- Nie ma do niego prawa. Nawet gdybyśmy chcieli mu je teraz przydzielić, to nie spełnia kryterium dochodowego - mówi Henryk Bagier, dyrektor Zarządu Budynków Mieszkalnych w Koszalinie. Urzędnik wyjaśnił, że w przypadku tzw. gospodarstw jednoosobowych próg wynosi 1576 złotych brutto. Kto go przekracza, nie ma co starać się o mieszkanie komunalne!
Dlatego właśnie 11 września Dawid Jurkiewicz będzie musiał opuścić lokal komunalny, który przez kilka lat zajmował razem z bratem. To kawalerka przy ul. Wenedów. Mężczyźni otrzymali to mieszkania z puli prezydenta. Taki przydział przysługiwał im jako wychowankom domów dziecka w momencie, kiedy się usamodzielnili.
- Ponieważ w tym czasie nie było dwóch mieszkań, zgodzili się na takie rozwiązanie. Nikt z nas nie przypuszczał, że to się tak skończy - martwi się ich opiekun. Sprawy zaczęły się komplikować kilka miesięcy temu, kiedy nadarzyła się okazja, żeby obaj bracia mogli zamieszkać osobno. Stało się tak dzięki temu, że Bogumił Gewartowski - ich dawny opiekun - opuścił trzypokojowe mieszkanie spółdzielcze.
- Za duży czynsz - tłumaczy swoją decyzję. Prezes spółdzielni zgodził się, żeby mieszkanie przejął Marcin Jurkiewicz.
- Chłopcy chcieli sobie ułożyć życie. Lepszej sytuacji nie mogliśmy sobie wyobrazić. Tym bardziej że starszy w tym czasie się ożenił i został ojcem - podkreśla Gewartowski. - To niesprawiedliwe. Przecież temu chłopcu też się mieszkanie należało. Czy to oznacza, że po paru latach jego przydział stracił znaczenie? - zastanawia się. - Wszystkie moje dzieci, a wychowaliśmy ich dwanaścioro, otrzymały mieszkania. Przecież ten chłopak chce tylko mieszkania, które od lat zajmuje i teraz na dodatek remontuje - podkreśla.
Henryk Bagier twierdzi, że urzędnicy wykazali maksimum dobrej woli. - Przepisy są jednak wyraźne - podkreśla. A ich brzmienie jest, niestety, niekorzystne dla Dawida Jurkiewicza. Z dokumentów ZBM wynika, że kilka lat temu Marcin Jurkiewicz otrzymał jako samodzielny wychowanek domu dziecka przydział mieszkania.
- Zwykle mamy kilka takich mieszkań w puli. - podkreśla dyrektor Bagier. - Zameldował u siebie brata, jednak decyzja została wydana imiennie na Marcina - podkreśla. Kiedy więc się wyprowadził, jego brat stracił prawo mieszkania przy u. Wenedów.
- Zgodnie z prawem ten chłopak ma gdzie mieszkać. U brata, który zmienił mieszkanie - mówi urzędnik. Sprawy meldunkowe nie oznaczają prawa do lokalu - wyjaśnia sytuację prawną lokatora.
- Rozumiem sytuację tego pana, ale ja muszę reprezentować i chronić interesy wszystkich mieszkańców - tłumaczy odmowę dyrektor Bagier.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?