Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie może doczekać się renty od PKP

Inga Domurat
- Do dziś nie dostałem grosika od dwóch kolejowych spółek - mówi rozżalony Marcin Pereczkowski z podświdwińskiego Rzepczyna, który pod pociągiem stracił nogę i jest kaleką.
- Do dziś nie dostałem grosika od dwóch kolejowych spółek - mówi rozżalony Marcin Pereczkowski z podświdwińskiego Rzepczyna, który pod pociągiem stracił nogę i jest kaleką. Archiwum
Kolejowe spółki za nic mają orzeczenie sądu, przyznające ofierze wypadku kolejowego rentę. Wkroczyć musi komornik.

- Do dziś nie dostałem grosika od dwóch kolejowych spółek. Ani jednego przelewu na konto. A przecież byłem na rozprawie i wiem, że sąd przyznał mi 1.000 złotych comiesięcznej renty na czas trwania procesu - mówi rozżalony Marcin Pereczkowski z podświdwińskiego Rzepczyna. Żąda on prawie 1 mln zł odszkodowania od kolei za wypadek, wskutek którego stracił nogę i jest kaleką.

Po wypadku w Świdwinie. Kolej skazała mnie na wegetację

11 września Sąd Okręgowy w Koszalinie wydał postanowienie o zabezpieczeniu roszczenia na czas trwania procesu. Marcin Pereczkowski solidarnie od spółki Przewozy Regionalne i PKP Polskie Linie Kolejowe ma otrzymywać 1.000 zł miesięcznej renty z wyrównaniem od maja. Obecna zaległość wynosi już 8.000 zł, a do tego trzeba doliczyć jeszcze odsetki.

Pociąg odciął mu nogę na stacji w Świdwinie. Ruszył proces o milionowe odszkodowanie

- To skandal, że podmiot odpowiedzialny za szkodę nie wypłaca dobrowolnie zasądzonej renty. Pierwszy raz się spotykam z taką sytuacją - mówi radca prawny Kamil Szyposzyński, pełnomocnik poszkodowanego przez kolej. - Pan Marcin do dziś od chwili doznanych obrażeń i przeżytych cierpień pozostaje bez jakichkolwiek środków do życia. Wielokrotnie próbowałem telefonicznie porozumieć się z przedstawicielami obu spółek, jednak bez rezultatu. Żaden z rozmówców nie potrafił wyjaśnić, czy i w ogóle decyzja sądu będzie respektowana. W związku z taką postawą byłem zmuszony skierować sprawę do komornika. Z moich informacji wynika, że rachunki bankowe spółek zostały już zajęte.

Mirosław Siemieniec, rzecznik PKP PLK zapewnia, że spółka wypełni postanowienie sądu i tłumaczy, że to pełnomocnik pana Marcina nie wskazał aktualnego rachunku bankowego, na który mają być przekazywane świadczenia rentowe i nie wezwał PLK do zapłaty. - Spółka nie miała możliwości podjęcia stosownych działań - twierdzi.

Podobne stanowisko w tej sprawie mają Przewozy Regionalne. Rzecznik Przemysław Tarasiewicz dodaje, że postanowienie sądu jest nieprawomocne. - W kwestii zabezpieczenia roszczenia to bez znaczenia. Po to ono jest. Twierdzenia rzeczników mijają się z wiedzą prawniczą - zapewnia Kamil Szyposzyński.

Przypomnijmy, od 7 grudnia 2013 r. pan Marcin nie ma prawej nogi. Stracił ją po tym, jak wpadł pod pociąg relacji Szczecin - Słupsk na świdwińskim dworcu.

Gk24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!