Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czarodziejska różdżka rewitalizacji Śródmieścia Koszalina [rozmowa]

Rafał Wolny
Od środy w City Boksie prezentowana jest koncepcja rewitalizacji Śródmieścia. O niej i wszystkim tym, co się z nią wiąże, rozmawiamy z Wojciechem Kasprzykiem, wiceprezydentem Koszalina
Od środy w City Boksie prezentowana jest koncepcja rewitalizacji Śródmieścia. O niej i wszystkim tym, co się z nią wiąże, rozmawiamy z Wojciechem Kasprzykiem, wiceprezydentem Koszalina Radek Koleśnik
Zdaniem wiceprezydenta Wojciecha Kasprzyka, przebudowa Śródmieścia wywoła rozwój handlu, usług i gastronomii. Szczegółowych pomysłów, jak przyciągnąć biznes miasto na razie nie ma.

Czemu ma służyć planowana przebudowa Śródmieścia?

Te zmiany mają służyć oddaniu Śródmieścia mieszkańcom. Chcemy stworzyć wspólne miejsce dla rowerzystów, ruchu kołowego i pieszych, gwarantujące równe szanse dla wszystkich w tym rejonie.

Co to znaczy?

Chodzi o stworzenie przyjaznego miejsca dla mieszkańców miasta i przyjezdnych.

Ale co ma sprawić, że to miejsce będzie przyjazne? Bo chyba nie chce pan powiedzieć, że sama przebudowa Śródmieścia i zmiana organizacji ruchu automatycznie spowoduje, że takim się stanie i samo z siebie zacznie przyciągać mieszkańców? Najwyżej przyjdą na chwilę, zobaczyć, co się zmieniło i pójdą, a chyba chodzi o to, by regularnie ich tu przyciągać i zatrzymywać na dłużej.

Przebudowa to jeden z elementów, który pozwoli rozwinąć się handlowi, jakimś usługom, jak również różnym atrakcjom turystycznym i imprezom okolicznościowym w tym miejscu.

Miasto będzie czekało, aż to wszystko rozwinie się samo, czy też, oprócz samej rewitalizacji, stworzy jakieś udogodnienia, system zachęt? Mamy przecież przykład Rynku Staromiejskiego, gdzie nic samo przy okazji rewitalizacji się nie rozwinęło.

Nie zgodzę się. Dużo więcej ludzi spędza tu wolny czas...

Chodzi o to, co miałoby ich przyciągać: gastronomia, rozrywka, usługi. To się nie rozwinęło. Dlatego pytam: czy miasto będzie biernie czekało na przedsiębiorców, czy stworzy jakieś zachęty?

Będziemy starali się stworzyć system dodatkowych zachęt. Natomiast już stworzyliśmy pewne możliwości rozwoju, organizacji imprez cyklicznych, zwłaszcza w okresie wakacyjnym i letnim. Staramy się też, żeby na Rynku Staromiejskim działo się dużo przez cały rok. Na deptaku będzie miejsce i na gastronomię, i plenerowe wystawy, imprezy przygotowane przez organizacje pozarządowe, miejsce spotkań młodzieży. Przy katedrze będzie miejsce choćby na koncerty plenerowe czy niewielkie występy przy okazji festiwalu chórów. To będzie obszar zagospodarowywany na bieżąco, w miarę potrzeb. Zdajemy sobie sprawę, że trzeba mieć dla takiej przestrzeni program i miasto na pewno będzie się nad tym zastanawiało. To, co pokazał ten konkurs, to jest dopiero pierwszy etap, wskazujący, w jakim kierunku powinniśmy iść. Kolejnym będzie zmiana planu zagospodarowania przestrzennego dla tego rejonu. Kiedy to zrobimy, będziemy się na przykład zastanawiać nad tym, gdzie w okolicy stworzyć choćby stały punkt dostępny między innymi dla rękodzielników, którzy z kolei przyciągnęliby kolejnych zainteresowanych i inne atrakcje.

Taki punkt istnieje już od kilku lat przy katedrze - uliczka artystów. Tyle że nikt z niego nie korzysta. To właśnie pokazuje, że samo stworzenie miejsca, to za mało. Dlatego uparcie pytam, w jaki sposób miasto chce przyciągnąć przedsiębiorców? Bo to dopiero oni przyciągną mieszkańców.

To co robimy, to jest właśnie danie możliwości rozwoju dla handlu i gastronomii. Obecnie jest to niemożliwe, bo ulica Zwycięstwa jest jedną z głównych. Ruch jest duży i szybki, co uniemożliwia i zniechęca przedsiębiorców do działania. Dlatego chcemy go ograniczyć.

...i, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, pojawią się przedsiębiorcy.

Do konsultacji prowadzonych wspólnie z Pracownią Pozarządową zaprosiliśmy różne środowiska. Między innymi Północną Izbę Gospodarczą, więc znamy potrzeby przedsiębiorców. Oni są zadowoleni z kierunku zmian, jaki obraliśmy i chcą brać w tym udział. Przy kolejnych etapach także będziemy z nimi rozmawiać i starać się odpowiadać na ich potrzeby. Mamy też doświadczenia z miast partnerskich, które podobną drogą szły 20-30 lat temu. Dziś ich centra żyją i u nas może być podobnie.Obecnie przez centrum Koszalina się wyłącznie przejeżdża. Człowiek w pędzie rzadko zwraca uwagę na otoczenie. Jeśli będzie ograniczenie ruchu, jego spowolnienie, to może spowoduje to wśród kierowców chęć zatrzymania się.

Żeby mieli gdzie się zatrzymać, miejsc postojowych musi być więcej niż obecnie.

Koncepcja zakłada budowę parkingów wielopoziomowych. Jeden stanąłby przy ulicy Połtawskiej (na przeciwko Torgu - red.). Plan zakładał też parking koło straży pożarnej, ale to prywatny teren, co przeoczył wykonawca…

Właśnie w związku z tym zastanawiałem się czy miasto będzie wywłaszczać właścicieli. Bo trzeci parking, przy ulicy Grodzkiej, jest z kolei zaplanowany w miejscu, gdzie powstaje apartamentowiec.
W ostatecznej wersji koncepcji nie ma już tego parkingu, za to wygospodarujemy miejsca postojowe wzdłuż ulicy Zwycięstwa na odcinku od Słowackiego do CK105. Będzie to łatwiejsze, bo ulica zostanie zwężona do dwóch pasów. Co do lokalizacji przy straży pożarnej, to tutaj nie ma problemu, bo parking zostanie po prostu nieco przesunięty. Powstanie przy ul. Grunwaldzkiej, gdzie już jest plac parkingowy. W sumie zyskamy około 300 dodatkowych miejsc postojowych. To powinno zaspokoić potrzeby.

Mówi pan o konsultacjach z przedsiębiorcami. A czy konsultowaliście plany z właścicielami kamienic? Większość wokół zaprojektowanego do zmian terenu jest prywatna. Jak, mówiąc nieładnie, przymusicie właścicieli, żeby poszli w kierunku, który planujecie, czyli odnowili i ujednolicili elewacje, uporządkowali szyldy i reklamy, zbudowali markizy?

Zgadzam się, że łatwo nie będzie, ale żadna zmiana nie jest łatwa, a od czegoś trzeba zacząć. Na pewno prywatni właściciele będą zadowoleni z tego, że centrum się zmienia i to będzie im na rękę.

Dopóki nie będą musieli zainwestować własnych pieniędzy, bo to nigdy nie jest na rękę…
Proszę zobaczyć, jak wygląda choćby oświetlenie w Śródmieściu. Jest ono na pewno uciążliwe dla mieszkańców. Po przebudowie lampy nie będą im już świecić w okna. Między innymi także dlatego powinni poprzeć te zmiany i przekonać do nich zarządców.To, co należy do miasta, będziemy robić we własnym zakresie. Nie sądzę też, że prywatni właściciele nie zechcą zainwestować pieniędzy dla własnego późniejszego pożytku. Do tego nie dochodzi się jednak w ciągu 2-3 lat. To dzieje się etapami.

Dobrze, że wspomniał pan o mieszkańcach. Z doświadczenia wiemy, że rada osiedla potrafi torpedować różne inicjatywy, zwłaszcza te uciążliwe.

Ktoś, kto podejmuje decyzję, że zamieszka w Śródmieściu, a nie na obrzeżach, powinien być świadomy, że będzie tętnić tu życie. Rozmawialiśmy z mieszkańcami na ten temat bardzo szeroko i chcemy przeprowadzić zmiany w sposób zrównoważony, żeby nie było dużej uciążliwości. Ten projekt już sam w sobie zakłada preferencje dla mieszkańców - nie tylko w postaci wspomnianego oświetlenia, ale i zmniejszenia hałasu samochodowego oraz ilości spalin. Mieszkańcom będzie się tu lepiej żyło, nawet jeśli będzie tu dużo aktywniejsze życie wieczorne i nocne.

A jak nakłonicie właścicieli kamienic, żeby wynajmowali lokale gastronomikom, a nie na przykład bankierom? Wprowadzicie jakiś system preferencji?

W naszych miastach partnerskich także było mnóstwo banków w centrach, ale kiedy stopniowo zamykano dany rejon, systematycznie zaczęli napływać także inni przedsiębiorcy, bo widzieli w tym potencjał. Nie widzę powodu, by u nas nie było tak samo.

Rewitalizacja Rynku Staromiejskiego pokazuje co innego. Tak szybko, jak gastronomicy tu przybyli, tak szybko uciekli. Także z powodu wygórowanych czynszów, dyktowanych właśnie przez właścicieli kamienic, dla których najważniejszym kryterium jest zysk, a nie to, komu wynajmują.
Takie myślenie musi zostać zmodyfikowane. Właściciele przecież także ponoszą koszty, kiedy ich lokale stoją puste. W pewnym momencie będą musieli dostosować się do wymagań rynku i obniżyć te ceny tak, żeby prywatni przedsiębiorcy uznali otwarcie tu interesu za opłacalne. Może się zdarzyć, że to będzie bank. Jeśli tak, nie będziemy za wszelką cenę z tym walczyć. Najpierw musimy zmienić plan i jeśli uda się w to w projektowanym kierunku, wówczas możemy myśleć o preferencjach dla właścicieli lokali czy ich dzierżawców.Zmiany nie nastąpią od razu, ale będą postępować systematycznie. Przyjęta koncepcja jest o tyle ciekawa, że pozwala na wprowadzanie w kilku etapach. Przy realizowaniu poszczególnych etapów, będziemy mogli oceniać, jak kształtuje się rzeczywistość, reagować na bieżąco i wprowadzać pewne ułatwienia, modyfikacje. Wtedy także właściciele nieruchomości będą mieli szansę zobaczyć, jak się to zmienia i że warto wziąć w tym udział.

Jednym z warunków powodzenia rewitalizacji, wskazanym przez samych projektantów, są materiały najwyższej jakości. Te zaś są drogie, a wiadomo, że w Polsce koszt determinuje jakość i później rzeczywistość nijak nie przystaje do wizualizacji. Żeby wyszło jak należy, potrzeba pieniędzy i zdyscyplinowania wykonawcy.

I tak będzie. Będziemy starali się o środki unijne, więc w specyfikacji będzie dokładnie zapisane jak i co trzeba zrobić. Bez żadnych odstępstw, zwłaszcza że wyróżnikiem koncepcji jest ceglana posadzka, która ma tworzyć tożsamość tych okolic. Nie wyobrażam sobie, by to wyglądało inaczej.

Co z pieniędzmi? Środki na takie inwestycje, nazwijmy je upiększające, było łatwiej pozyskać w poprzednich perspektywach unijnych. Teraz Unia Europejska chętniej stawia na bardziej prorozwojowe projekty.
Unijne pieniądze na takie inwestycje nadal można zdobyć. W programie 2014-2020 są środki na rewitalizację. Można uzyskać dofinansowanie nawet do 85 procent wartości inwestycji.

A co z pozostałymi przynajmniej piętnastoma procentami i kolejnymi etapami? Raczej nie uda się zrealizować całości przed końcem perspektywy unijnej.

Teraz najważniejsza jest zmiana planu zagospodarowania. Dopiero kiedy to zrobimy, będziemy mogli dokładnie oszacować kwoty, potrzeby i zaplanować finansowanie.

Naciskam, bo istnieją obawy, że - podobnie, jak Przystanek Koszalin - i ten projekt ostatecznie wyląduje w szufladzie.

Przystanek Koszalin był projektem dużo szerszym, a przede wszystkim bardziej skomplikowanym. Choćby ze względów własnościowych. Czasem po prostu robi się takie projekty, żeby pozyskać wiedzę - dzięki Przystankowi Koszalin pozyskaliśmy sporą. Tutaj sytuacja jest zupełnie inna, tym bardziej, że to ostatnia szansa na pozyskanie środków unijnych. Poza tym o konieczności ograniczenia ruchu w śródmieściu i przywróceniu go mieszkańcom mówi się od lat. Czas to w końcu zrobić.

Tyle że to wygląda na gigantomanię. Nie trzeba przygotowywać takiego szerokiego i kosztownego projektu, żeby zamknąć ruch w centrum. Można to zrobić dużo łatwiej i taniej.

Nie zgadzam się, nie wystarczy zamknąć ruchu, bo za tym muszą iść kolejne inwestycje. Była próba z częściowym zamknięciem ulicy Zwycięstwa i ona wykazała, że takie połowiczne rozwiązania nie spełniają swojej roli.

Popularne na gk24:

Gk24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!