MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sierota straci mieszkanie

Cezary Sołowij [email protected]
– Chłopak sądził, że ułoży sobie życie, a tu na przeszkodzie stanęły mu przepisy. Wyjechał do pracy za granicą na miesiąc. Boję się, że nie będzie miał do czego wrócić – martwi się Bogumił Gewartowski.
– Chłopak sądził, że ułoży sobie życie, a tu na przeszkodzie stanęły mu przepisy. Wyjechał do pracy za granicą na miesiąc. Boję się, że nie będzie miał do czego wrócić – martwi się Bogumił Gewartowski. Fot. Radek Brzostek
Bogumił Gewartowski wychował w rodzinnym domu dziecka Dawida Jurkiewicza i czuje się za niego odpowiedzialny. Tymczasem urzędnicy zamierzają wyrzucić chłopaka z mieszkania.

- Nie ma do niego prawa. Nawet gdybyśmy chcieli mu je teraz przydzielić, to nie spełnia kryterium dochodowego - mówi Henryk Bagier, dyrektor Zarządu Budynków Mieszkalnych w Koszalinie. Urzędnik wyjaśnił, że w przypadku tzw. gospodarstw jednoosobowych próg wynosi 1576 złotych brutto. Kto go przekracza, nie ma co starać się o mieszkanie komunalne!

Dlatego właśnie 11 września Dawid Jurkiewicz będzie musiał opuścić lokal komunalny, który przez kilka lat zajmował razem z bratem. To kawalerka przy ul. Wenedów. Mężczyźni otrzymali to mieszkania z puli prezydenta. Taki przydział przysługiwał im jako wychowankom domów dziecka w momencie, kiedy się usamodzielnili.

- Ponieważ w tym czasie nie było dwóch mieszkań, zgodzili się na takie rozwiązanie. Nikt z nas nie przypuszczał, że to się tak skończy - martwi się ich opiekun. Sprawy zaczęły się komplikować kilka miesięcy temu, kiedy nadarzyła się okazja, żeby obaj bracia mogli zamieszkać osobno. Stało się tak dzięki temu, że Bogumił Gewartowski - ich dawny opiekun - opuścił trzypokojowe mieszkanie spółdzielcze.

- Za duży czynsz - tłumaczy swoją decyzję. Prezes spółdzielni zgodził się, żeby mieszkanie przejął Marcin Jurkiewicz.

- Chłopcy chcieli sobie ułożyć życie. Lepszej sytuacji nie mogliśmy sobie wyobrazić. Tym bardziej że starszy w tym czasie się ożenił i został ojcem - podkreśla Gewartowski. - To niesprawiedliwe. Przecież temu chłopcu też się mieszkanie należało. Czy to oznacza, że po paru latach jego przydział stracił znaczenie? - zastanawia się. - Wszystkie moje dzieci, a wychowaliśmy ich dwanaścioro, otrzymały mieszkania. Przecież ten chłopak chce tylko mieszkania, które od lat zajmuje i teraz na dodatek remontuje - podkreśla.

Henryk Bagier twierdzi, że urzędnicy wykazali maksimum dobrej woli. - Przepisy są jednak wyraźne - podkreśla. A ich brzmienie jest, niestety, niekorzystne dla Dawida Jurkiewicza. Z dokumentów ZBM wynika, że kilka lat temu Marcin Jurkiewicz otrzymał jako samodzielny wychowanek domu dziecka przydział mieszkania.

- Zwykle mamy kilka takich mieszkań w puli. - podkreśla dyrektor Bagier. - Zameldował u siebie brata, jednak decyzja została wydana imiennie na Marcina - podkreśla. Kiedy więc się wyprowadził, jego brat stracił prawo mieszkania przy u. Wenedów.

- Zgodnie z prawem ten chłopak ma gdzie mieszkać. U brata, który zmienił mieszkanie - mówi urzędnik. Sprawy meldunkowe nie oznaczają prawa do lokalu - wyjaśnia sytuację prawną lokatora.

- Rozumiem sytuację tego pana, ale ja muszę reprezentować i chronić interesy wszystkich mieszkańców - tłumaczy odmowę dyrektor Bagier.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!