- Trudności są nawet, gdy sieć przebiega tuż obok działki budowlanej lub biegnie przez nią. Ponoć jakieś limity są przekroczone. Jest to ewidentne zaniedbanie gminy Biesiekierz, która na czas nie pomyślała o rozwijającym się tam budownictwie - alarmuje Czytelnik.
Akurat te dwie sąsiadujące z Koszalinem miejscowości rosną jak grzyby po deszczu. Powstało tam kilka osiedli domów jednorodzinnych. Czyżby kłopoty z wodą oznaczały koniec budowlanego boomu? - Nam bardzo zależy na tym, żeby ludzie u nas się budowali - zastrzega Tadeusz Grądzki, zastępca wójta gminy Biesiekierz. Przyznaje, że kłopoty w wodą w Starych i Nowych Bielicach są. - W upały jej brakowało - precyzuje. Obecnie sieć wodociągowa gminy jest zarządzana przez regionalną spółkę w Białogardzie. Dlaczego? To wynik wielkiej inwestycji finansowanej przez unijny Fundusz Spójności. Gminy leżące w dorzeczu Parsęty, w tym Biesiekierz, dostały 150 mln euro na zmodernizowanie sieci wodno-kanalizacyjnej. Jednym z wymogów było jednak to, aby wszystkie przekazały swoje dotychczasowe sieci dużym spółkom-zarządcom. - I sami nic robić na razie nie możemy. Czekamy, aż w końcu ruszy ta unijna inwestycja - dodaje T. Grądzki. - Dla nas to olbrzymia szansa, będziemy mieli 61 km nowej sieci kanalizacyjnej, 21,5 km sieci wodociągowej, cztery nowe stacje uzdatniania wody i dwie oczyszczalnie.
Jest jedno "ale". Formalności i procedury, jak to u nas, się przedłużają i pierwsza łopata zostanie wbita dopiero w przyszłym roku. A ludzie chcą się budować już teraz. - Wiem o dwóch osobach, którym spółka w Białogardzie odmówiła wydania zgody na podłączenie się do sieci. Żeby jakoś wybrnąć z sytuacji, wydaliśmy im zgodę na budowę studni wierconych. Tak, aby mogli załatwiać dalej wszelkie formalności związane z budową. Ale oni tych studni wiercić nie będą musieli. Najdalej za dwa miesiące osiedla Zielony Pagórek, Anna i Natalia oraz znajdujący się tam motel zostaną podłączone do koszalińskiej sieci wodociągowej. Wszystko mamy już z Koszalinem uzgodnione, wystarczy tam wykonać tzw. spinkę, bo odległość naszych rur od koszalińskich to zaledwie 150 metrów - zapewnia wicewójt.
- Rzeczywiście, nie będzie żadnego problemu. Pobór wody w tym wypadku będzie wynosił od 200 do 300 metrów sześciennych wody, a więc niewiele. Dla nas to nie będzie wielkie obciążenie - potwierdza Robert Grabowski, rzecznik Miejskich Wodociągów i Kanalizacji w Koszalinie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?