Jak już informowaliśmy, w sobotę o godz. 20 w telewizji TVN24 ukaże się kolejny odcinek programu „Blisko ludzi”. Tym razem o Szczecinku, w którym dziennikarze stacji zbierali materiał o styku działalności samorządowej i firm prywatnych powiązanych rodzinnie z osobami rządzącymi w mieście. W czwartek dogrywano materiał w studiu TVN24 z udziałem przedstawicieli szczecineckiego ratusza (wiceburmistrz Daniel Rak), opozycji (radny Marcin Bedka) i ekspertów – europosłanki PO Julii Pitery, posła PiS Maksa Kraczkowskiego i Ryszarda Kalisza, byłego posła lewicy.
Oto relacja Tomasza Czuka, rzecznika prasowego ratusza, który także był w studiu telewizyjnym: - Zgodnie z naszymi oczekiwaniami materiał był robiony z intencją, aby pokazać Szczecinek jako miasto bezprawia i układów, redaktor prowadzący często udzielał głosu radnemu Marcinowi Bedce, który szeroko opowiadał o rzekomym układzie w naszym mieście – mówi. – W panelu ekspertów jednak wszyscy zgodnie wypowiadali się, że nie zostało złamane prawo, że polska legislacja nie zakazuje działalności firmom prowadzonym przez członków rodzin osób sprawujących władzę. Pojawił się w dyskusji wątek wydzierżawienia bez przetargu Mysiej Wyspy, a chciałem dodać, że stało się to decyzją Rady Miasta, w której zasiada opozycja i jej radni wstrzymali się wtedy od głosu. Sporo mówiono także o Sójczym Wzgórzu i opłatach adiacenkich (teren tu od wojska kupiła firma, w której udziały ma żona wiceburmistrza i po podziale sprzedaje działki – przyp. red.), jakie od wzrostu wartości działek zapłacili ich właściciele. Wypowiadał się w tej kwestii jakiś ekspert, który podał wiele informacji krzywdzących i nieprawdziwych. Osoby, których to dotyczy, rozważają podjęcie kroków prawych wobec tego pana i realizatorów programu.
A tak o realizacji programu mówi radny Marcin Bedka: - Nagranie programu, łącznie z materiałem nagranym w Szczecinku, trwało prawie godzinę i ma być wyemitowane w całości – relacjonuje. – Powiem tak, to było „rozjechanie” naszej lokalnej władzy. Owszem, padały opinie, że polskie prawo nie zostało złamane, bo nie reguluje kwestii działalności publicznej i firm powiązanych rodzinnie i towarzysko z osobami sprawującymi władzę, to u nas legalne. Ale np. sprawa naliczenia opłat adiacenckich wymaga wyjaśnienia przez organy i na 99 procent zajmie się tym policja, której już przekazałem część materiałów. Nie ukrywam, że to ja tę kwestię wyciągnąłem w programie i nasi włodarze wyraźnie nie byli na to przygotowani. Jeżeli ktoś z ratusza chce pozwać eksperta, który kwestionował wysokość opłat, to z pewnością to przegra.
Popularne na gk24:
- Nie wszystkie trzylatki znajdą miejsce w przedszkolach w Koszalinie
- Stanisław Gawłowski na kserokopiach IPN. ABW wyjaśnia: to zawiadomienie, to był nasz obowiązek
- Śledztwo w sprawie korupcji. Oskarżony archeolog z Koszalina
- Pięć rodzin z Bukowa straciło dach nad głową w pożarze [wideo]
- Rok 1952. Krwawy romans pod Człuchowem: zabił żonę i kochankę
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?