Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fabryczny stary Koszalin

Piotr Polechoński [email protected]
Tak prezentowała się koszalińska cegielnia przy dzisiejszej ulicy Szczecińskiej. Jak widać była to rozległa fabryka składająca się z wielu budynków, magazynów i hal fabrycznych. Jak się dobrze przyjrzymy to na horyzoncie widać dymy z kominów lokomotyw, a pomiędzy budynkami krzątają się robotnicy.
Tak prezentowała się koszalińska cegielnia przy dzisiejszej ulicy Szczecińskiej. Jak widać była to rozległa fabryka składająca się z wielu budynków, magazynów i hal fabrycznych. Jak się dobrze przyjrzymy to na horyzoncie widać dymy z kominów lokomotyw, a pomiędzy budynkami krzątają się robotnicy. archiwum prywatne Waldemara Drużbackiego
W Koszalinie przed wojną, pomimo że miasto było znacznie mniejsze niż obecnie, przemysł miał się całkiem nieźle. Były cegielnie, fabryka samolotów, ale przede wszystkim była słynna papiernia.

Pracowali też Polacy
Pierwsze nieduże koszalińskie zakłady przemysłowe powstały jeszcze w XIX wieku. Wówczas swoją działalność rozpoczęły kuźnia, wytwórnia gwoździ i cygar, dwie fabryki wyrobów metalowych i blacharskich, cegielnie oraz zakład litograficzny, który wykupił małą papiernię na Górze Chełmskiej i wytwarzał w niej papę. To był czas, gdy nad przemysłem zdecydowanie dominowało rodzinne rzemiosło. Wtedy, w Koszalinie, najwięcej było szewców i tkaczy. Dopiero w drugiej połowie XIX wieku handel i przemysł rozwinęły się na taką skalę, że zaczęły one decydować o rozwoju miasta. Co ciekawe, dynamiczny rozwój gospodarczy powodował, że ciągle brakowało rąk do pracy. Dlatego chętnie zatrudniano pracowników sezonowych Polski. W latach 1890-1900 aż 12 procent robotników pracujących w Koszalinie i jego najbliższych okolicach to byli Polacy.

Papiernia, czyli kto odnajdzie skarb?
Przez lata najważniejszym zakładem w mieście była fabryka papieru założona w 1834 roku przez kupca Fryderyka Schlutiusa. W pierwszych latach fabryka produkowała papier czerpany, a następnie papier bezdrzewny. Za to papier drzewny zaczął być wytwarzany z chwilą zmiany właściciela. Został nim niejaki Behrend, bankier z Berlina. Ten w 1871 roku powiększył produkcję o celulozę. Osiem lat później fabryka zmieniła się w spółkę akcyjną o nazwie "Papierfabrik Koslin". Jej największy rozwój przypadł na lata 1919-1924. W tym czasie papiernia dysponowała nawet własną bocznicą kolejową i elektrownią wodną z wieżą ciśnień. W 1945 roku, po zajęciu Koszalina przez Armię Czerwoną, wszystko, co można było wywieźć wywieziono do ZSRR, a samą fabrykę spaloną. Dziś po papierni zostały tylko zalane ruiny i...miejska legenda. Otóż głosi ona, że fabryka produkowała też pieniądze. Pod koniec XIX wieku Niemcy zaczęły umieszczać na banknotach pasek z platyny. W krótkim czasie podziemne magazyny wypełniły się tym drogocennym kruszcem. Wycofujący się w 1945 roku z miasta Niemcy mieli nie zdążyć z wywozem platyny, pozostawiając ja ukrytą w magazynach. Odtąd zaczęła krążyć opowieść o zatopionych skrzyniach pełnych platyny. Byli też odważni, którzy próbowali sforsować wodną przeszkodą. Jak na razie bez rezultatu.

Podaj cegłę
Z kolei koszalińskie cegielnie znajdowały się przy ulicy Gnieźnieńskiej, gdzie dziś jest tor kartingowy oraz na terenie obecnych Zakładów Mleczarskich, przy ulicy Mieszka I. Większość nie była dużymi zakładami i ich produkcja miała charakter lokalny. Z wyjątkiem jednej, największej z nich. Ta została wybudowana przy ulicy Szczecińskiej, pomiędzy obecnymi ulicami Brzozową i Syrenki. I właśnie tę cegielnią przedstawia nasza dzisiejsza ilustracja. Po tym, jak jest rozległa widać, że to był spory zakład, który zaopatrywał w cegły nie tylko Koszalin, ale cały region. Po 1945 roku, gdy Koszalin znalazł się w polskich granicach, w krótkim czasie wszystkie cegielnie zostały znacjonalizowane i w miarę upływu lat przestały istnieć.

Krótki epizod lotniczy
Mało kto wie, że przez pewien czas funkcjonowała w Koszalinie fabryka samolotów. Powstała ona w 1904 roku, na placu przy dzisiejszej ulicy Morskiej. Do 1908 roku była filią fabryki w Magdeburgu. Jednak lotniczy epizod zakończył się dość szybko, bo już w maju 1919 roku. Na mocy Traktatu Wersalskiego Niemcy musiały się zdemilitaryzować i koszalińska fabryka z produkcji lotniczej musiała przestawić się na remontową (jej pracownicy zajęli się remontami taboru kolejowego).

Przy obecnej ulicy Szczecińskiej przez kilkadziesiąt lat funkcjonowała też fabryka maszyn rolniczych założonych w 1877 roku. Tutaj natrafiamy na ślad polski. Otóż w 1919 roku kupili ją dwa biznesmeni z Torunia: A. Kraule i H. Chirowski. W następnych latach rozbudowali fabrykę oraz utworzyli filie w Słupsku, Barwikach i Człopie. W czasie II wojny światowej zakład zmilitaryzowano, przestawiając go na produkcję granatów.

Srebrny medal od cara Rosji
Niemal w centrum Koszalina istniała słynna wędzarnia ryb i drobiu C. Waldemanna (na rogu ulic Asnyka i Mickiewicza). Jej powszechnie znaną specjalnością były wędzone łososie. Te ostatnie uhonorowane zostały medalami na prestiżowych targach w kolonii (1906) i w Berlinie (1907). Jednak największym echem odbiła się nagroda, jaką koszalińskie łososie zdobyły na targach w Sanki Petersburgu. Wyróżnił jej wówczas sam car Rosji przyznając mu srebrny medal. Wędzarnie w latach 30. przekształcono w fabrykę konserw rybnych (okolicznościowy stempel pocztowy wydany w 1932 roku reklamował Koszalin jako "miasto szlachetnych łososi").

Długą historię ma także koszaliński browar. Został on założony w 1873 roku przez karlińskiego starostę Augusta von Gerlachta. Od 1883 roku stał się spółką akcyjną należącą głównie do ziemian. W 1923 roku trudności ekonomiczne skłoniły zarząd firmy do zawarcia spółki z browarem Bohirscha ze Szczecina. Przed II wojną światową w browarze pracowało 130 osób.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!