Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historia Koszalina: Dożynki 75, czyli wielki lifting miasta

Piotr Polechoński
Piotr Polechoński
Edward Gierek (pierwszy z prawej) witany na płycie stadionu Gwardii. Po południu obchody przeniosły się do amfiteatru
Edward Gierek (pierwszy z prawej) witany na płycie stadionu Gwardii. Po południu obchody przeniosły się do amfiteatru
Dożynki 75 - w Koszalinie takiej imprezy jeszcze nie było. Odnowiono ulice, budynki, skwery, place. Koszalin przeszedł największy lifting w swoich powojennych dziejach. Ale też mocno napracowała się wówczas peerelowska propaganda, a także Służba Bezpieczeństwa, która musiała zabezpieczyć Centralne Dożynki. Esbecy między innymi musieli uporać się z plotką, że… Gierek do Koszalina nie przyjedzie, bo został ranny w zamachu.

W niedzielę w Bobolicach odbędzie się historyczne dla tego miasta wydarzenie - ogólnopolskie dożynki „Wdzięczni Polskiej Wsi” z udziałem premiera Mateusza Morawieckiego.

46 lat temu (6-7 września 1975), w zupełnie innej rzeczywistości społecznopolitycznej, obchody centralnych dożynek odbyły się w Koszalinie w mocnym stopniu zmieniając oblicze miasta. Wtedy, w peerelowskich realiach, ogólnopolskie dożynki to była jedna z kluczowych imprez dla komunistycznej propagandy. Zjeżdżały się na nie najważniejsze osoby w państwie, z Edwardem Gierkiem, pierwszym sekretarzem PZPR i premierem Piotrem Jaroszewiczem na czele. Miasto, które zostało wybrane na gospodarza, musiało zdobyć się na wielki wysiłek organizacyjny, ale też mogło liczyć na szeroki strumień pieniędzy na ważne, miejskie inwestycje.

Zobacz także: dworzec PKP w Koszalinie zostanie wyburzony i wybudowany na nowo

Odnowione miasto, czyli tak powstało nowe oblicze współczesnego Koszalina
Zaraz po tym, jak rząd oficjalnie ogłosił o wybraniu Koszalina na gospodarza dożynek na sesji koszalińskiej Rady Miejskiej zdecydowano o gigantycznej przebudowie miasta, bo stolica województwa musiała się godnie zaprezentować wobec tysięcy przybyłych gości. Następnego dnia po sesji Urząd Miejski zamienił się w sztab dowodzenia. Codziennie, aż do samych dożynek, o godzinie 20 w ratuszu obradował specjalny zespół, któremu przewodniczył Bernard Kokowski, ówczesny prezydent Koszalina.

Szybko zapadły decyzje, że wąskie, brukowane ulice miały zostać zastąpione przez gładko wyasfaltowane, szerokie arterie. Stare i zaniedbane budynki, wymagające kosztownych napraw, bądź do remontu już się nie nadające rudery, liczne przybudówki i szopy - miały zostać wyburzone. Pozostałe miały być odmalowane i ozdobione, przynajmniej od frontu. W ostatnim miesiącu przed uroczystościami prezydent Kokowski informował, że odnowiono ponad 350 budynków, a jeszcze ponad 100 czeka w kolejce. Na szczęście było za co robić, bo pieniądze płynęły z budżetu państwa szerokim strumieniem (centralne dożynki w Koszalinie kosztowały 400 mln złotych, była to jedna trzecia sumy rocznych nakładów inwestycyjnych miasta).

Przy budowie nowych ulic i poszerzaniu istniejących, zatrudniono przedsiębiorstwa i robotników z całej Polski. Przez finałowe trzyletnie miesiące - w ramach akcji „Lato OHP-75” - w Koszalinie pracowało dodatkowo pięciuset junaków z Ochotniczych Hufców Pracy - młodych ludzi z Krakowa, Opola, Katowic i Warszawy.

Ekipy drogowe pracowały na dwie zmiany - po 20 godzin na dobę. Pod koniec czerwca 1975 r. uroczyście otworzono ostatnią część poszerzonej ulicy Zwycięstwa między ul. Jana z Kolna, a Kolejową (wartość robót: ówczesne 8 mln zł). W następnym miesiącu - ulicę zwaną początkowo Przydworcową - ostatecznie nazwaną Aleją 30-lecia, obecnie Armii Krajowej. W sierpniu oddano do użytku ostatni odcinek poszerzonej ul. Zwycięstwa pomiędzy ul. Połtawską i Jana z Kolna. Zaledwie parę dni przed dożynkami uroczyście oddano do użytku nowo zbudowany odcinek ul. Janka Krasickiego (dziś Orląt Lwowskich) oraz przebudowanych ulic Fałata i Władysława IV. Roboty warte ok. 47 mln ówczesnych złotych zostały wykonane w parę miesięcy. Gruntownie przebudowano i zmodernizowano niemal cały układ komunikacyjny miasta: powstały szerokie, arterie, Aleja 30-lecia (dziś Armii Krajowej), Krakusa i Wandy, 4 Marca, J. Fałata, Janka Krasickiego (dziś Orląt Lwowskich). Poszerzono ulicę Zwycięstwa, wybudowano duże parkingi (przy ul. Fałata, przy dzisiejszej ul. Orląt Lwowskich obok stadionu Gwardii, pomiędzy ul. Jana z Kolna i Przydworcową (dziś Armii Krajowej), przy ul. Piastowskiej. Co jeszcze zmieniło się w Koszalinie w związku z dożynkami? Amfiteatr zyskał unikalny w swojej konstrukcji dach, zaś obok niego urządzono ok. 400-metrowy deptak (część prac wykonano w ramach tzw. czynu partyjnego).

W centrum miasta zmieniono wygląd dość siermiężnego, centralnie położonego placu (Rynek Staromiejski), poprzez położenie nowej nawierzchni, posadzenie zieleni na miejscu dotychczasowego postoju taksówek i wybudowanie fontanny. Odnowiono, ozdobiono, odmalowano ogromną liczbę budynków, zarówno przedwojennych, jak i zbudowanych po wojnie. Wybudowano również sporo nowych.

Ekipa z Warszawy przyleciała 6 września po południu. Z lotniska pod Zegrzem Pomorskim polonezami pojechali od razu do Mielna, gdzie Jaroszewicz i Gierek spędzili noc. – Następnego dnia rano witaliśmy ich w ratuszu – wspominała jakiś czas temu na łamach „Głosu” Maria Lipska, w latach 1973 – 1981 sekretarka prezydenta Koszalina. - Wiadomo, ja z kwiatami. Obaj mnie wyściskali serdecznie, ale sympatyczniejszy był Gierek, łatwo nawiązywał kontakt, skracał dystans, mówił do mnie „dzieciątko”. Choć był wtedy bardzo zmęczony i taki wyciszony trochę – relacjonowała koszalinianka.

Służba Bezpieczeństwa bierze się do roboty , czyli co z tym zamachem na Gierka? Organizacja dożynek odbywała się pod ścisłym nadzorem Służby Bezpieczeństwa. Dzięki współpracy z koszalińskim oddziałem Instytutu Pamięci Narodowej mogliśmy zajrzeć do esbeckich dokumentów z tamtych dni.

W pełnej gotowości lokalna SB oraz Milicja były od 5 września 1975 roku, od godziny 8 rano. W tym czasie funkcjonariusze skupiali się na „rozpoznaniu sytuacji operacyjno-politycznej w zakładach pracy” oraz na dokonaniu „selekcji i poddaniu sprawdzeniu osoby, które z racji wykonywanych czynności zawodowych będą miały dostęp do członków delegacji partyjno - rządowej w miejscach jej pobytu”. Z kolei wydział IV - zajmujący się Kościołem katolickim - miał za zadanie „zaktywizować rozpoznanie zachowania się i zamierzeń kleru katolickiego i osób aktywu kościelnego, znanych z wrogich wystąpień oraz działaczy duszpasterstwa akademickiego w celu dezintegrowania poczynań obliczonych na zakłócenie uroczystości dożynkowych”.

Najważniejszym miejscem, podczas głównych uroczystości na stadionie Gwardii, była główna trybuna, na której zasiąść mieli najważniejsi partyjnopaństwowi oficjale. Zabezpieczać miało ją łącznie około 100 pracowników operacyjnych SB. Kolejna setka esbeków oraz funkcjonariuszy służby porządkowej miała za zadanie stworzenia szpaleru „na drodze przejścia najwyższych władz od miejsca wysiadania z samochodu do trybuny głównej w czasie przejazdu i odjazdu”.

Kolejna sprawa, z którą SB musiała się uporać to skrupulatne sprawdzenie tych osób, które głośno zapowiadały, że udadzą się do Edwarda Gierka z konkretnymi prośbami. Taki zamiar miała jedna z mieszkanek Postomina, która chciała przedstawić I sekretarzowi swoją ciężką sytuację materialną i prosić o pomoc. „Kobieta jest w takim stanie psychicznym, który pozwala przypuszczać, iż będzie ona wszelkimi sposobami dążyć do zrealizowania swego zamiaru - rozmowy z I Sekretarzem KC PZPR”. Świadczyć o tym między innymi miał list który mieszkanka wysłała do komitetu dożynkowego. Pisała w nim, że „Za wszelką cenę będę chciała dostać się choćby i na przymus jak mi nie pozwolicie dobrowolnie”. Osób z podobnym zamiarem było jeszcze kilka. SB miała ocenić, czy można którąkolwiek z nich dopuścić do Edwarda Gierka.

W esbeckich raportach jest też kilka adnotacji o nieprawdopodobnej plotce, która przed dożynkami lotem błyskawicy obiegła Koszalin. Oto treść notatki sporządzonej przez jednego z funkcjonariuszy SB. „W dniu 31.08.1975 przebywając u mnie w domu w odwiedzinach bardzo dobra znajoma spytała mnie w czasie rozmowy, czy to prawda, że towarzysz Gierek leży w szpitalu ranny, bo był zorganizowany na niego zamach i nie przyjedzie do Koszalina? Odpowiedziałem, że nieprawda. Z kolei ja spytałem ją skąd o tym wie? Odpowiedziała mi, że w każdej kolejce można o tym usłyszeć. Ona stojąc za mięsem w sklepie przy ulicy Władysława IV dodatkowo słyszała, że do Koszalina tę informację miał przywieźć żołnierz, który przyjechał na urlop, a który leżał na tym samym oddziale, co towarzysz Gierek”. Notatek z podobną treścią w esbeckich dokumentach można znaleźć kilkanaście.

Opisy „zamachu” różniły się szczegółami. Ktoś mówił, że do Gierka strzelano, gdy jechał samochodem, a jego kierowca został zabity. Ktoś inny, że Gierek został ranny w płuca, a zamachowiec, jakiś student, albo został zabity, albo popełnił samobójstwo.

Przed dożynkami esbecy wytypowali 72 osoby, które w czasie trwania imprezy „poddano zabezpieczeniu operacyjnemu z uwagi na ich negatywną postawę społeczno-polityczną.” Funkcjonariusze odsunęli też „od wykonywania obowiązków służbowych (na czas trwania uroczystości) dwóch pracowników Zakładu Energetycznego, wyznaczonych wstępnie do pełnienia dyżuru w dniach 6 -7 września 1975 roku”.

Oficjalnie głoszono, że dożynki były wielkim, prestiżowym sukcesem. Jednak w podożynkowych raportach SB tak różowo już nie jest. Esbecy analizując reakcję koszalinian pisali: „Mieszkańcy zauważyli, że tylko główne ulice zostały poddane renowacji jak i elewacje domów przy tych ulicach, zostawiono bez zmian inne domy jak i niektóre elewacje tyłów domów, jak na przykład Delikatesy nr. 1. Zaskoczenie ludzi wywołał też fakt bardzo dobrego zaopatrzenia na czas uroczystości. Pojawiło się dużo towarów, w tym pochodzenia zagranicznego jak piwo, makarony, konserwy. Zaopatrzenie w mięso i przetwory były bardzo dobre, można było nabyć takie artykuły luksusowe jak baleron, szynka, polędwica. Jednak wśród społeczeństwa dominowało przekonanie, że ten stan rzeczy jest chwilowy i ma na celu „zamydlenie” oczu władzom w Warszawie i pokazanie, że władze wojewódzkie dobrze pracują, zaspakajając potrzeby ludności”. Na koniec esbecy zwrócili też uwagę, że część mieszkańców mówiła o tym, że w trakcie trwania dożynek Edward Gierek był dziwnie smutny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo