nie mogę powiedzieć, że została ostatecznie zamknięta - zaznacza Jerzy Buziałkowski.
Popularne na gk24:
- Egzamin gimnazjalny 2016 - Historia, WOS, język polski, matematyka - ODPOWIEDZI, ARKUSZE, TESTY
- Mieszkaniec Kołobrzegu: - Od lutego nie żyję. Oto akt zgonu
- Muzeum pokazało w albumie Koszalin jak po zarazie: bez ludzi
- Zapowiada się nam kolejny rekordowy sezon w Kołobrzegu
- Co Ty wiesz o Koszalinie? - quiz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?