Wszystko wskazuje na to, że propozycja, zgłoszona przez prezydenta Koszalina Piotra Jedlińskiego, tym razem bez problemu zdobędzie poparcie większości, więc nadanie imienia to już właściwie tylko formalność.
- Nie chcę w tej chwili wypowiadać się za wszystkich radnych z mojego klubu, ale rzeczywiście jest to chyba ta sprawa, która raczej nie będzie nas dzieliła - skomentował Sebastian Tałaj, miejski radny, szef opozycyjnego wobec prezydenta Jedlińskiego klubu Koalicji Obywatelskiej.
Podobnie mówi Artur Wiśniewski, szef klubu Prawa i Sprawiedliwości w Radzie Miasta Koszalin: - Symboliczna, niekontrowersyjna, bez żadnych podtekstów politycznych propozycja, która ma moje i chyba całego klubu wsparcie.
- To wręcz idealny punkt dla upamiętnienia powstańców warszawskich, z którymi Koszalin jest naprawdę bardzo mocno związany - zauważa Marcin Maślanka, szef Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznej Gryf w Koszalinie.
Po pierwsze, co podkreśla historyk, mamy tu ciąg ulic ściśle związanych z II wojną światową: aleja Monte Cassino wpada w aleję Armii Krajowej, a pod wiaduktem, który ma nosić imię Powstańców Warszawskich, biegnie ulica Batalionów Chłopskich.
- Niedaleko jest też ulica Bohaterów Warszawy, ale to zbyt ogólne: może odnosić się do bohaterów wojny 1920 roku czy choćby powstania listopadowego. Tymczasem tutaj będziemy mieli powstańców warszawskich, których po wojnie przyjechało do Koszalina kilkudziesięciu. Blisko 30 jest już zidentyfikowanych z imienia i nazwiska - słyszymy.
Argumentów za tym, by wreszcie uhonorować powstańców warszawskich w Koszalinie, jest jednak dużo więcej. Jak przypomina Maślanka, zaraz po spacyfikowaniu Warszawy do Koszalina zostało przywiezionych około 200 kobiet, które brały udział w powstaniu.
- One pracowały tu przymusowo, ale gdy Niemcy zaczęli się wycofywać, zostały. Nie wróciły do Warszawy, zaczęły tworzyć tutaj podwaliny państwa polskiego. To one przede wszystkim tworzyły tu służbę zdrowia - podkreśla rozmówca „Głosu”.
Prezydent Piotr Jedliński cieszy się, że jest tak duże poparcie jego propozycji.
- Od samego początku taki był plan, by wiadukt nosił imię Powstańców Warszawskich. Koszalin jest mocno związany z powstańcami i wręcz należało wreszcie ich godnie uhonorować. Nie wykluczam, że obok samej nazwy pojawi się coś jeszcze, może tablica, może coś innego...
Wiadukt ma być otwarty dla ruchu w czerwcu. Ostatnia kontrola nie wykazała, by ten termin miał nie być dotrzymany.
Powstanie Warszawskie
Powstanie było jednym z najważniejszych, a zarazem najbardziej dramatycznych wydarzeń zapisanych na kartach historii Warszawy. Planowane na kilka dni, trwało ponad dwa miesiące. Powstańcy chcieli doprowadzić do wyzwolenia stolicy spod niemieckiej okupacji przed przybyciem armii sowieckiej, a tym samym zapewnić Polsce suwerenność po zakończeniu wojny. Oddziały powstańcze, chociaż liczne, ale bez odpowiedniego uzbrojenia, stanęły do walki z regularną, w pełni zmilitaryzowaną armią niemiecką. Niestety, bez pomocy sojuszników nie miały szans na wygraną.
Pomoc, na jaką liczyli, nigdy nie nadeszła. Powstanie zakleszczone między dwiema potężnymi armiami - sowiecką i niemiecką - powoli się wykrwawiało. Los Warszawy, nazywanej przed wojną „Paryżem Wschodu”, został przypieczętowany rozkazem wydanym przez Heinricha Himmlera, który brzmiał: „Każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać żadnych jeńców, Warszawa ma być zrównana z ziemią i w ten sposób ma być stworzony zastraszający przykład dla całej Europy”.
Kpt. Jerzy Leonowicz
Kapitan Jerzy Leonowicz, pseudonim Żbik, rocznik 1928, jeden z dwóch ostatnich powstańców warszawskich żyjących w Koszalinie:
Most imienia Powstańców Warszawskich? Wspaniała, cudowna wiadomość. Wprawdzie przede wszystkim siedzę już w domu, rzadko wychodzę, bo wiadomo, wiek robi swoje, ale to oczywiście pięknie, że możemy zostać w taki sposób docenieni. Może nawet dam jeszcze radę pokazać się na tym moście? Było nas tu w Koszalinie kilku powstańców - niestety, dziś zostałem już sam. Wszyscy przyjaciele odchodzą. Walczyłem na Żoliborzu. Byłem aresztowany, blisko dwa lata przesiedziałem w więzieniach. Po wojnie przyjechałem do Koszalina z mamą. Tata zginął już w 1939 roku. Tutaj w Koszalinie pisałem maturę, później poszedłem do Wyższej Szkoły Handlu Morskiego w Sopocie. Ale jestem rzeczywiście związany z Koszalinem od początku i cieszę się, że powstańcy zostaną tu w taki sposób uhonorowani.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?