- Ścigają mafiozów, a boją się polityków. Dlaczego? - pytał na poniedziałkowej konferencji przed koszalińską delegaturą Urzędu Wojewódzkiego senator Gawłowski. Dostał pismo z I Komisariatu Policji w Koszalinie, że sprawa, którą zgłosił, nie ma znamion czynu zabronionego.
- Panie komendancie! Wiceminister i premier spotykają się na wiecu wyborczym przed urzędem wojewódzkim i agitują za swoim kandydatem na prezydenta, czym łamią przepisy ordynacji wyborczej, a pan pisze, że nie ma znamion czynu zabronionego? - pytał retorycznie senator. - Będzie się pan tego swojego pisma wstydził do końca życia. Władza kiedyś się zmieni, ale to pana pismo pozostanie - pokazywał.
Chodzi o zdarzenie z ubiegłego roku, gdy rzeczywiście wspomniani politycy pojawili się w Koszalinie. Na zdjęciach widać wyborcze banery, flagi. Gawłowski nie ma wątpliwości, że był to wiec wyborczy, politycy złamali prawo, więc powinni być pozbawieni immunitetów i stanąć przed sądem. Zgłosił odpowiednie zawiadomienie na policję. Policja odmówiła jednak wszczęcia postępowania, więc odwołał się do komendanta komisariatu. Ten podtrzymał jednak decyzję podwładnych. Teraz senator odwołał się więc do komendanta miejskiego policji.
- Jeśli i on uzna, że nie było żadnego złamania przepisów, odwołam się do prokuratury lub sądu. Nie odpuszczę - zapowiedział Gawłowski.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?