Radny Jerzy Harłacz z Białogardu opuszcza niezależnych

- Nie mogę i nie będę firmował swoim nazwiskiem decyzji radnych z mojego ugrupowania, którzy poparli propozycję burmistrza o nowych stawkach za wywóz śmieci - tłumaczy Jerzy Harłacz. - Nie będę wspierał czegoś, co jest wbrew mieszkańcom. A zaproponowane przez burmistrza i przegłosowane przez radnych stawki są antyspołeczne. Jeśli dziś za śmieci płacimy 8 - 9 złotych, a mamy aż 19,50 złotego, to jest to nieludzkie - wyjaśnia.

Harłacz, jako szef ugrupowania "Niezależni", wszedł do Rady Miasta z największym poparciem wśród mieszkańców. W jego ugrupowaniu, któremu szefował, znalazło się jeszcze trzech innych radnych - Krystyna Leś, Emilia Bury i Daniel Glinka. Krystyny Leś na sesji nie było. Głosowali Bury i Glinka.

- Nie chcemy być ślepą, ale mądrą opozycją - odpowiada Emilia Bury. - Ochrona środowiska jest bezcenna. Zgodziliśmy się więc na te nowe stawki, bo jeśli mieszkańcy będą prowadzili selektywną zbiórkę odpadów, zapłacą jedynie 11,50 złotego. Stawka 19,50 zł jest rzeczywiście wysoka. Ale właśnie o to chodziło, by ludziom nie opłacało się nie segregować odpadów. Spróbujemy jeszcze porozmawiać z Jerzym. Żałuję, że nie było go na sesji i on na pewno też tego żałuje - skomentowała radna.

- Oczywiście to są moi koledzy, moje koleżanki, ale mi nie jest po drodze z burmistrzem, który coraz głębiej sięga do kieszeni mieszkańców - odpowiada na to Harłacz. - Tnie gdzie popadnie, zwalnia nawet sprzątaczki w szkołach i niedługo zabraknie tam chyba papieru toaletowego. Nie mogę tego wspierać. Wycofuję się więc z "Niezależnych". W następnych wyborach, jeśli w ogóle do nich przystąpię, założę własny komitet.

Co z funkcją wiceprzewodniczącego Rady Miasta? Harłacz pełni tę funkcję z poparciem klubu "Niezależni". - Na najbliższej sesji poproszę radnych o ocenę mojej pracy i jeśli będzie taka wola to niema przeszkód, bym zrezygnował z tej funkcji - zapowiada.