Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Branża turystyczna nie chce biogazowni

(r)
Jedna z delegacji zwiedza biogazownię w Grzmiącej. Czy podobna instalacja powstanie na obrzeżach Bornego Sulinowa?
Jedna z delegacji zwiedza biogazownię w Grzmiącej. Czy podobna instalacja powstanie na obrzeżach Bornego Sulinowa? Rajmund Wełnic
Na obrzeżach Bornego Sulinowa ma powstać biogazownia rolnicza. Protestuje Lokalna Organizacja Turystyczna, która obawia się, że inwestycja może oznaczać kres turystyki w leśnym miasteczku. Inwestor uspokaja.

Borneński ratusz rozpatruje wniosek prywatnego inwestora, który wystąpił o wydanie decyzji środowiskowej dla planowanej biogazowni rolniczej o mocy jednego megawata. Instalacja miałaby powstać za nieczynną rampą kolejową mieszczącą się przy wjeździe do miasta od strony Łubowa. - W chwili obecnej trwa postępowanie administracyjne mające na celu szczegółową analizę zgromadzonego materiału dowodowego oraz ustalenie zachodzącego w sprawie stanu prawnego i faktycznego, po zakończeniu którego wydana zostanie decyzja - informuje Agnieszka Soćko z Urzędu Miejskiego w Bornem Sulinowie.

Plany inwestora zaniepokoiły jednak poważnie Lokalną Organizację Turystyczną działającą w Bornem Sulinowie. - Budowa biogazowni, do której trzeba będzie przez miasto dowozić chociażby kiszonkę powoduje ogromne uciążliwości, przede wszystkim zapachowe - piszą działacze LOT. - Na terenie Polski funkcjonują oczywiście tego typu biogazownie, ale lokalizowane są one z dala od miast lub większych skupisk ludzi. Wiceprezes LOT Mateusz Ciesielski dodaje, że stowarzyszenie jest stroną w postępowaniu i wyda negatywną opinię na temat budowy biogazowni w tym miejscu. - Wszędzie, ale nie w mieście, które żyje z turystyki - mówi. - W zeszłym roku padł Matex (miejscowa firma meblarska i konfekcji drewnianej - red.) i turystyka to obecnie najpoważniejsze źródło dochodów nie tylko gestorów branży turystycznej, a dodam, że w ciągu roku przez Borne Sulinowo przewija się ponad 100 tysięcy turystów. Stawiamy także na biznes związany ze zdrowiem, działa tu chociażby centrum rehabilitacji dla chorych na stwardnienie rozsiane, czy dom pomocy społecznej.

Działacze LOT zapewniają, że nie są przeciwko odnawialnym źródłom energii i ekologii, czy też biogazowniom, jako takim. - Strategia rozwoju miasta opiera się na inwestycjach turystycznych i zdrowotnych - twierdzą. - Zgoda na lokalizację biogazowni w mieście zamyka automatycznie drogę inwestorom z branży turystycznej, a ci którzy już funkcjonują w naszym mieście ogłoszą upadłość.

Roman Zimorodzki, współwłaściciel firmy, która biogazownię chce stawiać, zapewnia, że powstanie ona według najnowszych, ekologicznych i bezpiecznych technologii i będzie działać w sposób nieuciążliwy dla mieszkańców. - Nawet surowiec będziemy dowozić nie przez miasto, ale od strony Łubowa - mówi i dodaje, że sporo zaoszczędzą także mieszkańcy, bo będą mieli tańsze ogrzewanie, a moc instalacji pozwoli w lecie dostarczać ciepłą wodę dla całego Bornego. - Jestem także udziałowcem firmy, która ma taką biogazownię w Grzmiącej, ta ma być w takiej samej technologii i planujemy zorganizować tam spotkanie dla władz Bornego i protestujących, aby pokazać im, że nie mają powodów do obaw - mówi Roman Zimorodzki.

Poprosiliśmy o opinię wójta Grzmiącej Krzysztofa Sysko, bo w tej miejscowości od kilku lat działa nowoczesna biogazownia o mocy 1,6 MW. Produkuje prąd i ogrzewa część Grzmiącej. - Mogę tylko przyklasnąć takim inicjatywom, bo dzięki biogazowni mamy ekologiczne ciepło tańsze od konwencjonalnego o 30 procent - mówi. - Gościliśmy już kilkanaście delegacji z różnych gminy, gdzie też protestowali przeciwko biogazowniom i po wyjeździe większość z nich zmieniała zdanie, bo byli zdumieni, jak to funkcjonuje bez większych uciążliwości dla otoczenia.

Nasza biogazownia jest zlokalizowana kilkaset metrów od zabudowań i szkoły od strony zachodniej, a mimo to nic nie śmierdzi. Nawet, gdy raz na jakiś czas przejedzie cysterna z gnojowicą do podtrzymania procesu fermentacji. Surowca do produkcji biogazu, czyli resztek roślinnych, głównie kukurydzy, nie wozi się też non stop, ale jedynie przez dwa tygodnie po żniwach kukurydzianych we wrześniu - wójt Krzysztof Sysko dodaje, że dzięki biogazowni ma też około 300 tysięcy złotych wpływów podatkowych. - Warunek jest jeden: inwestycję musi zrealizować poważna firma przy użyciu nowoczesnych technologii, a nie przy pomocy młotka i siekiery metodą chałupniczą.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!