W połowie lutego ostatecznie zakończono projekt w ramach którego poddano renowacji Katedrę pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny w Koszalinie oraz Bazylikę pod wezwaniem Wniebowstąpienia Najświętszej Marii Panny w Kołobrzegu. Projekt mógł zacząć być realizowany z chwilą, gdy diecezji koszalińsko kołobrzeskiej udało się uzyskać unijne dofinansowanie za pośrednictwem zachodniopomorskiego Urzędu Marszałkowskiego. Dziś na naszych łamach podsumowuje go ksiądz biskup Edward Dajczak.
- Miło teraz chyba spojrzeć na koszalińską katedrę? Niedawno zakończył się drugi z wielkich remontów zachodniopomorskich świątyń, które objęły świątynię w Koszalinie i bazylikę w Kołobrzegu. Różnica pomiędzy tym, jak katedra wygląda teraz, a jak wyglądała kiedyś jest uderzająca.
- To prawda, trudno się nie uśmiechnąć patrząc na ten kościół. Ale to samo dotyczy bazyliki w Kołobrzegu, gdzie zakres robót był większy. Innymi słowy obie świątynie zyskały nowy blask i zostały zabezpieczone na kolejne długie lata, jeżeli nie wieki.
- Jednak był to remont bardzo kosztowny, bo choć znaczna część kosztów udało się pokryć funduszami ze źródeł zewnętrznych, to jednak diecezja musiała zadbać o niemały, finansowy wkład własny. Czy faktycznie diecezję było stać na taki wydatek i dlaczego to trzeba było zrobić teraz?
- Faktycznie, był to olbrzymi wysiłek i pomimo dofinansowania z zewnątrz praktycznie balansowaliśmy na granicy naszej, jako diecezji, finansowej wytrzymałości. Pomimo to, ani przez chwilę nie miałem wątpliwości, czy warto się w to zaangażować i właśnie teraz gruntownie wyremontować dwie, tak ważne dla całego regionu, świątynie. Dlaczego? Z trzech powodów. Jeden z nich to możliwość skorzystania z zewnętrznych źródeł finansowania, które cały projekt uczyniły realnym. Druga sprawa to kwestia naszego długu wobec ludzi, którzy żyli na tej ziemi przed nami na przestrzeni wieków i zobowiązaniu wobec tych, którzy tu przyjdą po nas. Trzecia rzecz to fakt, ze oba kościoły takiego remontu i odnowy pilnie potrzebowały. A dlaczego teraz? Ja bym zapytał inaczej: a dlaczego nie teraz i dlaczego nie my?
- O jakim długu i zobowiązaniu ksiądz biskup wspomina? Co jesteśmy winni tym, którzy tu żyli i tym, którzy tu będą żyć?
- To, aby otrzymane dziedzictwo zabezpieczyć i przekazać je dalej. Bo te dwie świątynie to nie tylko kościoły, które służą konkretnym wiernym konkretnego wyznania. Pamiętajmy, że przez całe wieki chrześcijaństwo przenikało każdy element życia i historia świątyń to także historia tych ziem. Ich istnienie to efekt ciężkiej pracy wielu pokoleń. Co ważne, pracy nie tylko w wymiarze budowlanym, ale także, jeżeli nie przede wszystkim, w wymiarze duchowym. Mówię tu o budowaniu lokalnej tożsamości, budowaniu tego kim jesteśmy tutaj, na naszej ziemi, w naszych domach. Przez setki lat budowano ją w innym języku i w innej mentalności, po 1945 roku jej tworzenie rozpoczęli Polacy. Ale zarówno w rzeczywistości niemieckiej jak i polskiej katedra w Koszalinie i bazylika w Kołobrzegu stanowiły symbol tej ogromnej pracy nad sobą. I dlatego naszym obowiązkiem było takie odnowienie i zabezpieczenie obu świątyń, aby przyszłe pokolenia nie narzekały, że odziedziczyły po nas ruiny. Czuję wielką satysfakcję i ulgę, że to nam się udało.
- Co dalej? Czy na renowacje mogą liczyć kolejne kościoły w diecezji?
- Na remonty, przebudowę, czy choćby niezbędną kosmetykę czeka u nas bardzo dużo świątyń. Nasza diecezja w skali kraju jest bardzo duża i tym samym liczy bardzo dużo kościołów. Łącznie jest ich aż ponad 600, z czego zdecydowana większość to obiekty zabytkowe. Jednocześnie jak na tak wielki obszar zaludnienie nie jest duże i co gorsza cały czas się zmniejsza. Ludzie wyjeżdżają za grancię, przeprowadzają się do miasta, starsi umierają. Jeżeli ten proces nie zostanie zatrzymany to już w niedalekiej przeszłości kościoły będą stać pośród kompletnej pustki. W każdym razie dziś efekt tego jest taki, że w każdej z trzech wiosek jest kościół, ale łączna liczba osób, które w tych miejscowościach mieszka to kilkadziesiąt osób. Tym samym nie są oni w stanie zadbać o najczęściej przepiękne, stare świątynie, które remontu potrzebują w zasadzie od zaraz. Z drugiej strony te małe społeczności często walczą z całych sił, aby zebrać jakiekolwiek środki na remont ich kościołów, bo te są dla nich bardzo ważne, co zawsze obserwuję z wielkim podziwem i szacunkiem. Nie zmienia to jednak faktu, że główny ciężar ratowania świątyń spada na administrację diecezji i my to, w miarę naszych możliwości, robimy. Wszystko zależy jednak od pieniędzy i to one decydują, co i ile możemy zrobić. W tej chwili zakończyliśmy projekty, o których tutaj mówimy. Na razie też nie udało nam się zdobyć kolejnych funduszy, ale cały czas nad tym pracujemy. Na pewno będziemy mieli je na co wydać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?